Zaskakujące wymaganie resortu zdrowia: nie ma intensywnej terapii, nie będzie przeszczepów szpiku?
Czy poznańska Klinika Hematologii i Chorób Rozrostowych Układu Krwiotwórczego będzie mogła w 2010 r. dokonywać przeszczepów szpiku? Nie wiadomo, na miejscu nie ma bowiem oddziału anestezjologii i intensywnej terapii.

Szpital Kliniczny Przemienienia Pańskiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu ma OIT, ale kilka kilometrów dalej, nie spełnia zatem wymagań resortu zdrowia. A skoro tak, przeszczepy szpiku w klinice nie mogą liczyć na finansowanie z NFZ.
– Objęcie wymaganiem posiadania na miejscu oddziału anestezjologii i intensywanej terapii ośrodków przeszczepu szpiku, jest nieporozumieniem – mówi portalowi rynekzdrowia.pl prof. Mieczysław Komarnicki, kierownik kliniki. – Co innego inne ośrodki transplantacyjne. W przypadku przeszczepów narządów to wymaganie ma swoje uzasadnienie. Jednak pacjent po transplantacji szpiku jest w zupełnie innej sytuacji, niż np. po przeszczepie serca. Taki chory nie nadaje się na OIT, ze względu na zbyt dużą możliwość zakażenia organizmu drobnoustrojami, które będą dla niego zabójcze. To jest po prostu wyrok – dodaje prof. Komarnicki.
Kierownik poznańskiej kliniki podkreśla, że OIT-y w polskich szpitalach nie są przygotowane pod kątem potrzeb pacjenta po przeszczepie szpiku, ani pod względem wyposażenia ani pod względem warunków lokalowych. Tymczasem klinika dysponuje specjalnym, jałowym pomieszczeniem z filtrem i respiratorem, zatrudnia też anestezjologa. A to oznacza, że w razie potrzeby jest w stanie udzielić pacjentowi pomocy. Podobnie wygląda przygotowanie intensywnej terapii dla osób po przeszczepie szpiku w ośrodkach zachodnich.
Mieczysław Komarnicki przypomina również, że przy transplantacji szpiku bardzo rzadko korzysta się z procedur OIT. Od czasu, gdy jest kierownikiem kliniki, tj. od 2001 r., nie zdarzyło się to ani razu.
– Nie przypuszczam, aby przyczyną umieszczenia takiego zapisu w wymaganiach resortu zdrowia było coś innego, jak tylko brak świadomości urzędników co do konsekwencji jego wprowadzenia – komentuje prof. Komarnicki. – Ostatecznie nikt nie zna się na wszystkim. Ale tego standardu trzeba się jak najszybciej pozbyć. Jeśli będzie trzeba, sam wybiorę się do Ministerstwa Zdrowia.
Mieczysław Komarnicki nie ukrywa: nie wyobraża sobie, aby oddział został zamknięty z tak absurdalnego powodu. Od pierwszego przeszczepu szpiku, tj. od 1990 r., dokonano tu około 1 tys. transplantacji. Obecnie to około 100 przeszczepów rocznie, także tych najtrudniejszych, od dawców nie spokrewnionych. Klinika służy nie tylko Wielkopolsce. Leczą się tu pacjenci z całej Polski, a także z Ukrainy.
– Zostałyby przecież zmarnowane duże pieniądze: 17 mln zł z budżetu resortu zdrowia i ze środków UE, które zostały wydane na przebudowę i modernizację ośrodka – dodaje prof. Komarnicki. – Pracujemy w takich warunkach, o jakich wielu lekarzy w Polsce i nie tylko, może tylko pomarzyć.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)