Kiedy dojdzie do wygaszenie płacowych protestów w ochronie zdrowia? Nie szybko...
Nikt nie jest zadowolony z systemu płac w ochronie zdrowia. Także minister Łukasz Szumowski, który przyznał wprost, że ten system od dawna jest chory i kompletnie rozchwiany. Trzeba postawić go z głowy na nogi, ale - jak zastrzegł - nie można oczekiwać, że płace będą regulować mechanizmy wolnorynkowe. Jeśli nie one, to co?

Ogólny kierunek reformy płacowej minister przedstawił 23 października br. podczas XIV Kongresu Rynku Zdrowia. Szczegółów nie podał. Zwrócił jednak uwagę, że trzeba spróbować ten system scalić, choćby przez taryfikację czy - docelowo - podejście ''value based'' (z ang. Value Based Healthcare - ochrona zdrowia nakierowana na wartość zdrowotną - red.). Więcej miejsca poświęcił natomiast analizie bieżących problemów. Odniósł się m.in. do podwyżek dla personelu medycznego i ich wpływu na system ochrony zdrowia.
- System jest rozchwiany od dawna. Jeżeli popatrzymy na skalę płac w zdrowiu, to waha się ona od dwóch do kilkudziesięciu tysięcy złotych. To kompletne rozchwianie - powiedział.
Podkreślił, że te dysproporcje wymagają uregulowania.
- Nie dziwię się, że prosi się mnie o mediacje także w lokalnych konfliktach. Próbuję to robić, dlatego że dysproporcje płacowe są duże także w zależności od struktury szpitala. Szpitale odległe od siebie o 20 km mają różnice w płacy zasadniczej dla pielęgniarek w wysokości tysiąca złotych. To jest chore - stwierdził stanowczo Szumowski, nawiązując, jak się wydaje, do protestu głodowego pielęgniarek z Przemyśla, które chciałyby zarabiać nie mniej niż ich koleżanki z Rzeszowa.
Płace nie będą regulowane przez mechanizmy rynkowe
Szef resortu podkreślił jednocześnie, że system zdrowia jest ''kompletnie niewolnorynkowy'', więc nie można oczekiwać, że płace będą regulować mechanizmy wolnorynkowe.
Czytaj: Szumowski: najpierw pokażmy, co potrafimy, a potem sięgajmy do kieszeni Polaków
To prawda, że w publicznej ochronie zdrowia jest coraz mniej mechanizmów rynkowych. Tym niemniej obszarem, w którym decyduje podaż i popyt pozostaje rynek pracy i związany z nim system płac.
- System ochrony zdrowia w Polsce nie jest wolnorynkowy. Natomiast menadżerowie ochrony zdrowia, z reguły ekonomiści, próbują wprowadzać w szpitalach mechanizmy wolnorynkowe, m.in. w sferze płac. Mają swobodę w kształtowaniu wynagrodzeń wszystkich grup zawodowych. Korzystają z niej, doprowadzając czasem do karykaturalnych sytuacji w zarobkach - mówi nam dr Jacek Wilkosz, przewodniczący Oddziału Terenowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy przy Szpitalu im. Kopernika w Łodzi.
Przedstawia kilka charakterystycznych przykładów obrazujących konsekwencje takiego podejścia i płacowy chaos.
- Gdy zamknięto oddział chemioterapii, bo odeszło 4 czy 5 pracowników, to dla pozostałych onkologów klinicznych pieniądze się znalazły. Gdy radioterapeuci zaczęli odchodzić - notabene całkiem nieźle zarabiali - większe pieniądze też się znalazły. Podobnie było z ortopedami czy chirurgami dziecięcymi, kiedy wypowiedzieli opt-out. Gdy pielęgniarki poszły na zwolnienia, wywalczyły pieniądze - wylicza.
Decyduje argument siły, nie siła argumentów
- Prawda jest taka, że do dyrekcji nie trafia siła argumentów, tylko argument siły. Ludzie widzą, że tak to działa i w ten sposób egzekwują podwyżki. Tymczasem problem trzeba rozwiązać systemowo - podkreśla i wskazuje, że taki był cel apelu uczestników XV Zjazdu Delegatów OZZL do ministra zdrowia.
Ucywilizowanie sytemu płac to pilne zdanie. Tym bardziej, że w związku ustawowym wzrostem nakładów na zdrowie do 6 proc. PKB w 2024 r. zarówno pacjenci, jak i pracownicy pytają, jak podzielone zostaną te pieniądze. Pacjenci boją się, że pójdą na podwyżki; na skrócenie kolejek oraz poprawę jakości leczenia niewiele zostanie. Pracownicy chcieliby z kolei wiedzieć, jak będą kształtować się ich wynagrodzenia w najbliższych latach.
- Po wielu spotkaniach mediacyjnych nabrałem przekonania, że menadżerowie sądzą, iż pieniądze zagwarantowane w ustawie o wzroście wydatków do 2024 r. do pracowników nie trafią, są na inne cele - twierdzi Jacek Wilkosz i informuje, że jego związek zawodowy jest w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala.
- Reagują tylko na groźbę zamknięcia oddziału. Systemowe, kompleksowe i długofalowe rozwiązania dotyczące rozłożenia w czasie podwyżek ich nie interesują - dzieli się obserwacjami ze spotkań z szefostwem szpitala.
Układy zbiorowe dla grup szpitali
Zdaniem Krzysztofa Bukiela, przewodniczącego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, wyjściem z tej sytuacji byłoby wprowadzenie układów zbiorowych obejmujących całe grupy szpitali - takie placówki, które funkcjonują w podobnych warunkach i na podobnych zasadach, np. szpitale powiatowe czy uniwersyteckie kliniki.
- Uniwersalnym narzędziem, które może być zastosowane zarówno w budżetowej służbie zdrowia, jak i w rynkowej mogłyby być układy zbiorowe, czyli porozumienia pracodawców z pracownikami, ale z udziałem płatnika, który zagwarantuje, że na pensje będą pieniądze - przekonuje.
Podkreśla, że OZZL wielokrotnie apelował o wprowadzenie tego rozwiązania, ale nikt nie podjął tematu - ani dyrektorzy szpitali, ani NFZ, ani MZ: - Nie mają w tym interesu.
Bukiel zawraca uwagę, że płacowy chaos pogłębiło wprowadzenie podwyżek dla lekarzy specjalistów - do 6750 zł miesięcznie pod warunkiem, że zobowiążą się do wykonywania pracy tylko w jednym szpitalu. W jego ocenie ustawa z 5 lipca 2018 r. o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw (Dz.U. poz. 1532) jest bardzo zła, bo różnicuje nie tylko lekarzy, ale też szpitale.
- Jeśli dyrektor szpitala wcześniej płacił lekarzom więcej niż 6750 zł, to teraz nie dostanie żadnych pieniędzy z NFZ. Z kolei dyrektor, który płacił, powiedzmy 4 tys. czy 5 tys. zł, dostanie ''w nagrodę'' od płatnika dopłatę. To jawna niesprawiedliwość. Burzy to dotychczasowy sposób finansowania szpitali - twierdzi Krzysztof Bukiel.
- Dziwię się, że dyrektorzy cicho siedzą. Boją się wszystkiego, to tchórzostwo wobec rządu. Potrafią się tylko wyżywać na pracownikach - oburza się przewodniczący OZZL i zapowiada zaskarżenie do TK ustawy, ''chyba że wcześniej zostanie znowelizowana''. Przyznaje jednocześnie, że ma świadomość, iż na rozstrzygnięcie trzeba będzie czekać latami.
Spirala żądań nakręca się
Przypomnijmy najbardziej głośne strajki i protesty na tle płacowym, do których doszło w październiku.
Od 18 do 24 października trwał strajk w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 3 w Rybniku. Szpital wznowił normalną pracę, ale zapowiedziano, że strony wrócą do rozmów z początkiem przyszłego roku (spór zbiorowy zawieszono do 1 lutego).
Szpital Powiatowy w Sanoku od 24 października wstrzymał przyjęcia planowe z powodu protestu głodowego pielęgniarek i braku możliwości zapewnienia prawidłowej opieki nad pacjentami. 26 października zawarto porozumienie i zakończono trwający od 2014 r. spór zbiorowy. SP ZOZ w Sanoku przywrócił normalny tryb pracy.
Do wygaszenia konfliktu płacowego między anestezjologami i dyrekcją Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi doszło 19 października. Anestezjolodzy skarżyli się na poważne obciążenie obowiązkami, dużo większe niż w innych szpitalach i - nieadekwatne ich zdaniem - wynagrodzenie za pracę.
Lekarze, pielęgniarki i położne, technicy farmaceutyczni oraz związki zawodowe z WSS im. M. Kopernika w Łodzi 18 października podjęli decyzję o ogłoszeniu pogotowia strajkowego. Oczekują podwyżek oraz określenia przejrzystych zasad premiowania.
W proteście 53 lekarzy zrezygnowało z pracy w Mazowieckim Szpitalu Specjalistyczny w Ostrołęce. Domagają się zmian w organizacji pracy oraz podwyżek. Chcą zarabiać 9 tys. zł brutto jako specjaliści oraz 7,5 tys. zł jako młodsi asystenci. Na 7 listopada zaplanowano drugą turę rozmów.
Lista płacowych konfliktów - tylko z jednego miesiąca - nie jest pełna i zamknięta. W listopadzie i w następnych miesiącach będzie można dopisać ciąg dalszy. Żeby zatrzymać spiralę żądań, potrzebne są rozwiązanie systemowe, ale takie, które wpisują się w konstytucyjną zasadę społecznej gospodarki rynkowej.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)