Certyfikaty umiejętności: mają pomóc całemu rynkowi ochrony zdrowia
Ministerstwo Zdrowia przygotowało założenia do nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Regulacja ma wpłynąć na rynek pracy i świadczeń poprzez szybszy niż w wypadku specjalizacji dopływ do systemu opieki zdrowotnej lekarzy ze świadectwem umiejętności.

Będą oni mogli wykonywać część świadczeń zdrowotnych realizowanych dotychczas jedynie przez lekarzy specjalistów. Mają na tym skorzystać nie tylko lekarze i pacjenci, ale i lecznice, które z powodu braku specjalistów tracą kontrakty z NFZ.
Szkolenie, po którym lekarze będą mogli uzyskać certyfikat umiejętności, jest przewidziane na okres od pół roku do dwóch lat. Będzie się odbywało na podstawie zatwierdzanego przez Ministerstwo Zdrowia programu, w akredytowanych placówkach medycznych, a zakończy je Państwowy Egzamin Umiejętności. Zapłaci za niego 700 zł oraz 50 zł za wydanie świadectwa. W myśl założeń, lekarze będą mogli zdobyć 56 tzw. umiejętności, węższych niż te wymagane w dotychczasowych specjalizacjach ogólnych.
Teraz konsultacje
Ustawa jest właśnie przedmiotem szerokich konsultacji społecznych z środowiskiem lekarskim m.in. Naczelną Izbą Lekarską, Centrum Egzaminów Medycznych, konsultantami krajowymi, towarzystwami naukowymi i związkami zawodowymi.
Grzegorzowi Napiórkowskiemu, przewodniczącemu Stowarzyszenia „Młody lekarz”, sama idea certyfikatu wydaje się słuszna, gdyż ma umożliwiać uzyskanie części uprawnień do wykonywania określonych czynności jeszcze przed zakończeniem specjalizacji, która trwa kilka lat.
– Nie do końca jednak rozumiem pomysł, w jaki sposób ma to być realizowane. Niepokoi mnie zdanie, że szkolenia mają nie pokrywać się ze specjalizacją. Czy oznacza to, że będę musiał zrobić umiejętności z innej specjalizacji, czy też to, że w ramach specjalizacji, którą robię uzyskiwałbym potwierdzenie części umiejętności wcześniej? – pyta Napiórkowski.
Czy pomysł znajdzie uznanie?
Zastanawia go jak miałoby wyglądać takie szkolenie, gdyż to co resort zdrowia zawarł w swoim projekcie, bardzo przypomina szkolenie specjalizacyjne. W opinii Grzegorza Napiórkowskiego, rodzi to kolejną wątpliwość – czy nie jest to dublowanie pewnych działań.
– Nie wyobrażam sobie by dało się robić naraz i specjalizację i szkolenia, które kończą się egzaminem. Jeżeli zaś miałaby to być konkurencja wobec specjalizacji, to nie wiem, czy pomysł znajdzie uznanie wśród młodych lekarzy, gdyż lekarze chcą być specjalistami a nie posiadać pojedyncze umiejętności – podkreśla przewodniczący stowarzyszenia „Młody lekarz”.
Zapewnia, że stowarzyszenie na pewno przekaże swoje uwagi ministerstwu.
Jak mówi portalowi rynekzdrowia.pl, niepokoi go to, że resort zdrowia, który ma przed sobą mnóstwo pracy w zakresie poprawy jakości i nadzoru szkolenia specjalizacyjnego, a także miał wprowadzać zmiany w szkoleniu specjalistów, zabiera się za tworzenie kolejnego projektu. Inną kontrowersyjną sprawą jest kwestia płacenia za szkolenia i certyfikaty. To nowość w ministerialnym programie szkolenia – podkreśla.
Za certyfikat zapłaci nie tylko lekarz
Ta kwestia niepokoi też doktora Macieja Hamankiewicza, wiceprezesa Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach.
– Już dziś niektóre towarzystwa naukowe czerpią spore korzyści z wydawania zaświadczeń, które nie mają wartości prawnej, ale jednak są honorowane. Nie byłoby dobrze, gdyby przy okazji wprowadzenia certyfikatów umiejętności dochodziło do czegoś, co mogłoby być postrzegane przez niektórych jako coś w rodzaju kupczenia wiedzą przez towarzystwa i inne ośrodki – mówi Maciej Hamankiewicz.
Jego zdaniem, to że lekarze będą musieli ponieść koszty zdobycia certyfikatów, przy prywatyzującej się służbie zdrowia, w którymś momencie zacznie rzutować i na koszty wykonywania świadczeń medycznych.
Maciej Hamankiewicz uważa, że generalnie proponowana nowelizacja wychodzi naprzeciw i lekarzom i pacjentom, ale martwi go, że nie zawiera żadnego mechanizmu uznania dotychczasowych umiejętności.
– Wkłada do jednego worka wszystkich tych, którzy nie posiadają żadnych umiejętności i tych, którzy je posiadają, zmuszając zarazem do certyfikowania. Na pewno należy zadbać o to, by regulacja zawierała sposób na honorowanie nabytych dotychczas umiejętności – podkreśla wiceprezes Śląskiej Izby Lekarskiej.
Antidotum na brak specjalistów
Oceną nowych umiejętności ma się zająć komisja egzaminacyjna w Centrum Egzaminów Medycznych (CEM). Ono również zostało poproszone o zaopiniowanie założeń do nowelizacji.
– Przy ocenianiu takich projektów skupiamy się bardziej na stronie organizacyjnej związanej przeprowadzeniem egzaminu niż na samej idei tzw. umiejętności lekarskich. I z tej perspektywy zaopiniujemy proponowane zmiany pozytywnie – zapewnia dr Mariusz Klencki, zastępca dyrektora CEM.
Podkreśla, że umiejętność w tym ujęciu ma być potwierdzoną formalnie przez egzamin państwowy zdolnością lekarza do wykonywania pewnych procedur.
– W Polsce brakuje lekarzy specjalistów i dlatego możliwość uzyskania uprawnień dla lekarzy, którzy jeszcze specjalizacji nie zrobili, a zdobyli umiejętność, mają doświadczenie i z powodzeniem mogliby świadczyć usługi w tym zakresie, byłaby dobrym rozwiązaniem – mówi Mariusz Klencki.
Jak podkreśla, jest to szczególnie ważne w kontekście niedoboru specjalistów i kłopotów lecznic z kontraktowaniem niektórych świadczeń. Jego zdaniem sytuacja pogorszyła się, gdy weszły życie rozporządzenia ustawy koszykowej, które precyzyjnie narzucają kwalifikacje formalne jakie muszą mieć lekarze.
– Ministerstwo Zdrowia to dostrzega i próbuje przyśpieszyć wejście lekarzy na rynek świadczenia usług. Jeśli certyfikaty umiejętności spełnią pokładane w nich nadzieje, to mogłoby to być pozytywne dla szeroko rozumianego rynku zdrowia: dla lecznic, lekarzy i pacjentów – uważa zastępca dyrektora CEM.
Takie rozwiązanie byłoby szczególnym udogodnieniem dla lekarzy, którzy mają doświadczenie, a niekoniecznie czas, chęci czy możliwości, żeby robić wieloletnią specjalizację.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)