Podlasie: jest sprzęt, są specjaliści, tylko pacjentów brakuje
NFZ nie znalazł środków dla podlaskich szpitali, którym jest winien ponad 50 mln zł. Oznacza to, że kolejki na planowane zabiegi wydłużą się o kilka miesięcy. Tymczasem szpitalne łóżka stoją puste.

– Odsetki z naszych składek leżą w bankach na kontach centrali NFZ, a szpitale się zadłużają – mówi Kurierowi Porannemu Henryk Misiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białymstoku. – Zapłaty należności będę dochodził w sądzie.
Pozwy przeciwko NFZ chcą złożyć również dyektorzy innych białostockich szpitali, którym Fundusz, mimo obietnic, nie zapłacił za nadlilitowe świadczenia.
– Potrzebujemy jeszcze dwóch dni na obliczenia. Ale jeśli nawet znajdziemy pieniądze, to tylko za zabiegi ratujące życie – uprzedza Adam Dębski, rzecznik Podlaskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ.
– Obecnie nie przyjmujemy na zabiegi planowe. Limit, wyznaczony przez NFZ na ten rok, wyrobiliśmy już w 150 procentach – wyjaśnia prof. Marek Rogowski, kierownik kliniki otolaryngologii w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku. – Na 30 łóżek tylko cztery są zajęte. I to przez pacjentów chorych na raka, którzy muszą mieć natychmiast operację.
Ta klinika ma najnowocześniejszy w kraju sprzęt i świetnie wyszkolonych lekarzy. Tylko pacjentów brakuje. Operacje zaplanowane na wrzesień zostały przełożone na styczeń 2010 r. Kolejka przesunęła się o pół roku.
Podobnie jest gdzie indziej. Na oddziale okulistyki Szpitala Wojewódzkiego straszą puste sale, lekarze i pielęgniarki snują się bez zajęcia. A pacjenci na operację zaćmy czekają trzy lata.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)