To wyniki "Diagnozy Społecznej 2009", badania jakości życia Polaków przygotowywanego co dwa lata przez zespół znanego socjologa prof. Janusza Czapińskiego z Uniwersytetu Warszawskiego. Okazało się, że w ostatnim roku z usług szeroko rozumianej ochrony zdrowia skorzystało 91 proc. spośród ankietowanych rodzin mieszkających na Warmii i Mazurach. Co ciekawe, tylko nieco ponad 26 proc. wyłożyło z własnej kieszeni pieniądze na leczenie. W ostatnich dwóch latach ten odsetek jeszcze nieco spadł. W innych regionach pacjenci wydają więcej na wizyty u lekarza, badania i leki. W sześciu województwach leczenie z własnej kieszeni opłaca ponad 50 proc.  mieszkańców.

Według Leszka Dudzińskiego, przewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej w Olsztynie, mała liczba pacjentów wydających własne pieniądze na leczenie wynika z biedy w regionie. Ale w ankietach do "Diagnozy Społecznej" mieszkańcy nie narzekali wcale zbyt mocno, że brakuje im pieniędzy. Częściej skarżą się na to ludzie w innych województwach.

– Należy też pamiętać, że mimo niskich nakładów na zdrowie funkcjonuje u nas niezła sieć szpitali i przychodni – dodaje Dudziński. – Z drugiej strony na 3 tys. lekarzy w regionie, prywatne gabinety ma 2,8 tys. i jakoś funkcjonują.

Zdaniem Leszka Dudzińskiego w dużych miastach ludzie muszą więcej płacić za leczenie, bo kolejki na bezpłatną wizytę są bardzo duże. Jednocześnie  częściej mają dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne wykupione przez firmy, podczas gdy na Warmii i Mazurach korzysta z nich zaledwie 0,5 proc., najmniej w Polsce.

Sławomir Ogórek, dyrektor Szpitala Powiatowego w Ostródzie, dodaje, że na Warmii i Mazurach, mimo że nakłady na służbę zdrowia należą do najniższych w kraju, dostępność usług jest większa.

– Nie ma ani przerostów w liczbie łóżek, ani personelu, a jesteśmy na tyle gospodarni, że potrafiliśmy wyposażyć nasze placówki w nowoczesny sprzęt, co umożliwia skuteczne leczenie. Dlatego poziom usług na Warmii i Mazurach należy do najwyższych w kraju - przekonuje dyrektor.