×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Nocne dyżury aptek: resort zdrowia swoje, farmaceuci swoje, a klient może zadzwonić...

Autor: Piotr Przeniosło/Rynek Zdrowia06 lutego 2010 08:00

Miastko jest ostatnio najgłośniejszym przykładem aptekarskiego buntu przeciwko nocnym dyżurom. Farmaceuci przekonują, że po godz. 22.00 ruch jest niewielki, a klientami rzadko bywają osoby chore.

Nocne dyżury aptek: resort zdrowia swoje, farmaceuci swoje, a klient może zadzwonić...
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Dlatego aptekarze decydują się na ograniczenia godzinowe dyżurów lub dyżury telefoniczne. Tymczasem pacjenci, którym zdarza się jechać po potrzebne leki do innej miejscowości, nie ukrywają niezadowolenia.

Problem narasta. W ciągu ub. r. nocne dyżury zostały zlikwidowane m.in. w: Sulęcinie w województwie lubuskim, Tucholi w kujawsko-pomorskim, Gołdapi w warmińsko-mazurskim, Nowym Dworze Gdańskim w pomorskim i Stroniu Śląskim w dolnośląskim.

Przepisy rodzą wątpliwości
Z kolei aptekarze z Miastka pod koniec 2009 r. popadli w konflikt z władzami powiatu bytowskiego. Starostwo wystąpiło nawet do Ministerstwa Zdrowia z prośbą o interwencję w sprawie wyegzekwowania pełnienia przez nich dyżurów całodobowych. W odpowiedzi, która trafiła pod koniec stycznia br. do wicestarosty Czesława Żurawickiego, wiceminister Marek Twardowski przyznaje, że przepisy w ocenie resortu są jednoznaczne i nie powinny budzić wątpliwości. Bo, jak argumentuje w piśmie wiceminister, rozkład godzin pracy aptek powinien być dostosowany do potrzeb mieszkańców, a kierownicy aptek mają obowiązek stosować się do prawa miejscowego. Co za tym idzie, powinni oni utrzymać nocne dyżurowanie, zgodnie z ustalonym przez starostwo harmonogramem.

Jednak siedmiu właścicieli aptek działających w Miastku nadal trwa przy swoim stanowisku.  Farmaceuci przekonują, że żaden przepis prawny nie nakłada na aptekę, czy tym bardziej na aptekarza, wprost i jednoznacznie, obowiązku pracy w nocy i w dni wolne od pracy. Apteka jest co prawda placówką ochrony zdrowia publicznego, ale nie jest zakładem opieki zdrowotnej i nie udziela świadczeń zdrowotnych. Dlatego na razie pozostanie tak, jak jest: apteki będą czynne do godz. 22.

Kto za to zapłaci?
Michał Pietrzykowski, prezes Gdańskiej Izby Aptekarskiej, w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl przyznaje, że problem z nocnymi dyżurami aptek istnieje głównie w mniejszych miejscowościach.

– Nie nazwałbym tego zjawiskiem masowym, niemniej są takie przypadki. Niewielka liczba  aptek powoduje bardzo częste dyżury, co musi być uciążliwe – dodaje prezes GIA.

Jako przykład Michał Pietrzykowski podaje Nowy Dwór Gdański. W powiecie o sporej powierzchni działają cztery apteki prowadzące dyżury rotacyjnie.

– Farmaceuci przygotowali analizę, która wyraźnie potwierdziła, że prowadzenie nocnych dyżurów nie jest konieczne. Dane zostały przedłożone starostwu, jednocześnie prowadzona była akcja informacyjna, która wśród pacjentów nie wywołała żadnego alarmu. Starostwo projekt poparło, jednak radni powiatowi ostatecznie go odrzucili – zaznacza prezes GIA.

Jak zauważa Pietrzykowski, argumenty, które obecnie podnoszą samorządowcy, byłyby zgoła odmienne, gdyby to na nich spoczywały koszty. Jest też ciekaw, co mówiliby lokalni (i nie tylko lokalni) politycy, gdyby w Polsce, podobnie jak w innych krajach, dyżury nocne były opłacane z podatków. W Europie średnia stawka wynosi od 100 do 200 euro za noc.

Prezes GIA dodaje także, że decyzje samorządów nie są zgodne z art. 10 ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Dodatkowo Pietrzykowski ma wątpliwości, czy nie są sprzeczne z ustawą zasadniczą. Stąd, jego zdaniem, sprawa kwalifikuje się do Trybunału Konstytucyjnego.

Martwe rozporządzenie
3,20 zł: tyle maksymalnie może doliczyć farmaceuta do rachunku za tzw. ekspedycję produktów leczniczych w porze nocnej, zgodnie z rozporządzeniem z 26 czerwca 2002 r. w sprawie maksymalnej wysokości dopłat pobieranych przez aptekę za ekspedycję produktów leczniczych w porze nocnej oraz określenia grupy produktów leczniczych, za których wydanie w porze nocnej nie pobiera się opłaty.

Zgodnie z prawem farmaceutycznym, maksymalna wysokość dopłaty pobieranej przez aptekę, niezależnie od ilości wydanych produktów leczniczych lub realizowanych recept, może być wysokością jednokrotnej opłaty ryczałtowej za leki podstawowe. Takich opłat nie pobiera się za wydanie: środków odurzających, antybiotyków, produktów leczniczych przepisanych na recepcie, na której zamieszczono adnotację „cito" lub innej równoznacznej,  jeżeli realizacja recepty następuje w porze nocnej w dniu jej wystawienia lub w dniu następnym. Jednak, jak przyznają farmaceuci, i tak niewielka opłata rzadko kiedy jest doliczana.

– W przypadku, gdy pacjent naprawdę potrzebuje pomocy, to na mocy rozporządzenia nie pobiera się od niego opłaty. Apteki całodobowe nie pobierają takich opłat w ogóle. Jeżeli natomiast w nocy farmaceutę obudzi nie osoba chora, ale natarczywy klient, któremu np. zabrakło prezerwatywy, to wówczas taka kwota powinna być doliczana. Chociaż i tak mówimy o niewielkich pieniądzach, które nie zmieniają kondycji finansowej apteki – zauważa Stanisław Piechula, prezes Śląskiej Izby Aptekarskiej.

Farmaceuta na telefon
Braniewo, Tuchola czy Gołdap to przykłady trzech miast, w których aptekarze zamienili formę dyżurów na telefoniczną. Stanisław Piechula dodaje, że takie rozwiązanie jest wygodniejsze dla farmaceutów, którzy nie muszą przez całą noc czekać w aptece na pacjenta. W aptece „Familijna" w Gołdapi usłyszeliśmy, że jeśli pacjent potrzebuje leku w nocy, dzwoni na podany numer i nie ma problemu.

Z kolei punkty apteczne są placówkami obrotu lekami usytuowanymi na terenach wiejskich. I, jak wyjaśnia w rozmowie z portalem rynekzdrowia.pl Dominik Żyro, wiceprezes Związku Zawodowego Techników Farmaceutycznych RP, rzadko zdarza się, by zachodziła potrzeba pełnienia dyżuru nocnego przez tego typu placówki.

– Chociaż bywają rozmowy na ten temat przedstawicieli władz gminnych z właścicielami punktów aptecznych, to niewiele punktów decyduje się na dyżury. Zwykle poprzestają one na informacji o pomocy interwencyjnej z podaniem numeru telefonu – dodaje Żyro.

– Punkty apteczne nie mogą też pełnić dyżurów nocnych w znaczący sposób. Trudno np/ wyobrazić sobie konieczność kupienia nitrogliceryny lub adrenaliny:  preparaty te, zgodnie z nową listą środków leczniczych dopuszczonych do obrotu w punktach aptecznych, zostały wyłączone tam ze sprzedaży. W takich takich sytuacjach i tak pozostają poszukiwania oddalonej o X kilometrów dyżurującej apteki w mieście – podsumowuje Dominik Żyro.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze