×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

W 132 gminach w Polsce nie ma lekarzy POZ

Autor: Piotr Wróbel • Źródło: Rynek Zdrowia02 listopada 2021 06:20Aktualizacja: 02 listopada 2021 11:05

W 132 gminach w Polsce nie ma lekarzy POZ - wynika z danych przedstawionych w mapach potrzeb zdrowotnych. Skąd ten kryzys kadrowy?

W 132 gminach w Polsce nie ma lekarzy POZ
Kolejka do lekarza Fot. PAP/Wojciech Pacewicz
  • Gmina Czeremcha na dzień dobry przekazała mieszkanie - przydzielone z urzędu. Być może to przeważyło szalę, że młody doktor z Białorusi postanowił się tu osiedlić
  • Dla wójta gminy Orla zaskoczeniem było, gdy dowiedział się ile czasu pracują lekarze. Tam kierownik poradni pracuje w jeszcze jednym miejscu i jeździ w pogotowiu.
  • W gminie Narew ośrodek zdrowia przetrwał trudny czas dzięki pracy emerytowanego lekarza od lat związanego z gminą

Z danych przedstawionych w mapach potrzeb zdrowotnych wynika, że wg stanu na koniec 2019 r. w 132 gminach (5,3% wszystkich w kraju) nie funkcjonował ani jeden POZ. Powód główny, to brak lekarskich kadr. Sprawdziliśmy w wybranych gminach w woj. podlaskim, jak radzą w 2021 roku, gdy pojawiają się kłopoty z dostępnością do lekarzy POZ. 

Gmina Czeremcha. Mają lekarza POZ z Białorusi

W gminie Czeremcha lekarski kryzys kadrowy w Gminnym Ośrodku Zdrowia trwał kilka miesięcy. Został rozwiązany dzięki zatrudnieniu cudzoziemca.

- Doktor jest młodą osobą, lekarzem pochodzącym z Białorusi. Zrobimy co można, żeby czuł się u nas dobrze - mówi wójt nam gminy Czeremcha Jerzy Wasiluk.

Tam na stałe lekarza w przychodni mieszkańcy nie mieli od marca. Poprzedni zrezygnował. Uznał, że woli pracować w szpitalu. Nowy pojawił się z początkiem września, został pozyskany przez pobliski SP ZOZ w Hajnówce, który prowadzi ośrodek w Czeremsze.

Pozyskanie doktora było jedynym rozwiązaniem, by na stałe przywrócić wcześniejszy zakres opieki podstawowej w gminie. W Czeremsze funkcjonował kiedyś także ZOZ prywatny, ale pracująca tam lekarka zamknęła go około 3 lata temu. Populacja gminy liczy około 3 tysiące mieszkańców, w przychodni było zapisanych ponad 2 tysiące pacjentów.

- Doktor przyjechał zobaczyć jak wygląda nasz odremontowany ośrodek zdrowia. Zdecydował, że zostanie. To osoba młoda, która nie ma jeszcze rodziny. Będzie pracował u nas, chce robić specjalizację w pobliskim szpitalu - wyjaśnia wójt, nie ukrywając, że cieszy się, bo do Czeremchy wraca na stale lekarz.

Gmina na dzień dobry przekazała mieszkanie - przydzielone z urzędu. Być może to przeważyło szalę, że młody doktor postanowił się tu osiedlić. - Mieszkanie w bloku, duże, częściowo wyposażone, zostało po poprzednim lekarzu. Pomożemy dostosować je z czasem do warunków jakie będą odpowiadały panu doktorowi, żeby czuł się u nas dobrze - obiecuje wójt. Jak dodaje młody lekarz nie ma wygórowanych wymagań.

Gmina Orla. Lekarz POZ do 15. I tak jest dobrze

W innej gminie - Orla, wójt gminy Leon Pawluczuk, mówi, że opieka zdrowotna w gminie, owszem funkcjonuje w zakresie podstawowym, ale zdarza się, że kuleje.

Czytaj też:
Od 1 października koordynator w każdej przychodni. Co to oznacza?

Miała być wielka rewolucja w POZ, a będzie klapa? "1,5 tys. za etat"

- Mamy problem z zapewnieniem opieki stomatologicznej w szkole. Nie może znaleźć dentysty, pomimo, że jest gabinet i wyposażenie - mówi o tym co boli najbardziej.

W gminie Orla ośrodek zdrowia jest filią znajdującą się w strukturach SP ZOZ-u, podlega szpitalowi powiatowemu w Bielsku Podlaskim. Pracują tu dwie lekarki, specjalistki medycyny rodzinnej. Jedna z nich wspiera pracę ośrodka będąc już na emeryturze. Jej praca jest bardzo potrzebna, bo młodzi lekarze niechętnie trafiają do małych ośrodków wiejskich.

Czasami mieszkańcom marzy się posiadanie doktora na wyłączność. Takiego, który w razie dramatycznej potrzeby zawsze udzieli pomocy, bo mieszka na miejscu. Dzisiaj to już rzadkość.

Dla wójta Pawluczuka pewnym zaskoczeniem było, gdy dowiedział się ile czasu pracują lekarze. - Kiedy początkowo w Orli nie utworzono punktu szczepień, byłem oburzony i zapytałem dlaczego go nie ma. Otrzymałem odpowiedź, że braki lekarzy są tak dotkliwe, że kierownik przychodni pracuje w dwóch miejscach, a dodatkowo jeszcze jeździ na dyżurach w karetce pogotowia. No, to faktycznie już brakuje i sił, i czasu na więcej - opowiada. Dzisiaj zaszczepić się w gminie już można bez problemu.

Był okres, kiedy zmniejszono liczbę godzin pracy przychodni. Lekarze w dobie epidemii Covid-19 stali niezwykle deficytowi. Wyznaczono 3 dni na przyjęcia.

- Teraz przychodnia jest otwarta ponownie przez 5 dni w tygodniu. Mieszkańcy trochę narzekali były pojedyńcze sygnały, że pojawiał się problem z wydaniem e-recepty, e-skierowanie formie elektronicznej, co wynikało z opanowania możliwości obsługi sprzętu - mówi wójt.

W gminie zawsze funkcjonował jeden ośrodek i tak pozostaje. W ocenie wójta dwóch lekarzy wystarczy na potrzeby gminy liczącej około 2 800 mieszkańców.

- Poza tym nie jest też tak, że wszyscy mieszkańcy Orli należą do tej przychodni, wielu jest zapisanych do lekarzy rodzinnych w pobliskim mieście. Zawsze mogłoby by być lepiej z dostępnością opieki podstawowej w gminie, ale dramatu nie ma - zapewnia wójt.

W gminie Orla kłopoty kadrowe cały czas nie pozwalają jednak zapomnieć o tym, że podstawowa opieka zdrowotna pracą emerytowanych lekarzy stoi.

Przychodnia jest czynna od poniedziałku do piątku. Od poniedziałku do czwartku przyjmuje pani doktor, która jest już na emeryturze, piątki to jedyny w tygodniu dzień, w którym w przychodni przyjmuje kierowniczka. Wszystko w godzinach od 8 do 15.

A potem? Po g. 15 pomoc można uzyskać dzwoniąc pod numer teleplatformy pierwszego kontaktu NFZ, po 18 pacjentów przyjmuje ambulatorium w Bielsku Podlaskim, z Orla - 12 kilometrów.

Czytaj również:
Ile naprawdę zarabia lekarz rodzinny? O zarobkach opowiada szef POZ: "To nie jest żaden cymes"

Pacjenci masowo skarżą się na POZ. Jest raport Rzecznika Praw Pacjenta

Gmina Narew. "POZ opiera się na takich dinozaurach jak ja"

W gminie Narew przez wiele miesięcy dostępność do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej była utrudniona z powodu odejścia lekarza zatrudnionego w przychodni na pełny etat. Mieszkańcy odczuli odejście doktora tym bardziej, że był to lekarz ze specjalizacją z pediatrii.

- Lekarz zmienił miejsce pracy, przeniósł się na oddział pediatryczny pobliskiego szpitala. W gminie dostępny był jeden lekarz, zatrudniony w ośrodku na niepełny etat - mówi nam sekretarz urzędu gminy Joanna Majewska.

Fakt, że chore dzieci utraciły taką opiekę jaką miały wcześniej blisko domu okazał się największym problemem. - Wielu rodziców przeniosło swoje dzieci do innych ośrodków zdrowia, przede wszystkim do sąsiednich gmin. Także zauważalne było rezygnowanie przez osoby dorosłe ze świadczeń w naszym ośrodku zdrowia, a to z kolei było to spowodowane krótszymi godzinami pracy poradni POZ.

Po miesiącach trwania wakatu znaleziono lekarza, który we wrześniu podjął pracę na pełny etat. Jak udało się go pozyskać? - Otrzymał stanowisko kierownicze w przychodni. Przeszedł do nas z innego peozetu. Dla nowego doktora kluczowe znaczenie miało to, że będzie miał bliższy dojazd z domu do pracy, wcześniej pracował w innej gminie - wyjaśnia urząd.

W gminie Narew Gminny Ośrodek Zdrowia przetrwał trudny czas dzięki pracy emerytowanego lekarza Stefana Kuczyńskiego, od lat związanego z gminą. W następnym roku będzie obchodził 50-lecie swojej lekarskiej pracy.

Doktor Kuczyński cieszy się, że zdołał przez miesiące sam zapewnić opiekę lekarską mieszkańcom gminy. Mieszka w ośrodku zdrowia, by znaleźć się w pracy ma do pokonania kilkanaście stopni. - Tak, w dużej części ochrona zdrowia opiera się na takich dinozaurach jak ja - przyznaje. I dodaje: - Niektórzy się dziwią, że jeszcze pracuję, ale dobrze się z tym czuję.

Jak mówi, problem kadrowy w podstawowej opiece zdrowotnej w Narwi, i nie tylko tam, dotyczy w równym stopniu pielęgniarek. Chętnych do pracy jak na lekarstwo. - Mamy szczęście, że jest u nas pełna obsada pielęgniarska, ale dwie z czterech pań pielęgniarek są już emerytkami. Kiedy udało się zatrudnić jedną młodą pielęgniarkę nasza radość była ogromna - mówi doktor Kuczyński.

Potwierdza, że dzisiaj bardzo trudno o znalezienie młodego lekarza do pracy w wiejskim POZ. To jeden z ważnych powodów, dla których pracuje nadal. - Plan minimum to dociągnięcie do mojego 50-letniego jubileuszu pracy zawodowej. Jeśli odejdę, to młody doktor jakoś sobie poradzi - przekonuje.

Czytaj także: Małe miejscowości bez lekarzy rodzinnych? Młodzi medycy wolą pracować w dużych miastach

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNER SERWISU
    partner serwisu

    Najnowsze