Lekarze apelują: średnia krajowa dla stażysty i trzy średnie dla specjalisty
- Od dziesięciu lat trwa walka Naczelnej Rady Lekarskiej o ustalenie sztywnych ram płacowych dotyczących minimalnego wynagrodzenia. Bezwzględne minimum, jakie powinien zarabiać lekarz stażysta musi wynosić jedną średnią krajową brutto, a dla specjalisty są to trzy średnie krajowe - tłumaczy prezes NRL Maciej Hamankiewicz.

Dodaje też, że dopóki sztywne widełki płacowe nie zostaną zapisane w ustawie, dopóty zawsze będą się zdarzały takie sytuacje, z jakimi ostatnio mieliśmy do czynienia w Instytucie Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu pod Warszawą. Wówczas przeciwko niskiemu wynagrodzeniu zbuntowały się pielęgniarki.
Porównujmy płacę zasadniczą
Na konferencji prasowej w Naczelnej Izbie Lekarskiej w piątek (17 czerwca), prezes Hamankiewicz podkreślił, że mówi o płacy zasadniczej, bo tylko takie wynagrodzenie pomiędzy poszczególnymi zawodami może być porównywane.
- W prasie padają bardzo różne, czasami niebotyczne kwoty, które zarabiają lekarze. Nie jest to jednak płaca zasadnicza, ale praca okupiona nadgodzinami, pracą na kilku etatach czy w prywatnej praktyce lekarskiej. Tymczasem lekarz, zwłaszcza młody, powinien móc, jeśli tego chce, pracować na jednym pełnym etacie - podkreśla prezes Hamankiewicz.
I zaznacza: - Młody lekarz, który ma obowiązek zdobycia wykształcenia, musi też zakładać rodzinę, musi z czegoś utrzymać siebie i swoich bliskich. Dlatego też nasze apele dotyczą ustawowej normy czasu pracy - 7 godz. 35 minut każdego dnia.
Z kolei dr Jerzy Jakubiszyn, członek Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczący Konwentu Prezesów Okręgowej Rady Lekarskiej wyjaśnia, że odpowiednia płaca zasadnicza, która pozwoliłaby lekarzowi na godne życie, rozwiązałaby problem pracy lekarzy na kilku etatach.
- Dziś lekarze w Polsce są przepracowani. Nie mogąc utrzymać się z pracy w szpitalach, muszą pracować w innych podmiotach. Mają własne praktyki lekarskie, biorą nadgodziny, nocne dyżury. Nierzadko pracują po 80-100 godzin tygodniowo. W efekcie są przepracowani, co stanowi zagrożenie dla nich samych i ich pacjentów - podkreśla Jakubiszyn.
Zaznacza również, że taka wielogodzinna praca zabiera im czas, który powinni poświęcić na kształcenie. Na dodatek państwo ich w tym nie wspiera.
- Jesteśmy jednym z niewielu państw, gdzie dokształcenie lekarza odbywa się na jego wyłączny koszt - tłumaczy.
W ocenie NIL kolejne stopnie wynagrodzenia powinny kształtować się następująco:
• dwie średnie krajowe brutto (8242 zł brutto) - dla lekarza bez specjalizacji,
• dwie i pół średnich krajowych (10 303,53 zł brutto) - dla lekarza z pierwszym stopniej specjalizacji,
• trzy średnie krajowe (12 364,23 zł brutto) - dla lekarza specjalisty.
Dobre zarobki kontra migracje
W ocenie prezesa Hamankiewicza ustalenie sztywnych widełek płacy zasadniczej zapisanych w ustawie powinno zatrzymać lekarzy w kraju. Dziś bowiem młodzi lekarze wyjeżdżają zagranicę, ponieważ tam oferuje się im dużo lepsze warunki pracy.
Potwierdził to Jarosław Biliński, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Jak wyjaśnił, z danych, które są w posiadaniu PZ OZZL wynika, że obecnie 37 proc. młodych lekarzy rozważa wyjazd z Polski.
- Są to osoby, które podjęły już realne kroki, żeby z kraju wyjechać, np. bardzo intensywnie uczą się języka albo też wystąpili do NIL o wydanie stosownych zaświadczeń o wpisaniu ich na listę lekarzy - podkreśla Biliński.
Wyjaśnia, że została przeprowadzona wśród rezydentów ankieta, w której pojawiło się pytanie: czy przy wynagrodzeniu dwóch średnich krajowych, czyli 5600 zł na rękę, pozostałbyś w kraju? - Okazuje się, że aż 97 proc. osób odpowiedziało na to pytanie twierdząco - Tak, zostałbym w kraju. Jest to w takim razie najprostszy sposób na zwiększenie liczby lekarzy w Polsce – komentuje Biliński.
Podobnego zdania jest dr Jakubiszyn. Potwierdza, że wielu lekarzy wyjeżdża za granicę, bo tam mają lepsze warunki finansowe do wykonywania zawodowej pasji.
- Wyjeżdżają lekarze w różnym wieku, co powoduje że kadra medyczna w kraju jest coraz starsza. Średnia wieku w wielu dziedzinach medycznych przekroczyła 50 rok życia. Gdyby teraz wszyscy lekarze, którzy nabyli uprawnienia emerytalne chcieliby z tego skorzystać, to przede wszystkim w ambulatoryjnej opiece medycznej nastąpiłaby katastrofa i nie miałby kto pracować - podkreśla Jakubiszyn.
I dodaje: - Od kiedy jesteśmy w UE, to wydawaliśmy bardzo dużo zaświadczeń. Później przez kilka lat spadło zainteresowanie wyjazdami. Natomiast teraz znowu obserwujemy trend wzrostowy .
Zlikwidować różnice płacowe
Z kolei Grzegorz Krzyżanowski, członek NRL i przewodniczący Zespołu ds. Lekarzy Zatrudnionych w Podmiotach Leczniczych podkreśla, że dziś w Polsce lekarz bez specjalizacji zarabia w zależności od regionu od 17,95 zł. do 23,04 zł. brutto za godzinę.
- Mam tu na myśli wynagrodzenie za normatywny czas pracy. Takie zarobki są żenujące. Spróbowałem poszukać osoby, która wykonałaby dla mnie proste prace w ogrodzie, i nie znalazłem nikogo, kto zrobiłby to za mniej niż 25 zł. za godzinę. A odpowiedzialność za wykonywaną przez niego pracę nijak się ma do pracy lekarza - zaznacza Krzyżanowski.
Podkreśla, że w grupie lekarzy ze specjalizacją, czyli z minimum sześcioletnim stażem pracy, płaca za godziną wynosi brutto od 23,19 zł. do 58,86 zł. za w zależności od regionu. W grupie ordynatorów widełki płacowe wynoszą od 31,02 zł. do 64,09 zł brutto za godzinę pracy. Tymczasem płaca mechanika samochodowego mieści się w granicach 60-240 zł za godzinę.
Dr Krzyżanowski wskazuje też, że te granice płacowe wynikają z tego, że dziś mamy do czynienia z olbrzymimi rozpiętościami w zarobkach. Zebrał on dane z 11 izb lekarskich. Okazało się, że średnie wysokości płac w poszczególnych regionach w przypadku lekarzy bez specjalizacji są bardzo zbliżone, ale w przypadku lekarzy specjalistów istnieją rozbieżności pomiędzy województwami.
- Dla porównania, specjalista w Białymstoku zarabia 3579 zł brutto, a w Olsztynie - 5725 zł brutto. Z kolei ordynator w Koszalinie zarabia 8499 zł brutto, ale już taki sam specjalista będący kierownikiem w Bielsko-Białej 4788 zł brutto. Bez wprowadzenia sztywnych norm czasu pracy nie da się tego ujednolicić - mówi Krzyżanowski.
Twierdzi, że oferowane lekarzom stawki wynagrodzenia w większości województw nie przekraczają 50 proc. postulowanego przez samorząd lekarski minimalnego wynagrodzenia dla danej grupy lekarzy.
Prezes Hamankiewicz dodaje natomiast, że "widełki płacowe", o które apeluje samorząd lekarski, pozwoliłoby wreszcie zagwarantować równe wynagradzanie lekarzy z tym samym wykształceniem - niezależnie od tego, w jakiej placówce i w jakim regionie kraju lekarz pracuje.
- Stawki minimum, które proponujemy nie stanowią zagrożenia dla szpitala ani też dla systemu, czy budżetu państwa. Dziś bowiem lekarz jest tanim niewolnikiem dla systemu. Najwyższa pora, żeby z tym skończyć - apeluje prezes NRL.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)