Krzysztof Bukiel o formie ewidencji czasu pracy lekarzy: taka kontrola jest upokarzająca
Przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel komentując dla portalu rynekzdrowia.pl informacje dotyczące ewidencjonowania czasu pracy lekarzy w szpitalach, przyznaje, że związek nie ma nic przeciwko kontroli czasu pracy przez pracodawców, ale ma zastrzeżenia do sposobu w jaki jest prowadzona.

Ostatnio głośno w mediach o niezadowoleniu lekarzy, jakie wywołuje instalowanie elektronicznych czytników rejestrujących godziny ich wejścia i wyjścia ze szpitala.
W Specjalistycznym Szpitalu im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu czytniki reagują po przyłożeniu do nich palca i zeskanowaniu linii papilarnych. W Krośnie wprowadzenie ewidencji w oparciu o karty elektroniczne wywołało - o czym już kilkakrotnie pisaliśmy - protest lekarzy.
Z ostatnich wypowiedzi dla prasy wynika co prawda, że wprowadzenie czytników nie jest zasadniczym powodem konfliktu lekarzy z dyrekcją. - Uważamy, że jedyne, co się udało dyrektorowi, to właśnie ten system. Dzięki systemowi będziemy mogli wykazać, ile pracujemy, i nikt nie będzie nam zarzucał, że pracujemy za mało - stwierdza w rozmowie z Gazetą Wyborczą Paweł Wołejsza, szef Związku Zawodowego Lekarzy w Podkarpackim Szpitalu Wojewódzkim w Krośnie.
Część lekarzy z tego szpitala metody ewidencji nazywa jednak po cichu "policyjnymi" - pisze gazeta.
Dyrektor szpitala wojewódzkiego w Krośnie, Mariusz Kocój, wylicza: – W porównaniu z poprzednim okresem dyscyplina poprawiła się o 100 procent. W sierpniu system odnotował 82 wcześniejsze wyjścia i spóźnienia. W gronie osób, które wychodziły wcześniej lub się spóźniały, było 27 lekarzy. Zdarzały się jednostkowe przypadki, że ktoś logował siebie i kolegę.
Dyrektor Kocój zapowiada, że we wrześniu szpital będzie płacić wynagrodzenia już na podstawie faktycznie przepracowanego czasu.
W Wałbrzychu konieczność skanowania odcisków palców lekarzom źle się kojarzy.
Leszek Majkowski, przewodniczący Wielozakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ochrony Zdrowia poprosił nawet Państwową Inspekcję Pracy i Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych o opinię, czy działania dyrekcji są legalne. PIP odpowiedziała, że zanim szpital zdecydował się na nowy sposób ewidencjonowania czasu pracy powinien zmienić regulamin.
Szpital odwołał się od tej decyzji. Z opinii GIODO wynika, że pracodawca nie może gromadzić danych biometrycznych pracowników w celu ewidencji czasu pracy. Szpital mógłby zbierać odciski, gdyby chciał zapewnić bezpieczeństwo w niektórych strefach.
Leszek Majkowski skierował sprawę do sądu pracy. Ma być rozpatrzona pod koniec września.
Dr Roman Szełemej, z-ca dyrektora ds. lecznictwa w Szpitalu Specjalistycznym im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu i jednocześnie pełnomocnik zarządu województwa ds. reformy ochrony zdrowia, mówi gazecie: - Jeśli sąd uzna, że poszliśmy za daleko, wycofamy się i zostawimy tylko karty magnetyczne.
Według przewodniczącego OZZL, Krzysztofa Bukiela, taka forma kontroli czasu pracy, jak ta aktualnie praktykowana w Wałbrzychu jest upokarzająca.
– Zakrawa mi to na działania niczym z dochodzeń kryminalnych, Oczywiście kontrola czasu pracy jest potrzebna, ale powinna być prowadzona w bardziej odpowiedni sposób - przekonuje proszony przez nas o komentarz na temat coraz szerzej wprowadzanej w kraju elektronicznej ewidencji czasu pracy lekarzy.
Krzysztof Bukiel zaznaczył jednocześnie, że OZZL nie zamierza protestować przeciwko dokładnemu ewidencjonowaniu czasu pracy lekarzy w szpitalach.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)