Gdynia: do sądu po sprawiedliwość i pieniądze
Gdyńskie Centrum Onkologii o 625 tys. złotych, które wydał ponad limit, przewidziany kontraktem z NFZ na leczenie pacjentów onkologicznych, zamierza walczyć w sądzie.

Gdyńskie Centrum Onkologii (GCO), podobnie jak inne trójmiejskie szpitale wykorzystało już pieniądze na chirurgię onkologiczną. Nie powinni więc przyjmować pacjentów.
Wicedyrektor Gdyńskiego Centrum Onkologii Elżbieta Kruszewska z oburzeniem mówi, że taka polityka jest równoznaczna z odmową skutecznego leczenia np. pacjentce, która została zdiagnozowana i powinna być operowana, a wobec braku pieniędzy należałoby jej zaproponować czekanie w kolejce na zabieg. Centrum bowiem wykorzystało już fundusze z NFZ na chirurgię onkologiczną.
Gdyńskie Centrum Onkologii tzw. pacjentów ponadlimitowych zdecydowało się jednak leczyć, mimo iż podpisał umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia tylko do czerwca br. O tym, że pieniędzy może być za mało, wiadomo było już przy podpisywaniu kontraktów. Szpitale zgodziły się jednak na proponowane kwoty, bo Ministerstwo Zdrowia i centrala NFZ obiecały dodatkowe zastrzyki finansowe w ciągu tego roku.
W sierpniu okazało się jednak, że dodatkowych pieniędzy nie ma, a Pomorski oddział NFZ – jak twierdzi Irena Erecińska, dyrektor GCO – zażądał, by szpitale nie występowały o zwrot pieniędzy za leczenie ponadlimitowe.
Dyrektor Szpitala Specjalistycznego na Zaspie w Gdańsku uważa, że decyzja NFZ jest nieprzemyślana. Oznaczałaby bowiem rezygnację z ponad 6 mln złotych, które wypracował szpital przyjmując pacjentów w stanie ostrym i ze skierowaniami, bo tacy chorzy trafiają do tej placówki.
Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego Oddziału NFZ w Gdańsku twierdzi, że Fundusz na początku roku ostrzegał, że trzeba trzymać się kwot zapisanych w umowach, bo jest kryzys. I dodaje, że w poprzednich latach NFZ płacił za nadwykonania, w tym nie ma z czego.
GCO zamierza o pieniądze walczyć w sądzie i jako pierwsze na Pomorzu już przygotowuje pozew. Dyrektor Kruszewska jest przekonana o wygranej. Uważa, że nikt nie zmusi chirurga, żeby odmówił operacji onkologicznemu pacjentowi, bo jest limit.
Warto tu przypomnieć, że z powodu nie odzyskanych środków za nadwykonania Szpital Specjalistyczny w Kielcach jak pierwszy w Polsce wniósł już sprawę do sądu.
Niskie tegoroczne kontrakty natomiast – o czym pisał już wielokrotnie portal rynekzdrowia.pl, spowodowały ograniczenia przyjęć pacjentów, m.in. w szpitalach białostockich.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)