Pomorskie: szpitalne inwestycje z unijnym wsparciem rodzą kłopoty finansowe
Lista zdrowotnych inwestycji sfinansowanych ze środków unijnych z udziałem własnym pomorskiego samorządu lub samych szpitali jest imponująca. Są jednak wśród nich takie, które przyprawiają o ból głowy prezesów szpitalnych spółek. Drogie w utrzymaniu, nie są w stanie utrzymać się z kontraktów z NFZ a Unia nie zgadza się, by szpitale budowane za jej pieniądze prowadziły działalność komercyjną.

Jak podaje Dziennik Bałtycki, specjalistyczne oddziały dla pacjentów z udarem mózgu w trzech marszałkowskich szpitalach - gdańskim, gdyńskim i słupskim. Obok nich - zwiększająca szanse na powrót do normalnego życia rehabilitacja neurologiczna, SOR z lądowiskiem w szpitalu na Zaspie, docieplenie wszystkich szpitalnych budynków - to tylko część inwestycji sfinansowanych z unijnych dotacji. Każde z nich oprócz pozytywnego, ma też swoje drugie oblicze - generator wydatków.
Określenie "gwóźdź do trumny" przylgnęło już do nowego, zapierającego dech w piersiach obiektu, który stoi gotowy na terenie Szpitala Morskiego im.PCK w Redłowie i służyć ma Gdyńskiemu Centrum Onkologii. W szpitalu mówią, że aż strach go otwierać, bo natychmiast zacznie generować dodatkowe koszty, a nie będzie w stanie na siebie zarobić. Rocznie to ok. 1 mln. zł.
Mimo starań kontrakty, które udało się wynegocjować na ten rok w pomorskim NFZ, są tylko minimalnie większe. Tymczasem w nowym budynku znajdą się supernowoczesny blok operacyjny z pięcioma salami, OIOM - przeprowadzą się do niego oddziały chirurgii i ginekologii onkologicznej, przybędzie im łóżek.
Nowy obiekt mógłby, choć częściowo, na siebie zarobić , ale nie może, bo tak zapisano w projekcie unijnym. Jedynym rozwiązaniem jest przekwalifikowanie tego projektu. Udało się to w odniesieniu to Zakładu Medycyny Nuklearnej. Urzędnicy zdjęli z niego "kaganiec unijny" i obiekt jest na finansowym plusie.
Więcej: www.dziennikbałtycki.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)