Studenci medycyny: jesteśmy poniżani i upokarzani. Władze uczelni odpowiadają
"Jesteśmy poniżani i upokarzani, przezywani, krzyczy się na nas za małe przewinienia, krytykuje za drobne wpadki, wykładowcy pozwalają sobie również na nieprzyzwoite komentarze" - mówią studenci uczelni medycznych, którzy wzięli udział w badaniu Marty Makowskiej i Joanny Wyleżałek. W publikacji pojawiają się trzy uczelnie z Warszawy, Krakowa i Gdańska. Poprosiliśmy je o komentarz.

- Publikacja w International Journal of Environmental Research and Public Health: polscy studenci medycyny są na rozmaite sposoby źle traktowani na uczelni
- Jak wskazują autorki badania Marta Makowska i Joanna Wyleżałek, studenci doznają słownej przemocy: bywają poniżani i upokarzani, są przezywani, krzyczy się na nich za małe przewinienia, krytykuje za drobne wpadki, wykładowcy pozwalają sobie również na nieprzyzwoite komentarze
- Jak oceniają autorki badania, może być tak, że wykładowcy odgrywają się za to co ich samych spotkało na uczelni
- Jak informuje Prorektor ds. Studenckich i Kształcenia WUM, prof. Marek Kuch - sprawa publikacji została przekazana do Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych, bo dotyczy szerszego kontekstu niż tylko cytatów dotyczących poszczególnych uczelni.
Czytaj także: "Obecny system edukacji w Polsce prowadzi do katastrofy". Odczują to również pacjenci
Trze uczelnie medyczne wymienione w raporcie
W International Journal of Environmental Research and Public Health* ukazała się publikacja o patologiach na studiach medycznych i złym traktowaniu studentów medycyny. Publikacja jest autorstwa Marty Makowskiej i Joanny Wyleżałek z Instytutu Nauk Socjologicznych i Pedagogiki SGGW w Warszawie.
Co ciekawe, temat wynikł "przy okazji" - głównym celem badania była identyfikacja obecności firm farmaceutycznych w przygotowaniu studentów do zawodu lekarza, jednak w trakcie rozmów ze studentami pojawił się wątek nieprawidłowych relacji między wykładowcami a studentami medycyny, którzy opowiedzieli o przykrych doświadczeniach związanych ze swoim studiowaniem. Dodajmy, że jest to badanie jakościowe, które tylko sygnalizuje, że nieprawidłowości się pojawiają.
W publikacji mowa jest o trzech uniwersytetach medycznych: w Gdańsku, Warszawie i Krakowie.
W badaniu wzięło udział 92 studentów medycyny (40 mężczyzn i 52 kobiety). Co z niego wynika? Że polscy studenci medycyny są na rozmaite sposoby źle traktowani na uczelni. Skarżą się, że doznają słownej przemocy: bywają poniżani i upokarzani, przezywani, krzyczy się na nich za małe przewinienia, krytykuje za drobne wpadki, wykładowcy pozwalają sobie również na nieprzyzwoite komentarze.
Studenci twierdzą, że prowadzący zajęcia nie szanują czasu studentów, przychodzą na nie nieprzygotowani, a nawet zdarza się, że na zajęciach klinicznych chowają się przed studentami. Studentom zadaje się przekraczające możliwości opanowania partie materiału, a system ocen jest niesprawiedliwy.
"Spotykam się z agresją prowadzących"
Przejdźmy do konkretnych sytuacji. W artykule znajdziemy następujące cytaty z wypowiedziami studiujących medycynę:
Studentka trzeciego roku: "(…) kolega został wyzwany od debila, co prawda nie umiał, ale to wciąż jakby nie daje (…) usprawiedliwienia, nie usprawiedliwia zupełnie".
Inna opowiadała: "Ja się bardzo często spotykam wręcz z agresją ze strony prowadzących i z bardzo silną krytyką, że nie umiemy, że jesteśmy nie przygotowani, że coś z naszej strony jest nie tak (…) Jesteśmy krytykowani właśnie, że popełniamy błędy, po czym idziemy na drugie zajęcia do drugiego asystenta i jesteśmy opierdzielani za to, że nie podejmujemy w ogóle próby wypowiedzenia się na jakiś temat, ale mamy już po prostu traumę po poprzednich zajęciach, kiedy próbowaliśmy podjąć temat i czegoś się nauczyć i dostaliśmy za to (…)".
Studenci skarżą się też są lekceważeni i nie szanuje się ich czasu, wykładowcy spóźniają się na zajęcia, bywają też nieprzygotowani, potrafią odczytywać na głos prezentacje.
Opinie: „Nie wiem, czy macie takie czasami uczucie, że zajęcia się skończyły, to idę do domu, będę się mógł w końcu czegoś nauczyć”.
Ktoś odpowiada: "Bo prowadzący nie robią niczego, żeby nam ułatwić. Czytają prezentacje, które potem są dostępne na stronie zakładu, czyli możemy przyjść i zobaczyć, jak ktoś czyta z monitora przez 2 godziny".
Studenci opowiadali również, że zdarza się, iż na zajęciach klinicznych muszą szukać prowadzących zajęcia, bowiem "ci specjalnie się nie zjawiają". Jedna ze studentek nazwała to "zabawą w szukanie asystenta": "Prowadzący [zajęcia kliniczne] np. potrafią uciekać przed studentami, chować się po szpitalu. Jak studenci pytają czy jest doktor taki a taki, to ten doktor odpowiada, że nie".
"Na uczelniach medycznych uczy się rzeczy nieaktualnych"
W artykule zwrócono uwagę na działanie systemu, który potęguje nieprawidłowości. Chodzi o fakt, że zdaniem studentów na studia medyczne przyjmowanych jest zbyt wiele osób jak na możliwości systemu, więc wiadomo, że część z nich będzie musiała odpaść. Biorący udział w badaniu twierdzili, że nie jest jednak tak, że nagradza się sprawiedliwie najzdolniejszych studentów, a system oceny nie jest dopasowany do rzeczywistej ich wiedzy.
Z pracy wynika, że studenci uważają, iż testy układane są nie tak, by sprawdzić istotną wiedzę, ale by zapewnić odpowiednią "niezdawalność". Słowa studentów z tego badania potwierdzają się w już wcześniej opisywanym w mediach zdarzeniu z marca 2021 roku, kiedy to studentom udało się nagrać wykładowców z dwóch uniwersytetów medycznych rozmawiających o sposobach na zaniżenie zdawalności studentów, tak by spowodować ich większy odsiew.
Za wysoka zdawalność na kierunkach lekarskich? Dwa resorty sprawdzą statystyki
Studenci wskazywali też na fakt, że wymaga się od nich by uczyli się na pamięć olbrzymich partii materiałów, często przekraczających ich możliwości. Co więcej, studenci sygnalizowali konieczność uczenia się rzeczy nieaktualnych, z błędami lub zgodnymi z przekonaniami wykładowcy.
Przykład: "np. na szóstym roku mamy zaliczenia e-learningowe (…) i w tych testach są błędy (…). No i trzeba z błędem zaznaczyć, bo jak się zaznaczy dobrze, to się ma niższą ocenę".
Inny: "To jest chyba w ogóle kolejny problem, że tak naprawdę nie mamy dokładnie sprecyzowane z czego my tak naprawdę mamy się uczyć, mamy niby jakiś kilka podręczników różnych, ale tak no, gdybyśmy chcieli przerobić każdą z tych książek od deski do deski to by nam jednego roku nie starczyło na jeden przedmiot nawet".
Kolejny student: "W naszym roczniku anatomia była dość specyficzna (…) nie zdało ponad 100 osób i to nie zdawały raczej osoby losowe, w zależności od tego, na którą turę się przyszło (…) nie zdała osoba, która miała np. czwarte miejsce w Olimpiadzie Anatomicznej (…). Także czułam taką bardzo dużą niesprawiedliwość i to, że jednak katedra chciała pokazać, że to nie do końca od nas zależy, że wszystko może…".
Patologia przekazywana z pokolenia na pokolenie
Jak przyznają studenci, którzy wzięli udział w badaniu, czasami zdarza się, że coś jest zgłaszane i sytuacja ulega poprawie. Jednak wielu studentów twierdziło, że nie warto niczego zgłaszać, bo wręcz może to zaszkodzić "sygnaliście".
Jedna ze studentek opowiedziała historię o wykładowcy, który zastraszał studentów, że będzie się mścił, jeżeli ktoś napisze coś negatywnego np. w ankietach oceny wykładowcy, które studenci wypełniają na koniec roku:
"Trzeba wziąć pod uwagę to, że te ankiety są niby anonimowe, ale oni też mają dostęp do tych opinii o nich i np. my mieliśmy taką panią profesor, (…) że ktoś tam napisał o niej to, to i to, i ona np. powiedziała, że dokładnie wie, która studentka to napisała i musi ją dorwać".
Jak oceniają autorki badania, może być tak, że wykładowcy odgrywają się za to co ich samych spotkało na uczelni. "W medycynie panuje ścisła hierarchia, a student znajduje się w niej bardzo nisko". Autorki podkreślają także, że to złe traktowanie studentów ma bardzo dużo konsekwencji negatywnych - presja na uczenie się i kształcenie, przepracowanie, terminy, rywalizacja prowadzi do erozji współczucia i empatii; powoduje również konflikty z kolegami; kreowane są postawy, które raczej pozwalają na przetrwanie i samorozwój niż te nastawione na pomoc pacjentowi.
Sami studenci z badania zauważyli uważają, że niewłaściwe traktowanie odbija się negatywnie na ich psychice. Mówią o stresie i niskiej samoocenie. Z drugiej strony od początku uczy się ich znieczulicy.
Jedna z respondentek stwierdziła, że złe traktowanie studentów skutkuje tym, że potem jako lekarze nie mają odpowiedniego podejścia do pacjentów.
"Mówi się o tym, że lekarze nie traktują jakby pacjentów z szacunkiem często, ale mam wrażenie, że u nas na studiach, bardzo często też jesteśmy traktowani też bez szacunku (…) Więc tak naprawdę nas nikt nie uczy tego szacunku do drugiego człowieka (…)"
Uczelnie odpowiadają na opublikowaną pubilkację
Chociaż w raporcie nie padają konkretne nazwy uczelni, jasnym jest, o które chodzi. Poprosiliśmy każdą w nich o komentarz w sprawie.
Adrian Ochalik, rzecznik prasowy UJ: Trudno odnieść się do zarzutów, gdy opisywanych przypadków nikt do nas nie zgłosił. Warto więc przypomnieć, że studenci i studentki mogą zgłaszać uwagi dotyczące różnych niepożądanych zachowań ze strony osób prowadzących zajęcia m.in. przełożonym tych osób, władzom jednostek, w których studiują, a przede wszystkim do Działu ds. Bezpieczeństwa i Równego Traktowania – Bezpieczni UJ. Dobrym adresem jest także Rzecznik ds. Praw i Wartości Akademickich UJ. Uwagi dotyczące zajęć dydaktycznych mogą również formułować w ramach Uczelnianego Systemu Doskonalenia Jakości Kształcenia, m.in. w oparciu o anonimowe ankiety Oceny Zajęć Dydaktycznych.
Rzecznik dodał, że w zależności od drogi, jaką zgłoszenie dotrze na uczelnię, oraz charakteru niepożądanych zachowań, jakie został zgłoszone, uczelnia podejmuje różnego rodzaju działania. "Może się okazać, że wystarczająca będzie rozmowa z przełożonym lub dodatkowe szkolenie dla osoby prowadzącej zajęcia. W poważnych sytuacjach prowadzi się postępowania wyjaśniające i dyscyplinarne w oparciu o przepisy ustawy – Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce".
Prof. Marcin Gruchała, rektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego: W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym staramy się dbać o to, aby wszyscy studenci, doktoranci i pracownicy znaleźli przyjazne warunki do uczenia się, jak również rozwoju naukowego i osobistego. Mamy jednak świadomość, że wciąż są obszary oraz sytuacje, które wymagają poprawy. Wykryte zaniechania i zaniedbania w procesie dydaktycznym diagnozujemy i usiłujemy eliminować niepokojące zjawiska. (Całość stanowiska przedstawiamy w załączniku - red.).
Również w WUM, jak przekonują przedstawiciele uczelni, istnieje szeroki wachlarz możliwości zgłoszenia przez studentów uwag dotyczących różnych aspektów funkcjonowania uniwersytetu.
Dodatkowo - jak informuje Prorektor ds. Studenckich i Kształcenia, prof. Marek Kuch - sprawa publikacji została przekazana do Konferencji Rektorów Akademickich Uczelni Medycznych, bo dotyczy szerszego kontekstu niż tylko cytatów dotyczących poszczególnych uczelni.
*A Qualitative Study of the Mistreatment of Medical Students by Their Lecturers in Polish Medical Schools, Int. J. Environ. Res. Public Health 2021, 18(23), 12271
Władze GUMed o słowach prof. Morysia dot. zdawalności studentów: "to prywatne
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
DO POBRANIA
- Gdański Uniwersytet Medyczny .pdf Prezentacja PDF • 0,11 MB
- WUM.pdf Prezentacja PDF • 0,07 MB
ZOBACZ KOMENTARZE (4)