×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Perchaluk: nadzór nad szpitalami w małych powiatach nie jest gorszy. "Minister ma inne zdanie"

Autor: Piotr Wróbel • Źródło: Rynek Zdrowia20 stycznia 2022 08:55

- Nie sądzę, aby kompetencje kadry menedżerskiej zarządzającej szpitalami w małych powiatach różniły się od tych jakie mają menedżerowie w powiatach większych czy w miastach - mówi Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego dla Rynku Zdrowia.

Perchaluk: nadzór nad szpitalami w małych powiatach nie jest gorszy. "Minister ma inne zdanie"
Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Fot. PTWP
  • Władysław Perchaluk uważa, że szpitale w małych powiatach nie są gorzej zarządzane niż inne. Odpowiedział ministrowi Niedzielskiemu
  • "Dobrego menedżera zawsze można znaleźć i poza powiatem"
  • "Egzaminowanie i ocenianie pracy dyrektorów poprzez kategoryzację szpitali, to wskazywanie na nich jako winnych zadłużenia szpitali"
  • Perchaluk: Uważam, że rozstrzyganie o kształcie systemu ochrony zdrowia, konsolidacje oddziałów, przeprofilowanie szpitali powinno być powierzone wojewodom
  • "Urzędy marszałkowskie mają nadzorowane szpitale, mają je i starostowie, i prezydenci. I właśnie dlatego w tej sprawie ostatecznym arbitrem powinien być wojewoda"

O egzaminowaniu dyrektorów, kategoryzacji szpitali i oczekiwanych zmianach w szpitalnictwie rozmawiamy z Władysławem Perchalukiem, prezesem Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.

Rynek Zdrowia: - Napisał pan na Twitterze, że nie zgadza się z opinią ministra zdrowia Adama Niedzielskiego przekazaną w wywiadzie dla Rynku Zdrowia, iż małe powiaty nie mają potencjału kadrowego, by dobrze zarządzać szpitalami...

Władysław Perchaluk: - Nie sądzę, aby kompetencje kadry menedżerskiej zarządzającej szpitalami w małych powiatach różniły się od tych jakie mają menedżerowie w powiatach większych czy w miastach na prawach powiatów. Osoby zajmujące te stanowiska są moim zdaniem absolutnie kompetentne, co udowodniły podczas trwania pandemii.

Ludzie w małych środowiskach znają się lepiej, aniżeli w większych miastach, przepływ informacji jest szybszy i uważam, że z tego choćby powodu nadzór nad szpitalami powiatowymi - choć pan minister ma inne zdanie - jest zdecydowanie większy.

- Ale czy rzeczywiście nie jest tak, że w małym, powiatowym mieście na peryferiach województwa trudniej znaleźć dobrego menedżera do zarządzania szpitalem. Poza tym w małym środowisku, co też zauważył jeden z komentujących, łatwiej o sytuację, gdy dyrektor jest "z nadania"...

- Miałem przyjemność kierowania kilkoma szpitalami i nie uważałem się tam za dyrektora z nadania. A co do znajdowania menedżerów na rynku, to dobrego menedżera zawsze można znaleźć i poza powiatem, ale oczywiście to jest wybór komisji przeprowadzającej konkurs i weryfikację kandydatów. Tą osobą zarządzającą wcale nie musi być lekarz, ale na pewno potrzebna jest osoba związana z medycyną, taka która rozumie na czym polega zarządzanie szpitalem.

Faktem jest natomiast, że dzisiaj obowiązują łagodniejsze wymagania niż kiedyś. Wystarczy 5 lat doświadczenia na stanowisku kierowniczym, niekoniecznie związanym z ochroną zdrowia i można startować w konkursie na dyrektora szpitala.

Wielu dyrektorów szpitali, nim nimi zostawali, kończyło studia podyplomowe na kierunku zarządzanie i finanse w ochronie zdrowia. To było konieczne, by startować w konkursie. Zdecydowana większość osób na takich studiach podyplomowych to byli pracownicy z wyższym wykształceniem pracujący w administracji szpitalnej lub lekarze. W większości do konkursów na dyrektorów szpitali stawali zatem ludzie, którzy znali pracę w szpitalu bardzo dobrze, bo tam pracowali. To nie było złe rozwiązanie.

 

- Zgodnie z projektem ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa tylko studia MBA w ochronie zdrowia mają zwalniać dyrektorów szpitali z obowiązkowego egzaminu dającego certyfikat menedżera uprawniający do zarządzania szpitalem...

- Dla mnie egzaminowanie dyrektorów szpitali, to jednak kuriozum. Dyrektorzy posiadają umiejętności zarządcze poparte odpowiednimi studiami podyplomowymi, czy nawet studiami MBA.

Egzaminowanie i ocenianie pracy dyrektorów poprzez kategoryzację szpitali, to wskazywanie na nich jako winnych zadłużenia szpitali. Kategoryzacja przeprowadzana przez Agencję Rozwoju Szpitali ma odbyć się w oparciu o dane finansowe z 2022 roku, czyli kolejnego, już trzeciego roku z pandemią.

Nawet dyrektorzy, którzy dotąd dobrze sobie radzili z zarządzaniem mają problemy, co świadczy nie o deficycie ich wiedzy, ale o deficycie finansowania świadczeń.

 

- Agencja Rozwoju Szpitali, o której pan wspomniał ma wspomóc restrukturyzację szpitalnictwa. Konkurują z sobą świadczeniami nawet blisko położone szpitale. Potrzebujemy konsolidacji świadczeń, przeprofilowania oddziałów, trudno jednak o konsens przy mnogości organów założycielskich. To wiemy od lat. Czy nie jest rzeczywiście tak, że musi się temu przyjrzeć i nadzorować taki proces instytucja centralna, w tym właśnie Agencja Rozwoju Szpitali?

- Przeprofilowanie oddziałów jest potrzebne, ale powinno się odbywać na bazie porozumień między organami założycielskimi, dyrektorami szpitali. W Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego podjęliśmy takie wyzwanie ponad rok temu w ramach Górnośląskiej Metropolii. Stworzyliśmy zespół, do którego akces zgłosiło 12 dyrektorów szpitali z 22 należących do Związku.

Zgadzamy się wśród dyrektorów, że przeprofilowanie, przesunięcia oddziałów między szpitalami są potrzebne, choćby ze względu na pogłębiające się deficyty kadrowe, jednak nie mogą tego typu rozwiązania wpłynąć na pogłębienie już i tak niekorzystnego wyniku finansowego.

Ale trzeba robić to umiejętnie, by nie wylać dziecka z kąpielą. Na przykład w jednym z miast na Śląsku są trzy szpitale, dwa wojewódzkie, jeden miejski. Oba szpitale wojewódzkie zapewniają różniącą się zakresami wysoką specjalistykę, a inną rolę na tym terenie pełni szpital miejski, który też ma co robić.

- Właśnie w tej chwili powiedział pan, że jest dobrze i nic nie trzeba zmieniać...

- W tym przypadku akurat uważam, że szpitale marszałkowskie powinny podjąć decyzje o połączeniu czy dyslokacji swoich oddziałów, ale i tak wtedy ten potencjał zostaje na terenie jednego miasta, a pieniądze są racjonalniej wydawane. Ale tu oczywiście nie chcę wchodzić, swoim komentarzem, w kompetencje właściciela tych szpitali

Problem z reformą szpitalnictwa jest i taki, że to przecież płatnik zachęcał nas do konkurencyjności. Pokażcie swoje, standardy, pokażcie swoje dyplomy, pokażcie osiągnięcia, to wtedy będziemy z wami rozmawiać. Teraz mówi się nam, że konkurując z sobą na świadczenia doprowadzamy do problemów finansowych.

Zgoda, zmieniajmy, ale dzisiaj mamy sytuację taką. Dwa szpitale się porozumieją za zgodą organów założycielskich i jeden z nich chce przekazać do drugiego świadczenia z oddziału, gdzie wykonania są niewielkie. W zamian chce otworzyć inny oddział, na przykład tak potrzebnej dzisiaj opieki długoterminowej. Idziemy do płatnika. A płatnik z poziomu oddziału wojewódzkiego nie może, po spionizowaniu NFZ, podjąć decyzji. Decyzje i tak będzie podejmowała centrala.

 

- A czy nie jest tak, że jeśli decyzje o przeprofilowaniu szpitali, teraz także oparte o działanie Agencji Rozwoju Szpitali, nie będą zapadać "na górze", to nigdy się nie uporamy reformą szpitalnictwa na poziomie lokalnym, regionalnym?

- Uważam, że rozstrzyganie o kształcie systemu ochrony zdrowia, konsolidacje oddziałów, przeprofilowanie powinno być powierzone wojewodom. To wojewoda ma narzędzia, by doprowadzić do zmian, jest przecież głównym organizatorem świadczeń na terenie swojego województwa, wspólnie z płatnikiem.

Urzędy marszałkowskie mają nadzorowane szpitale, mają je i starostowie, i prezydenci. I właśnie dlatego w tej sprawie ostatecznym arbitrem powinien być wojewoda.

Oczywiście są szpitale, które nie będą podlegały istotnym zmianom ze względu na brak konkurencji, bo są oddalone od innych miast. Konsolidacja jest możliwa i potrzebna, ale tam, gdzie szpitale są usytuowane blisko siebie i powielają świadczenia nie w pełni wykorzystując możliwości oddziałów.

- Jakie kryteria wtedy zastosować?

- Kryterium powinny być wykonania świadczeń oraz potrzeby zdrowotne danego regionu. To pokazuje, czy jest sens utrzymywania obok siebie dwóch oddziałów o podobnym zakresie świadczeń.

Jeżeli mamy na przykład dwa oddziały chirurgiczne w jednym mieście, czy w szpitalach oddalonych od siebie o 20 kilometrów, i jeden ma nadlimity, a drugi wykonanie na poziomie 50 proc., a znamy takie przypadki, to nie ma racjonalnego uzasadnienia dla takiego rozproszenia kadry i konkurowania o środki z NFZ na te same świadczenia.

- A jaką pan widziałby tu rolę dla Agencji?

- Agencja Rozwoju Szpitali powinna być organem monitorującym, nadzorującym i to ona powinna dostarczyć wojewodzie informacji, który w oparciu o analizy wszystkich dokumentów zdecyduje o zmianach w strukturze szpitalnictwa w regionie.

Jeśli jednak dojdzie do przesunięć w oddziałach, np. szpitali powiatowych, to nie można zostawiać prezydentów miast czy starostów samych, z koniecznością dostosowania infrastruktury oddziałów do nowych zadań oraz ponoszenia kosztów tych zmian. Obecnej wyceny świadczeń nie pokryją takich kosztów.



 

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNER SERWISU
    partner serwisu

    Najnowsze