Jak podaje Gazeta Wyborcza, szefowie szpitali z regionu od początku byli krytycznie nastawieni do ankiet.

Piętnastu dyrektorów lecznic z regionu przyznało, że ich szpital ma problem z wyegzekwowaniem pieniędzy za nadwykonania. W sądach toczy się właśnie kilka spraw o nadwykonania za 2008 r.

Jak poinformowała Rynek Zdrowia Beata Szczepanek ze Świętokrzyskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ, obecnie przed sądami I instancji toczą się trzy procesy: Szpitala Kieleckiego sp. z o.o. NZOZ św. Aleksandra w Kielcach (o kwotę 289 tys. zł), NZOZ Szpitala Specjalistycznego w Jędrzejowie im. Władysława Biegańskiego (o kwotę 537 tys. zł) oraz SPZZOZ w Sandomierzu (o kwotę 3 mln  308 tys. zł).

Postępowania w I instancji mają za sobą Szpital Powiatowy w Busku Zdroju, Szpital Powiatowy w Końskich i Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach. Lecznice szykują kolejne pozwy, tym razem o nadwykonania za 2009 r. Upomnienie się o 13 mln zł nadwykonań zapowiedział kielcki szpital wojewódzki.

Jak wynika z raportu BBN, wielu dyrektorów świętokrzyskich szpitali obawia się, że problemy finansowe mogą im uniemożliwić przyjmowanie pacjentów. Dyrektorzy przyznają też, że w 2009 r. musieli ograniczyć przyjęcia na szpitale oddziały, szczególnie na chirurgię, ortopedię, pediatrię, reumatologię oraz okulistykę.

Jednocześnie szefowie szpitali podkreślają, że ankieta była stratą czasu i pieniędzy, a informacje o kwotach za nadwykonania można było bez problemu uzyskać bezpośrednio w oddziałach NFZ.

Krytycznie o raporcie BBN wypowiedziała się także minister zdrowia Ewa Kopacz. Stwierdziła, że słuchając analizy Aleksandra Szczygło, szefa BBN, była „zażenowana”. Zapewniła, że szpitale otrzymują środki za nadwykonania świadczeń medycznych, mimo iż w Polsce nie ma przepisu prawnego, który do tego by obligował. Zaznaczyła też, że szef BBN mówiąc o kolejkach do świadczeń nie wskazał, w ilu placówkach pacjenci nie muszą oczekiwać na zabiegi.

Podobał się artykuł? Podziel się!