Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach Jan Gierada tłumaczy, że do ostatniej chwili wahał się, czy zrezygnować z zabiegów.

- Zaważyła rozmowa z Andrzejem Błaszczykiem, wicedyrektorem świętokrzyskiego oddziału NFZ. Dowiedziałem się, że nie zapłacą za nadwykonania. Musieliśmy wstrzymać elektrofizjologię serca, bo są to bardzo drogie zabiegi - podkreśla Gierada. 

Dyrektor zauważa, że dotychczas lekarze zawsze pomagali pacjentom, a przez to znacznie przekroczono kontrakty - od początku tego roku już na prawie 15 mln zł.

Zabiegi elektrofizjologii serca wykonywane są u chorych z zaburzeniami rytmu serca. Lekarze wprowadzają elektrodę do serca przez tętnicę lub żyłę udową. Zabiegi elektrofizjologii serca wykonuje się w tym szpitalu od trzech lat. Skuteczność tych zabiegów jest bardzo duża, u 80 proc. pacjentów udaje się  wyleczyć arytmię.

- Oczywiście pacjentom zawsze można podać leki i wykonać kilka defibrylacji zamiast elektrofizjologii. To jednak tylko leczenie doraźne, które nie likwiduje przyczyny zaburzenia rytmu. Decyzja o operacji może być odsunięta w czasie np. o dwa tygodnie, ale nigdy nie ma pewności, że pacjent przeżyje - zaznacza dr hab. Beata Wożakowska-Kapłon, ordynator I oddziału kardiologii w Wojewódzkim Szpitalu Wojewódzkim.

Marek Gos, członek zarządu województwa odpowiedzialny za zdrowie przyznał, że „to musiało się kiedyś tak skończyć”. Dodaje, że wielokrotnie przekonywali szpital, żeby leczył i pomagał ludziom, ale „granice zostały właśnie przekroczone”.

Przedstawiciel województwa świętokrzyskiego wybrał się w środę (2 września) do Ministerstwa Zdrowia, gdzie będzie rozmawiał o możliwości udzielania dalszej pomocy pacjentom kardiologicznym.

• KARDIOLOGIA
• WOJEWÓDZKI SZPITAL ZESPOLONY W KIELCACH
• ELEKTROFIZJOLOGIA
• ARYTMIA SERCA