Dyrektor o reformie szpitalnictwa: najpierw mapy potrzeb zdrowotnych, potem ekonomia
W czerwcu 2022 roku szpital nie miał zobowiązań wymagalnych. Teraz jest to kilka milionów złotych, które muszę jak najszybciej uregulować, żeby nie zapłacić odsetek na koniec pierwszego kwartału - mówi Czesław Płygawko, dyrektor Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Jak ocenia w rozmowie z Rynkiem Zdrowia, w szpitalach powiatowych w dalszym ciągu rosną koszty, za którymi nie nadąża finansowanie NFZ.

- Częściową zapłatę za nadlimitowe świadczenia w 2022 roku - 60 proc. - uzyskały te szpitale, które przekroczyły ryczałt do listopada ub. roku. Jeśli nadwykonania pojawiły się w grudniu, NFZ za nie nie płaci
- Wydaje mi się, że nastąpiło to wbrew intencji autorów rozporządzenia dotyczącego ryczałtów - mówi Czesław Płygawko, dyrektor Szpitala Śląskiego w Cieszynie Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej
- Szpital otrzymał po raz czwarty akredytację. Premię za jakość zaliczono na poczet kontraktu. Dlatego pomocowe pieniądze, dopełniające kontrakt do 16 proc. - byłaby to kwota ponad 1 mln zł - nie należą mu się
- Oparcie reformy szpitalnictwa wyłącznie na ekonomii doprowadzi do powstania "białych plam" na mapie kraju uważa dyrektor Płygawko
Koszty w szpitalach rosną. "Mocno odczuwamy inflację"
Piotr Wróbel, Rynek Zdrowia: Przycichła dyskusja o niedostatecznym finansowaniu szpitali powiatowych po podwyżkach wynagrodzeń medyków. Czy to oznacza, że dwa pierwsze miesiące 2023 r. przyniosły poprawę bieżącej sytuacji tych szpitali?
Czesław Płygawko, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej, Szpital Śląski w Cieszynie: Niestety nie. W dalszym ciągu trwa wzrost kosztów, a finansowanie Narodowego Funduszu Zdrowia za nim nie nadąża. Koszty energii elektrycznej wzrosły w zarządzanym przeze mnie szpitalu dramatycznie, bo o 60 procent. Droższe są ciepło, wszelkie zakupy materiałów i usług zewnętrznych. Mocno odczuwamy inflację.
Od 1 stycznia podniosłem wynagrodzenie pracownikom niemedycznym, do czego byłem zobligowany ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w gospodarce. To też wydatek po stronie dodatkowych kosztów, w żaden sposób nierefundowany.
Szpitale, które w 2022 r. przekroczyły limit świadczeń określony w ryczałtach, otrzymały zapłatę za nadwykonania. Co zmieniły te pieniądze?
U mnie nic, ponieważ takich pieniędzy nie otrzymaliśmy. Wydaje mi się, że nastąpiło to wbrew intencji autorów rozporządzenia dotyczącego ryczałtów podstawowego zabezpieczenia szpitalnego (PZS). Miał być roczny okres rozliczania, ale zakończono go, jeśli brać pod uwagę nadwykonania PZS, na listopadzie.
Częściową zapłatę nadwykonań - 60 proc. - uzyskały te szpitale, które przekroczyły ryczałt podstawowego zabezpieczenia szpitalnego do listopada. W zarządzanym przeze mnie szpitalu przekroczenie limitu pojawiło się dopiero w grudniu. Nie otrzymaliśmy nawet złotówki z tego tytułu.
Wystosowałem pismo do Ministerstwa Zdrowia, czekam na odpowiedź. Nasz płatnik, czyli Śląski Oddział Wojewódzki NFZ twierdzi, że nie ma żadnych wytycznych co do wypłacenia pieniędzy za nadlimitowe świadczenia z ryczałtu podstawowego zabezpieczenia szpitalnego (PZS), jeśli doszło do nich w grudniu.
W pierwszych miesiącach 2022 r. wykonanie ryczałtu było w szpitalu na poziomie 80 proc. Systematycznie nadrabialiśmy i w grudniu osiągnęliśmy poziom 101,4 proc. Informowano dyrektorów szpitali, że rok 2022 będzie normalnie rozliczany, jeśli chodzi o wykonanie ryczałtu. To oznaczało, że niewykonanie groziło utratą pieniędzy przez szpital. Stąd nasz olbrzymi wysiłek, żeby zrealizować w pełni ryczałt liczony w skali roku.
W grudniu z kolei już realizowaliśmy narastająco nadwykonania w ryczałcie PZS, chcąc zmniejszyć kolejki pacjentów. Biorąc pod uwagę 60-procentową zapłatę za przekroczenie ryczałtu PZS, w naszym szpitalu chodzi o kwotę ponad 0,5 mln zł, które w mojej ocenie po prostu się szpitalowi należą.
Szpital akredytowany po raz czwarty. Stracił czy zyskał?
Gdy szpitale powiatowe zaczęły alarmować, że nie wystarcza im pieniędzy na ustawowe podwyżki wynagrodzeń dla medyków, Ministerstwo Zdrowia wprowadziło rozwiązania zwiększające finansowanie. M.in. wzrosła wycena punktu w ryczałcie - do 1,62 zł. Co przyniosła ta zmiana?
W naszym przypadku nastąpiło to dopiero od 1 stycznia br., ponieważ jesteśmy szpitalem powiatowym III poziomu. Szpital nie został objęty taką pomocą, jak niektóre inne szpitale powiatowe, którym w II półroczu NFZ zaczął płacić właśnie tę wyższą stawkę za punkt rozliczeniowy. I to odbiło się na sytuacji finansowej szpitala.
Rok 2021 zamknęliśmy na plusie. Zawirowania wokół niedostatecznego sfinansowania podwyżek płac medyków w 2022 r. spowodowały, że wygenerowaliśmy ponad 10 mln zł straty finansowej. Zmiana wyceny punktu od stycznia dopiero teraz pozwala mi zmniejszać zobowiązania wymagalne, czyli dług, który powstał w roku ubiegłym.
W czerwcu 2022 roku szpital nie miał zobowiązań wymagalnych. W tej chwili jest to kilka milionów złotych, które muszę jak najszybciej uregulować, żeby nie zapłacić odsetek na koniec I kwartału. Mamy zamrożone jakiekolwiek ruchy płacowe.
Szpitale powiatowe otrzymują też do czerwca środki pomocowe, tam gdzie zwiększenie wartości kontraktu z tytułu podwyżki wynagrodzeń dla medyków nie przekroczyło 16 proc.
Zapewne dostawalibyśmy co miesiąc kwotę z dopełnieniem do 16 proc. wzrostu wartości kontraktu, ale akurat, gdy NFZ zaczął wyliczać takie korekty dla szpitali, my otrzymaliśmy akredytację Ministra Zdrowia. Po raz czwarty. Z uzyskaniem akredytacji wiąże się dodatek do kontraktu za dobrą jakość świadczeń. Okazało się, że jego wysokość dopełnia wzrost kontraktu do 16 proc., więc ekstra pieniądze, a byłaby to kwota ponad 1 mln zł, nam się nie należą wg płatnika czyli NFZ.
Nie jest to kwota bardzo duża przy blisko 200 mln zł przychodu szpitala, ale na pewno znacząca. Moglibyśmy przeznaczyć ją na uregulowanie najpilniejszych zobowiązań.
Reforma szpitali. "Należy zacząć od map potrzeb zdrowotnych"
Ministerstwo Zdrowia zapowiada nową wersję projektu ustawy o modernizacji i efektywności szpitalnictwa. Jakich rozwiązań oczekiwałby Pan w tym projekcie?
W mojej ocenie jakakolwiek reforma w obszarze funkcjonowania samych szpitali nie przyniesie oczekiwanych rezultatów bez powiązania z otoczeniem, pozostałymi sektorami ochrony zdrowia - placówkami publicznymi i niepublicznymi. Nierówność nakładanych ustawowych obowiązków w zakresie udzielanych świadczeń w oderwaniu od finansowania ich w poszczególnych sektorach ochrony zdrowia jest ogromnym zagrożeniem dla utrzymania powszechnej, równej dostępności do świadczeń medycznych.
Obawy te wynikają z zapisów projektu ustawy, jak również wypowiedzi przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia, w których dominuje nacisk na wskaźniki ekonomiczne jako kluczowe w ocenie, kategoryzacji szpitali. Jeżeli ocena szpitali będzie prowadzona w oderwaniu od map potrzeb zdrowotnych, to może się zdarzyć, że znikną w skali kraju oddziały szpitalne lub całe podmioty lecznicze. Tylko dlatego, że organów tworzących np. powiatów ziemskich nie będzie stać na dopłacanie do bieżącej działalności szpitali, co zdyskwalifikuje je przy kategoryzacji wg wskaźników ekonomicznych.
Koncentracja udzielania świadczeń medycznych na najwyższym poziomie jakości, z efektywnym wykorzystaniem bazy sprzętowej i deficytowego personelu medycznego jest potrzebna.
Jeżeli mamy coś reformować, to należy zacząć od map potrzeb zdrowotnych, potem certyfikacja podmiotów leczniczych pod względem jakości i ilości udzielanych świadczeń oraz posiadanego zaplecza, w tym kompletność i jakość sprzętu i aparatury medycznej, a dopiero potem wskaźniki ekonomiczne.
Oparcie reformy szpitalnictwa wyłącznie na ekonomii doprowadzi do powstania "białych plam" na mapie kraju w niektórych rejonach i niewspółmiernego zagęszczenie jednoimiennych oddziałów szpitalnych w innych częściach kraju.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)