W Polsce jeden patomorfolog przypada na 80 tys. mieszkańców. Prof. Marszałek: coś zaczyna się zmieniać
Sama liczba patomorfologów w odniesieniu do liczby mieszkańców to nie wszytko. Ważna jest odpowiedź na pytanie, czy określony zespół ludzi, z określonymi możliwościami diagnostycznymi, warsztatem pracy i harmonogramem pracy, jest stanie podołać wyzwaniom w zakresie diagnostyki - mówi prof. Andrzej Marszałek.

- Jeśli chodzi o patomorfologów funkcjonujących w systemie ochrony zdrowia, średnia w krajach europejskich to jeden specjalista na 34 tys. mieszkańców. U nas to jeden na ponad 80 tys. - mówi prof. Andrzej Marszałek
- Z drugiej strony w niektórych krajach, np. w Grecji, czy w Austrii, jeden patolog przypada na 22-25 tys. mieszkańców i także okazuje się, że to za mało. Sama liczba patomorfologów w odniesieniu do liczby mieszkańców to zatem nie wszystko - wskazuje
- Skoro w systemie mamy ok. 430 patologów, naszym zadaniem jest zapewnienie takich warunków, aby tylu specjalistów nam wystarczyło: ustalenie, co patomorfolog powinien robić i skoncentrowanie się na obszarach, które należy uporządkować, by ulżyć mu w pracy - wyjaśnia
- Oczywiście należy też zapewnić warunki do tego, aby zainteresować tą specjalnością medyczną większą liczbę lekarzy. Po działaniach, które zostały podjęte wcześniej widzimy, że absolwenci wydziałów lekarskich patrzą na specjalizację z patomorfologii coraz przychylniej - zaznacza
- 19 lekarzy, którzy przystąpili do PES z patomorfologii to sukces. Były czasy, kiedy na egzamin zgłaszało się ich 7-9, a jeszcze wcześniej 4-5. Atrakcyjność patomorfologii generalnie znacznie wzrosła - dodaje
"Sama liczba patomorfologów na liczbę mieszkańców to jeszcze nie wszystko"
O deficycie patomorfologów oraz o tym, jak zainteresować tą specjalizacją większą liczbę lekarzy rozmawiamy z prof. Andrzejem Marszałkiem, konsultantem krajowym w dziedzinie patomorfologii.
W Polsce mamy blisko 430 lekarzy patomorfologów. Czy to wystarczająca liczba, biorąc pod uwagę, że nasz kraj ma ok. 38 mln mieszkańców? Jak wypadamy w porównaniu z innymi krajami Europy?
Prof. Andrzej Marszałek: Jeśli chodzi o patomorfologów funkcjonujących w systemie ochrony zdrowia, średnia w krajach europejskich to jeden specjalista na 34 tys. mieszkańców. U nas to jeden na ponad 80 tys. Z drugiej strony w niektórych krajach, np. w Grecji, czy w Austrii, jeden patolog przypada na 22-25 tys. mieszkańców i także okazuje się, że to za mało. Sama liczba patomorfologów w odniesieniu do liczby mieszkańców nie jest zatem jedynym czynnikiem.
Ważna jest odpowiedź na pytanie, czy określony zespół ludzi, z określonymi możliwościami diagnostycznymi, warsztatem pracy i harmonogramem pracy, jest stanie podołać wyzwaniom w zakresie diagnostyki - rozpoznawania chorób i określania czynników predykcyjnych, warunkujących wybór terapii. Skoro w systemie mamy ok. 430 patologów, naszym zadaniem jest zapewnienie takich warunków, aby tylu specjalistów nam wystarczyło.
Powiedzmy sobie jasno: niedobór patomorfologów był w pewnym stopniu wygenerowany tym, że w niektórych miejscach diagnozowano materiał częściowo, a następnie przesyłano go gdzie indziej, do podjęcia kolejnych działań. W efekcie jeden materiał onkologiczny mógł być analizowany 3-4 lub więcej razy w różnych miejscach, co konsumowało czas wielu specjalistów.
Wydaje się, że lepiej robić to, nawet jeśli trochę „wolniej”, to jednak w pierwszym miejscu, raz i do końca, bo oszczędzimy w ten sposób nasze zasoby. Mówię o kompleksowym rozpoznaniu patomorfologicznym. Ten przekaz został „zaszyty” w standardach akredytacyjnych dla zakładów patomorfologii (jednostek diagnostyki patomorfologicznej), był też testowany w ramach wyceny badań w pilotażu kompleksowych badań patomorfologicznych JGPato. Ta kwestia pokazuje, że na sprawę niedoboru patomorfologów należy patrzeć również w kontekście organizacji systemu.
Oczywiście należy też zapewnić warunki do tego, aby zainteresować tą specjalnością medyczną większą liczbę lekarzy.
19 lekarzy przystąpiło do PES z patomorfologii. "To już sukces"
Co, w Pana ocenie, mogłoby na tym zainteresowaniu zaważyć?
Po działaniach, które zostały podjęte wcześniej widzimy, że absolwenci wydziałów lekarskich patrzą na specjalizację z patomorfologii coraz przychylniej. Okazało się, że dla nowych pokoleń może być ona ciekawa, tak jak była dla „starszej” generacji.
Oprócz tego, że formułuje się rozpoznania na podstawie danych klinicznych oraz obrazu mikroskopowego i makroskopowego, jest ona pociągająca również dlatego, że w trakcie rozpoznania, w związku z wprowadzeniem nowej klasyfikacji WHO, trzeba również korzystać m.in. z biologii molekularnej i badań immunohistochemicznych. W tym kontekście dla kogoś, kogo pasjonuje poszukiwanie i synteza informacji, jest to specjalizacja „jak znalazł”.
Istotne jest także ustalenie, co patomorfolog powinien robić i skoncentrowanie się na obszarach, które należy uporządkować by ulżyć mu w pracy. Jak ta praca wygląda? Materiał pobrany przez chirurgów należy opisać, pobrać wycinki, następnie przygotować z niego preparaty, a patomorfolog na podstawie obrazu mikroskopowego w kontekście pozostałych dostępnych danych formułuje rozpoznanie.
Nie każdy z tych etapów realizuje patolog - część techniczna jest przygotowywana przez innych pracowników medycznych w zakładzie patomorfologii, ale patomorfolog bierze za to jednak odpowiedzialność i musi być na sto procent pewny, że wszystko zostało zrobione dobrze.
Następnie patomorfolog sporządza obszerny opis mikroskopowy, syntezę makro- i mikro- oraz stawia kompleksowe rozpoznanie. Jeśli za każdym razem pisze to samo, od nowa, zabiera to bardzo dużo czasu. Działania rozpoczęte dwa lata temu i trwający proces akredytacji zakładów patomorfologii doprowadziły do tego, że w wielu zakładach, zgodnie z wytycznymi i z zaleceniami, przygotowano schematyczne opisy.
80 proc. pacjentów choruje w miarę klasycznie - obraz morfologiczny jest mniej więcej taki sam. Jeśli przygotowane są pewne szablony rozpoznania histopatologicznego, pewna część tekstu w opisie jest stała. To bardzo duże ułatwienie i spora oszczędność czasu dla patologów.
Mogłoby się wydawać, że niewielką grupkę tych specjalistów można odciążyć jeszcze bardziej, dzięki sztucznej inteligencji. Kiedy jednak próbowano wprowadzić ją do radiologii pojawiło się pytanie, kto bierze odpowiedzialność za niewłaściwe rozpoznanie: czy problem tkwi w komputerze, czy może odpowiedzialny jest twórca algorytmu, który został wykorzystany, a okazał się niedoskonały, czy może odpowiedzialny jest twórca skanera, który został zastosowany? Ostatecznie stanęło na tym, że sztuczna inteligencja może stanowić wspomaganie rozpoznania, ale pod rozpoznaniem podpisuje się lekarz. Korzyścią dla niego jest natomiast fakt, że w części przypadków sztuczna inteligencja ułatwia mu pracę.
Ze sztuczną inteligencją jest jeszcze inny problem. Algorytmy rozpoznawania wymagają pewnego zbioru uczenia się, a raz na 3-5 lat zmienia się klasyfikacja WHO dotycząca sposobu rozpoznawania chorób. Czasami są to bardzo subtelne różnice, a czasami wyindukowanie nowych jednostek chorobowych. W takich sytuacjach stare algorytmy już do tego nie pasują i system trzeba uczyć na nowo.
Do PES z patomorfologii przystąpiło obecnie 19. lekarzy. Czy to dużo, czy mało? Czy to już sukces, czy jeszcze nie do końca?
Uważam, że to jednak sukces. Na liście osób, które zgłosiły się do PES było 21 lekarzy, na test przyszło 19. Były czasy, kiedy na egzamin zgłaszało się ich 7-9, a jeszcze wcześniej 4-5, widać więc różnicę. Atrakcyjność patomorfologii generalnie znacznie wzrosła, a kiedy wprowadzone zostanie finansowanie osiągniemy kolejny sukces.
Patomorfologia w Sieci Onkologicznej. "Jesteśmy na to gotowi"
Czy patomorfologia jest gotowa na Krajową Sieć Onkologiczną, na to, aby być jej solidną podstawą?
Uważam, że tak. Podjęliśmy wiele działań, aby przygotować się do tych wyzwań. Warto też zwrócić uwagę, że w ustawie o KSO jest mowa o powołaniu Krajowej Rady Onkologicznej, a konsultant krajowy w dziedzinie patomorfologii jest jednym z czterech konsultantów krajowych wymienionych wprost jak członek tej Rady. Bez żadnej wątpliwości jest to wskazanie na rolę patomorfologii w Sieci.
Ze środków Ministerstwa Zdrowia na lata 2024-25 są też zagwarantowane pieniądze na doinwestowanie patomorfologii. To w sumie kilkadziesiąt milionów złotych.
I jeszcze wspomniana już wcześniej kwestia. Jeśli badania patomorfologiczne są podstawą leczenia onkologicznego, muszą być odpowiednio finansowane. Patolodzy muszą także czuć, że kompletność rozpoznania jest podstawą dalszych działań. Na ukończeniu jest już praca dotycząca kompleksowego rozpoznania histopatologicznego, które zawiera w sobie elementy standaryzowanego rozpoznania i podsumowanie niezbędne do rozpoczęcia leczenia.
W miernikach KSO przetestowanych w pilotażu znalazły się też m.in. zdefiniowane rozpoznania patomorfologiczne, kody morfologiczne, stopień zaawansowania choroby nowotworowej, ocena marginesu, czy czynników predykcyjnych. To ważna zmiana projakościowa.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (15)