Lekarze źle wypełniają karty zgonów. Jak więc rzetelnie planować działania i inwestycje?
Nieprawidłowo uzupełniane karty zgonów to nasza specjalność. Okazuje się, że lekarze mają "ulubione" przyczyn zgonów jak np. zatrzymania krążenia czy ustania oddychania. Dlatego WHO pomija nasze statystyki w analizach umieralności według przyczyn - donosi Rzeczpospolita.

Człowiek umiera zazwyczaj w wyniku splotu zaburzeń i objawów i ostateczna przyczyna zgonu jest skomplikowana. Wtedy pojawia się kłopot, bo w formularzu można śmierci przypisać jeden numerek. Efekt uproszczeń jest więc taki, że znakomita większość Polaków umiera na to samo. W niemal połowie przypadków przyczyną zgonów są choroby kardiologiczne, w dużej części nowotwory.
Problem polega na tym, że kody wpisywane przez lekarzy trafiają do statystyk, a na ich podstawie podejmuje się decyzje dotyczące żywych. Ze statystyk jasno wynika, że Polacy potrzebują kardiologów i onkologów. I tu wkracza logika, która mówi, że na podstawie błędnych przesłanek dochodzi się zawsze do błędnych wniosków. Jak można planować działania na dziesięciolecia, jeśli założenia są nieprawdziwe? To właśnie brak dokładnych informacji o przyczynach zgonów Polaków powoduje, że resort zdrowia nie może rzetelnie zaplanować wydatków na ochronę zdrowia.
Więcej: rp.pl
Przypomnijmy, że resort zdrowia konieczność poprawy kodowanie przyczyn zgonów w Polsce zapowiedział już w październiku 2018 r. przy okazji zmian w zasadach tworzenia map potrzeb zdrowotnych. Poprzednie ich edycje spotkały się z ostrą krytyką. Wskazywano m.in. na nieaktualne i mało przydatne dane zawarte w tych opracowaniach.
- W wielu przypadkach karty zgonów nie są wypełniane we właściwy sposób. Tymczasem rzetelne informacje o tym, na co rzeczywiście umieramy, ma dla kształtowania polityki zdrowotnej ogromne znaczenie - mówił wówczas wiceminister zdrowia Zbigniew Król.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)