Dyrektorzy sieciowych szpitali: ryczałt nie rozwiąże wszystkich problemów
Szefowie placówek tworzących sieć szpitali poznali ryczałty na finansowanie świadczeń w ostatnim kwartale 2017 r. W wielu przypadkach są to kwoty nieco wyższe niż dotychczasowe przychody z kontraktów. Czy nowy system się sprawdzi? - O tym nie zdecyduje sama pula przyznanych pieniędzy - podkreślają dyrektorzy lecznic.

Podstawowe szpitalne zabezpieczenie świadczeń opieki zdrowotnej (PSZ), czyli tzw. sieci szpitali, rusza 1 października. Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł wskazywał 3 września w rozmowie z TVP Info, że zarządzający szpitalami „nie mają wątpliwości, że ta ustawa (o sieci szpitali - red.) jest dla nich raczej korzystna”.
- Myślę, że wszyscy świadczeniodawcy będą się czuć bezpiecznie - ocenił minister. Dodał, że już od 1 października korzystne zmiany odczują również pacjenci.
Podwyżki płac, kosztowne procedury, czyli obawy i wątpliwości
Dyrektorzy sieciowych szpitali, z którymi rozmawialiśmy, z jednej strony zwracają uwagę na pozytywne skutki wprowadzenia ryczałtowego ustalania budżetów placówek - w tym stabilność finansowania ułatwiającą z kolei planowanie zarządzania kosztami.
Z drugiej strony nie ukrywają obaw i wątpliwości. Dotyczą na przykład finansowania leczenia najtrudniejszych, najbardziej kosztownych przypadków, kiedy budżet szpitala jest „sztywny”, a dokładne zasady okresowego weryfikowania ryczałtów w nie są jeszcze znane.
- Jako jeden z trzech szpitali w woj. małopolskim zostaliśmy zakwalifikowani do trzeciego poziomu PSZ, ze wszystkimi oddziałami. Czujemy się więc wyróżnieni. Oczywiście plusem ryczałtu jest pewność finansowania, bez przystępowania do konkursów - stwierdza Artur Puszko, dyrektor Specjalistycznego Szpitala w Nowym Sączu.
- Ryczałt zwiększa o kilka procent nasze dotychczasowe przychody z kontraktu. Niestety, ten niewielki wzrost zostanie zniwelowany przez ustawowo narzucone 10-procentowe podwyżki dla pracowników - dodaje.
Zwraca zarazem uwagę, że nie sam ryczałt, ale cały model tzw. budżetowania szpitali może już w najbliższej przyszłości stać się źródłem problemów wielu lecznic: - Z własnego doświadczenia wiem, jakie patologie są związane z budżetowym finansowaniem placówek. Kilkanaście lat byłem dyrektorem lecznicy funkcjonującej w takim systemie - mówi Artur Puszko.
W jego opinii niebezpieczeństwo takiego rozwiązania tkwi w tym, że „leczenie ciężko chorych pacjentów przestanie być opłacalne”. - Ryczałt w budżetowym finansowaniu jest sztywno określony i może nie obejmować rzeczywistych kosztów terapii w najtrudniejszych, skomplikowanych przypadkach - obawia się szef nowosądeckiego szpitala.
- Wprawdzie resort zdrowia uspokaja, że kwoty ryczałtu będą weryfikowane na podstawie realnie wykonanych świadczeń, jednak nie znamy na razie szczegółowych rozwiązań w tym zakresie - przypomina dyrektor Puszko.
Zyskaliśmy komfort, ale...
- Ostateczna kwota ryczałtu, którą podpisaliśmy 11 września jest dla naszego szpitala bardziej korzystna, niż zaproponowana nam przez NFZ kilka dni wcześniej. Wielkość finansowania świadczeń w IV kwartale br. generalnie nas zadowala, jest to bowiem wartość nieco wyższa niż wynikająca z kontraktu w ostatnich dwóch latach - informuje nas Klaudia Rogowska, dyrektor SPSK Nr 7 SUM w Katowicach, Górnośląskie Centrum Medyczne im. prof. L. Gieca.
- Wchodząc do sieci jako szpital ogólnopolski, ze wszystkimi oddziałami, zyskaliśmy pewien komfort wynikający ze stabilności finansowania, który umożliwi długookresowe planowanie w zakresie inwestycji, rozwoju i polityki kadrowej. Szpital w najbliższym czasie musi zmierzyć się z ustawowo przyjętymi podwyżkami dla pracowników medycznych - podkreśla.
Dyr. Rogowska zaznacza, że w GCM konieczne jest również sukcesywne odnawianie infrastruktury, zakupy sprzętu i wyposażenia oraz realizowania innych inwestycji niezbędnych dla spełnienia wymogów płatnika.
To tylko jeden kwartał, lecz bardzo ważny
Dodaje, że ryczałt przyjęty na ostatni kwartał 2017 roku ma bardzo duże znaczenie, ponieważ w oparciu o realizację świadczeń w ostatnich trzech miesiącach tego roku, w tym nadwykonania, będzie ustalany - na podstawie wzoru algorytmu - ryczałt dla szpitala na kolejne 4 lata.
- Wielkość tego finansowania odnosić się więc będzie do IV kwartału bieżącego roku, stanowiącego bazę - zaznacza dyrektor GCM. - Czy wspomniany wzór jest skomplikowany? Jest, ale dzięki naszym służbom finansowym jakoś go „rozgryźliśmy”. Pamiętajmy też, że algorytm, który będzie obowiązywać w następnych latach, to na razie projekt który będzie jeszcze konsultowany.
Podkreśla, że Górnośląskie Centrum Medyczne jest dla Śląska strategicznym ośrodkiem w zakresie leczenia miedzy innymi chorób sercowo-naczyniowych: - Niestety, dotknęły nas znaczące obniżki wycen niektórych procedur w zakresie kardiologii, chirurgii naczyniowej i ortopedii - wylicza Klaudia Rogowska.
- Należy zatem zauważyć, że na ostateczny wynik finansowy szpitala, niezależnie od ustalonego ryczałtu, duży wpływ będą miały wprowadzone wcześniej obniżone wyceny poszczególnych procedur - zastrzega.
- Jednak, co do zasady, z perspektywy szpitala ogólnopolskiego zmiany wynikające z wprowadzenia systemu podstawowego szpitalnego zabezpieczenia świadczeń opieki zdrowotnej oceniam pozytywnie - stwierdza dyrektor Rogowska.
Kwota ryczałtu nie mówi wszystkiego
Także SPZOZ Szpital nr 2 w Mysłowicach otrzyma ryczałt nieznacznie przewyższający dotychczasowe wpływy z kontraktów.
- Bardzo trudno w tej chwili jednoznacznie ocenić wpływ przyznanego ryczałtu na finansową przyszłość naszego szpitala. Bezwzględne liczby nie mówią wszystkiego - zaznacza Mariusz Wołosz, dyrektor mysłowickiej lecznicy i wiceprezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
Dodaje: - Od wielu lat nasz kontrakt był zbyt niski i nie pozwalał pokrywać straty, którą nadal generujemy. Samo wprowadzenie ryczałtu oraz systemu sieci szpitali nie daje narzędzi do ich oddłużania.
- Ponadto dochodzą kolejne obciążenia finansowe, wynikające między innymi z ustawy o płacy minimalnej. W ostatecznym rozrachunku będziemy mieli mniej pieniędzy - informuje Mariusz Wołosz.
Co z tą nocną i świąteczną opieką w sieci?
W środowisku medycznym wciąż sporo wątpliwości budzi włączenie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej w struktury lecznic, które wejdą do sieci szpitali.
W wspomnianym wywiadzie dla TVP Info minister Radziwiłł zwracał uwagę, że w obecnie „konkurują ze sobą dwie kolejki - ludzi, którzy są ciężko chorzy i oczekują na przyjęcie do szpitala z tymi, którzy nie zdążyli do swojego lekarza rodzinnego albo zapomnieli o recepcie”. - Od pierwszego października te kolejki rozdzielamy - podkreślał.
Wyjaśnił, że mniej chorzy pacjenci będą kierowani do poradni nocnej i świątecznej opieki lekarskiej, która będzie na izbie przyjęć lub obok SOR. - To oznacza, że komfort tych pacjentów ciężko chorych będzie większy - ocenił.
Wojciech Muchacki, wicedyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej informował Gazetę Wyborczą, że kwoty przeznaczane przez NFZ na nocną i świąteczną opiekę w szpitalach sieciowych są zdecydowanie za niskie i narażą te placówki na finansowe straty.
Prowadzenia doraźnej całodobowej opieki w sąsiedztwie SOR nie obawia się dyrektor Artur Puszko. Dodaje, że w nowosądeckiej lecznicy oddział ratunkowy i tak od dawna jest „oblężony”: - Od trzech lat mamy przy nim nocną i świąteczną opiekę. Nie zmniejszyło to jednak liczby pacjentów trafiających na SOR - przyznaje.
- Zatłoczenie SOR-ów w szpitalach jest skutkiem niewydolności innych elementów systemu, a nie usytuowania całodobowej, doraźnej pomocy w pobliżu oddziałów ratunkowych - podsumowuje Artur Puszko.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)