Częstochowa: nie ma chętnego na dzierżawę szpitala miejskiego
Nici z wydzierżawienia jednego ze szpitali miejskich - przy ul. Mickiewicza. Chętny był, ale zniechęciły go protesty związkowców i części radnych. Miasto liczyło na dochody, a będzie musiało pokryć stratę - informuje Gazeta Wyborcza.

Placówka przy Mickiewicza przynosi 2,4 mln zł strat rocznie. Dzierżawa miała dać przynajmniej 250 tys. zł zysku. I to przyjmując najniższy dopuszczany przez miasto czynsz, czyli 123 tys. zł miesięcznie brutto - wyliczał w maju br. Wojciech Konieczny, dyrektor Miejskiego Szpitala Zespolonego SP ZOZ (pod tym szyldem działają też szpitale przy Mirowskiej i Bony).
Do tego dzierżawa miała wiązać się z inwestycjami w wysokości 32 mln zł - większość przez pierwszy rok, reszta przez następne sześć lat. Dzierżawca musiałby też utrzymać przez 25 lat oddziały ginekologii, położnictwa, neonatologii i wewnętrzny.
Do tego dzierżawa miała wiązać się z inwestycjami w wysokości 32 mln zł - większość przez pierwszy rok, reszta przez następne sześć lat. Dzierżawca musiałby też utrzymać przez 25 lat oddziały ginekologii, położnictwa, neonatologii i wewnętrzny.
Na te propozycje odpowiedziała jedna firma. Wpłaciła nawet wadium - wysokie, 700-tysięczne. Jasne się więc stało, że o tym interesie myślała poważnie - ale zrezygnowała. Dyrektor MSzZ uważa, że zniechęcił ją opór w kwestii dzierżawy.
Więcej: www.gazeta.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)