Lubelszczyzna: batalia o płace, czyli OZZL rozpoczyna "akcję pułkownik"
Lubelscy lekarze specjaliści zarabiają w szpitalach średnio 7424 zł brutto, a ordynatorzy nawet 9672 zł brutto. Tak wynika z danych resortu zdrowia. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy (OZZL) rozpoczyna kolejną batalię o finanse, tym razem o nazwie

Specjaliści porównają swoje zarobki z wojskowymi, a także z pensjami rezydentów. Podane przez resort kwoty rozzłościły jednak lekarzy. Przede wszystkim dlatego, że resort ustalając wysokość wynagrodzeń zsumował pensje zasadnicze i zapłatę za dyżury.
- Z tego powodu te dane są nieprawdziwe i wprowadzają ludzi w błąd - podsumował Krzysztof Bukiel, szef OZZL.
Jesienią związek zamierza upomnieć się o wzrost pensji zasadniczej lekarzy do trzech średnich krajowych, czyli do ok. 10 tys. zł brutto. Dziś w szpitalach podstawowe wynagrodzenie lekarza specjalisty z 20-, 30- letnim stażem pracy nie przekracza zazwyczaj 4 tys. zł brutto miesięcznie, czyli jest porównywalne z ustaloną przez resort pensją młodego lekarza rezydenta, który dopiero uczy się zawodu.
Andrzej Ciołko, prezes Lubelskiej Izby Lekarskiej podkreśla, że cieszą go podwyżki wynagrodzeń rezydentów i nie ukrywa satysfakcji z tego powodu: - Nasz samorząd od lat zabiegał o ustalenie wyższych wynagrodzeń dla nich - przypomina.
Jednak nie można nie zauważyć, że po tych podwyżkach sytuacja z wynagrodzeniami zasadniczymi w szpitalach wygląda kuriozalnie. Rezydenci uczący się zawodu mają bowiem pensje tej samej wysokości co nauczający ich doświadczeni specjaliści.
- Zarobki podane przez resort zdrowia lekarze osiągają pracując po 78 godzin tygodniowo. Ci, którzy z różnych powodów nie mogą dyżurować, jak np. lekarki wychowujące małe dzieci, muszą się zadowolić 3-4 tys. zł brutto w miesiącu - wyjaśniał Ciołko.
Lekarze postanowili porównać się do sędziów, prokuratorów i wojskowych. OZZL podaje, że przedstawiciele tych zawodów zarabiają od 6 do 8 tys. zł brutto miesięcznie pracując na jednym etacie. Lekarze takie wynagrodzenia osiągają tylko wtedy, gdy często dyżurują, czyli spędzają w pracy czas przewidziany na półtora lub dwa etaty.
OZZL rozpoczyna więc kolejną batalię o finansowe docenienie pracy lekarza. Szpitale, do których dotarły informacje o tzw. akcji pułkownik, czyli porównywania się specjalistów z zarobkami wojskowych, a także z pensjami rezydentów, nie kryją niepokoju.
- W sytuacji, gdy NFZ nie płaci za nadwykonania, szpitala absolutnie nie stać na choćby minimalne podwyżki - twierdzi Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa lubelskiego Szpitala Klinicznego nr 4.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)