Dyrekcja ZOZ z Legionowa odpowiada na facebookowe zarzuty ratowników: słowa wyrwane z kontekstu
- Zalecenia stanowiły jedynie fragment rozmowy i dotyczyły konkretnego przypadku opisanego w skardze złożonej przez rodzinę jednej z pacjentek, natomiast artykuł utworzony na podstawie kopii dyskusji toczącej się na facebookowym profilu dotyczył wypowiedzi tylko jednej ze stron - odpowiada ratownikom Dorota Glinicka, prezes zarządu ZOZ Legionowo.

- W internecie zawrzało po tym, jak jeden z popularnych profili opublikował wiadomość z zaleceniami koordynatora lokalnego pogotowia ratunkowego
- Zgodnie z treścią wiadomości do szpitala miał być przywożony każdy pacjent, który wezwie pogotowie
- Zalecenia odnosiły się tylko do konkretnego przypadku - informuje dyrekcja ZOZ Legionowo
- Zalecenia stanowiły jedynie fragment rozmowy i dotyczyły konkretnego przypadku opisanego w skardze złożonej przez rodzinę jednej z pacjentek, natomiast artykuł utworzony na podstawie kopii dyskusji toczącej się na facebookowym profilu dotyczył wypowiedzi tylko jednej ze stron - odpowiada Dorota Glinicka, prezes zarządu.
O sprawie pisaliśmy tutaj: Kontrowersyjne polecenie dyrekcji pogotowia?
Jednostronne opinie?
Na sprawę wpisów ratowników zareagował zarząd ZOZ-u z Legionowa, który podkreśla, że opinie ratowników są nierzetelne, podważające autorytet dyrekcji a zapis korespondencji umieszczony na facebookowym profilu „To nie z mojej karetki” stanowi pojedynczą wiadomość wyrwaną z kontekstu rozmowy i nie odnosi się do całości sprawy.
Jak podkreśla prezes zarządu Dorota Glinicka wiadomość podpisana przez „koordynatora ds. Ratownictwa Medycznego”, w której pojawiły się wspomniane zalecenia, stanowiła jedynie fragment rozmowy i dotyczyła konkretnego przypadku opisanego w skardze złożonej przez rodzinę jednej z pacjentek.
– Dlatego tym bardziej dziwi, że autor zrzutu nie pokusił się o przekazanie uzasadnionej skargi pacjenta na niewłaściwe zachowanie zespołu ratownictwa medycznego, w której zarzuca się niedołożenie należytej staranności podczas wykonywania czynności medycznych. Dodatkowo, praktyką naszej placówki jest zasada, że wszystkie ,,nakazy dyrekcji", jak pisał Rynek Zdrowia powołując się jedynie na treści zamieszczone w mediach społecznościowych, formalizuje się, wprowadzając zarządzenie do zapoznania się oraz jego stosowania. Proszę zatem autora facebookowej dyskusji o przedstawienie takiego zarządzenia opatrzonego podpisem prezesa zarządu spółki – mówi dyrektor Glinicka. Dodaje, że ratownicy medyczni udzielają świadczeń zdrowotnych w ramach umów kontraktowych, a co za tym idzie, ponoszą konsekwencje swojego postępowania.
Karetki faktycznie może zabraknąć, ale…
Dyrektor odniosła się również do twitterowego wpisu lekarza Jakuba Kosikowskiego, który zaznaczył, powołując się na cytowaną przez ratowników „To nie z mojej karetki” wiadomość, że karetek może zabraknąć, a system zapycha się.
- Czy zasadnym jest oraz czy komuś tej karetki faktycznie nie zabraknie w przypadku, kiedy dysponuje się dwie karetki do tego samego pacjenta w 1,5-godzinnym odstępie czasu, przy czym drugi zespół, ze względu na stan kliniczny pacjentki przywozi ją do szpitala, a SOR nie odmawia przyjęcia, uważając za zasadne hospitalizowanie pacjentki? – pyta dyr. Glinicka.
Nie mogła zgłosić dolegliwości, bo nie mówi. Po wcześniejszym udarze
Za zgodą rodziny pacjentki, która złożyła skargę, treść dokumentu została przekazana Rynkowi Zdrowia. Pogotowie wezwano do pacjentki z podejrzeniem udaru, która już wcześniej doświadczyła takiego zdarzenia. Jak wynika z treści skargi Zespół miał zanotować, jedynie, „że kobieta nie wykazywała oznak udaru i nie zgłaszała żadnych dolegliwości”.
„Moja mama nie mogła zgłaszać żadnych dolegliwości, ponieważ po pierwszym udarze ma problemy komunikacyjne i nic nie mówi. Moja mama ewidentnie leci – przechyla się na prawą stronę, co w karcie zostało odnotowane, że podczas badania tego nie stwierdzono. W karcie widnieje zapis, że napięcie mięśniowe symetryczne, jak również jest zachowana symetria twarzy – dysponuję zdjęciami twarzy mojej mamy, gdzie ewidentnie widoczna jest opuchlizna powylewowa pod lewym okiem” – pisze autorka skargi, córka pacjentki. Dodaje, że jeden z członków zespołu zachował się nieetycznie, pozwalając sobie na obrażający pacjenta oraz jego rodzinę komentarz.
Dyrektor Glinicka zauważa, że pacjent ma prawo do świadczeń zdrowotnych udzielanych z należytą starannością, a osoby wykonujące zawody medyczne mają pełnić swoje zadania z poszanowaniem etyki zawodowej. To z kolei przekłada się na gwarancję bezpieczeństwa pacjenta i skuteczność świadczeń zdrowotnych.
- Zadaniem naszej placówki jest stać na straży wykonywanych ww. zadań powierzonych pracownikom medycznym, mając na uwadze dobro pacjenta. Zarzuty uwzględnione w skardze są przedmiotem analizy instytucji do tego powołanych – podsumowuje dyr. Glinicka.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
DO POBRANIA
- Skarga pacjentki.pdf Prezentacja PDF • 0,06 MB
ZOBACZ KOMENTARZE (0)