Londyn: polskie przychodnie skutecznie konkurują z brytyjskimi
Mieszkańcy Londynu przekonali się, że warto korzystać z usług polskich przychodni, przyjmujących przez cały tydzień od rana do godz. 23, a nie do 17, jak brytyjskie. Przyciąga ich nie tylko czas pracy lecznic, ale także ceny i jakość świadczeń.

Nawet niechętne imigrantom media przyznają, że na polskich lekarzy nie można narzekać i że to do nich odpływają pacjenci, którzy mają już dość NHS-u (National Health Service, brytyjski NFZ). W Londynie działa już około 20 placówek, w których pracuje od kilku do nawet 30 lekarzy z Polski - informuje Gazeta Wyborcza.
Ważnym elementen sukcesu Polaków są ceny. Średni koszt implantu w Wielkiej Brytanii to (według ClinicCompare.co.uk) 1200 funtów. W polskiej przychodni My Medyk to 750, a w Private Medical Centre ceny zaczynają się już od 700 funtów. Za wyrwanie zęba przez polskiego lekarza trzeba zapłacić ok. 60-80 funtów, za plombę od 60 funtów (zamiast 80-90 w brytyjskim gabinecie), a leczenie kanałowe to wydatek ok. 200 funtów (zamiast ok. 450 funtów).
Oprócz leczenia stomatologicznego w Londynie dobrze stoi także polska ginekologia. Dla brytyjskiej ochrony zdrowia ciąża zaczyna się formalnie od 12. tygodnia, wcześniej kobiety nie mogą liczyć na pomoc, jaka w Polsce jest standardem. A i w następnych miesiącach USG nie wykonuje się, jak w Polsce, przy każdej wizycie, ciężarne wolą zatem przyjść do polskich lecznic. Gdy dziecko już się urodzi, wybierają też zazwyczaj polskiego pediatrę.
W miarę, jak przybywa pacjentów, w polskich przychodniach rośnie także liczba lekarzy i wachlarz ich specjalności. Zarobki z polskiej perspektywy nie należą do małych (ok. 4-5 tys. funtów na pełny etat), lekarze zatrudniani są jednak zazwyczaj na kontraktach, co dla wielu jest mało atrakcyjne: muszą sami opłacać opiekę socjalną, a ich pensja uzależniona jest od kwot pozostawionych w kasie placówki przez pacjentów.
Więcej: http://wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)