Zakażenia koronawirusem i zgony na Covid wśród pielęgniarek i położnych to tylko jeden z wielu palących tematów, z którym pielęgniarki próbują przebić się do publicznej świadomości, a przede wszystkim do decydentów. Gdy 11 grudnia przedstawicielki czterech wielkich organizacji pielęgniarskich stanęły do wspólnej wypowiedzi na ten temat, sprawę odnotowały jedynie media.

Zofia Małas, prezes Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych mówiła wtedy, że dialog się załamał, nie ma konsultacji ze środowiskiem pielęgniarskim, nie ma odpowiedzi na kierowane petycje i listy kierowane do premiera i ministra zdrowia.

Zamiast światełka w tunelu pojawił się pociąg
Krystyna Ptok, przewodnicząca OZZPiP upomniała się o gwarancje bezpiecznych warunków pracy i podkreśliła, że pielęgniarki nie zgadzają się na nierówne traktowanie i konfliktowanie pielęgniarek walczących z pandemią. Dodała, że pielęgniarki przedstawiały rządowi i parlamentowi merytoryczne propozycje rozwiązań, ale pozostały one bez jakiejkolwiek odpowiedzi.

- To nasza praca pozwala utrzymać teraz system opieki zdrowotnej w Polsce. Pielęgniarki i położne od początku epidemii pracują na kilku etatach, w bardzo ciężkich warunkach. Gdy sytuacja była trudna, wydawało się, że pojawiło się światełko w tunelu. Z perspektywy czasu powiem, że to był pociąg - czujemy się rozjeżdżane przez brak reakcji premiera i rządu - mówiła Ptok. Przekonywała też, iż obecne warunki pracy oraz zakażenia i zgony wśród pielęgniarek wkrótce zaowocują kolejnymi odejściami od zawodu.

W rozmowie z Rynkiem Zdrowia Longina Kaczmarska, wiceprzewodnicząca OZZPiP przyznaje, że martwi ją fakt lekceważenia, że w Polsce pielęgniarki zakażone koronawirusem umierają tak licznie oraz to, że mówi się o tym lekko.

- Dla mnie choroba współistniejąca zmarłej zakażonej nie jest żadnym argumentem, bo np. z cukrzycą pielęgniarka może długie lata żyć i pracować, i gdyby nie Covid, nie byłoby tego zgonu. W ostatnich tygodniach odeszła bardzo duża grupa pielęgniarek zostawiając swoje rodziny, ale i też pacjentów. W żadnym przemówieniu rządzących nie przewinęły się słowa na temat śmierci zakażonych pielęgniarek i innych medyków, a biorąc pod uwagę te liczby od początku pandemii w Polsce, to runął już na ziemię dość duży samolot - zauważa Longina Kaczmarska i dodaje, że ''takie lekceważenie pielęgniarek i położnych jak teraz, chyba nie miało jeszcze miejsca''