Dolny Śląsk: stop (nawet) planowym przyjęciom
Większość szpitali powiatowych z Dolnego Śląska wstrzymuje lub mocno ogranicza planowe leczenie. W niektórych powstają specjalne zespoły, które przed odesłaniem chorego do domu mają komisyjnie oceniać stan jego zdrowia.

Regionalny Szpital Specjalistyczny „Latawiec” w Świdnicy o tym, że od czwartku nie przyjmuje tzw. planowych pacjentów, powiadomił na swojej stronie internetowej: „Z przykrością informujemy, że w związku z ograniczeniami wprowadzonymi przez Dolnośląski Oddział Wojewódzki NFZ we Wrocławiu zmuszeni jesteśmy zaprzestać przyjmowania pacjentów do planowych pobytów i zabiegów w miesiącach październik, listopad, grudzień 2009 r.”.
Normalnie chorzy będą leczeni jedynie na oddziałach ratunkowym, ginekologiczno-położniczym, neonatologicznym i pediatrii.
– Musieliśmy podjąć tę decyzję, bo wyczerpaliśmy limity nałożone przez Fundusz. Inaczej zadłużylibyśmy szpital – tłumaczy dyrektor placówki Jacek Domejko, jednocześnie zapewniając, że jego placówka na pewno nie odmówi pomocy chorym w stanach zagrożenia życia.
„Latawiec” od początku roku wydał 9 mln zł ponad limit ustalony przez NFZ. Szpital ich już nie odzyska, bo, inaczej niż przed rokiem, Fundusz zapowiedział, że w związku z trudną sytuacją ekonomiczną dodatkowych środków nie będzie. Nie wiadomo też, ile pieniędzy szpitale dostaną na dwa ostatnie miesiące roku.
– Zaproponowano nam 3 mln zł mniej, niż się spodziewaliśmy. To absolutnie nie wystarczy, żeby zapewnić chorym bezpieczeństwo – mówi dyrektor Domejko.
W kolejce do szpitala czeka ok. 2 tys. osób. Na przyjęcie na niektóre oddziały trzeba czekać ponad pół roku.
Dolnośląski NFZ obliczył, że w całym województwie szpitale przekroczyły ustalone limity o 130 mln zł.
– Dyrektorzy podpisując z nami umowę, zobowiązali się do ich przestrzegania. Doskonale wiedzieli, ile pieniędzy mają do dyspozycji i jak zaplanować pracę, żeby zachować ciągłość leczenia – stwierdza Joanna Mierzwińska, rzeczniczka NFZ.
W podobnej sytuacji jak „Latawiec” jest większość szpitali na Dolnym Śląsku. Żeby mieć mocniejszą pozycję w negocjacjach z NFZ, 25 placówek powiatowych, publicznych i niepublicznych zrzeszyło się w konsorcjum.
– Weszły do niego największe jednostki w regionie – mówi Cezary Przybylski, starosta bolesławiecki. – Jeśli teraz wspólnie uzgodnimy, że nie podpiszemy umów z Funduszem, to nikt się nie wyłamie.
Dyrektor dużego wrocławskiego szpitala komentuje anonimowo całą sytuację bardzo dobitnie:
– Tak dramatyczne decyzje lekarze podejmują podczas wojny: tego człowieka leczę, a tego już się nie opłaca. Rozumiem jednak decyzje dyrektorów szpitali powiatowych, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)