Sztywne ceny na leki uzdrowią rynek?
Polscy pacjenci dopłacają do leków refundowanych ponad 30 procent. Rosną też wydatki refundacyjne NFZ. Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej wskazuje, jak NFZ mógłby zaoszczędzić na dopłatach.

Doktor Piechula przygotował listę leków, których cena po wpisaniu ich na listę refundacyjną wzrosła nawet o ponad 100 procent: – Ceny kilkudziesięciu leków zostały podniesione, ale w przypadku kilkunastu specyfików możemy mówić o różnicach cen sięgających kilkudziesięciu złotych.
Jego zdaniem, zaakceptowanie przez ministerstwo narzuconych przez firmy farmaceutyczne wyższych cen to efekt niekompetencji urzędników, którzy nie wymogli na firmach obniżek.
– Urzędnik ministerstwa powinien negocjować ceny w całej grupie danych leków, co spowodowałoby oszczędności nie tylko przy refundacji tego leku, ale i wszystkich jego odpowiedników znajdujących się na liście refundacyjnej. Działanie takie zmniejszyłoby wydatki NFZ oraz zmusiło firmy farmaceutyczne do obniżenia cen leków.
Sprawą starał się zainteresować minister Julię Piterę, pełnomocnika rządu ds. przeciwdziałania korupcji. Julia Pitera jednak sprawę przekazała do zbadania Ministerstwu Zdrowia.
Rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, Piotr Olechno, mówi, że resort musi mieć więcej czasu na odpowiedź i uspokaja, że wszystkie niejasności zostaną wyjaśnione, bo w resorcie powstaje projekt ustawy, która wprowadzi sztywne ceny i marże na leki refundowane.
Dodatkowo resort zapowiada wprowadzenie receptariuszy z cennikiem leków. To ma spowodować, że pacjent już w gabinecie lekarskim dowie się, ile będzie kosztować terapia, a lekarz dostosuje leczenie do jego finansowych możliwości.
– To dobry pomysł, ale obawiam się, że nie zaakceptują go lekarze, bo wielu z nich woli leczyć drogo, a nie tanio. W krajach Zachodu do lekarza, który przepisuje w nadmiarze droższe specyfiki zaraz przychodzi przedstawiciel ubezpieczalni i mówi, że nie przedłuży z nim umowy – komentuje prezes Piechula.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)