Michal Čuha: pewnego dnia zaoferowano mi możliwość wyjazdu do Polski. To był 2013 rok
Michał Čuha od 24 lat związany jest z firmą Boehringer Ingelheim. Obecnie kieruje polskim oddziałem firmy. Jak widzi nasz kraj? - Na pewno przydaje mi się znajomość kultury środkowo-wschodniej Europy - ocenia.

- Michal Čuha od marca 2020 roku kieruje polskim oddziałem firmy Boehringer Ingelheim
- Wcześniej zdobywał doświadczenie zawodowe pracując w Słowacji, Austrii, Czechach i Rosji
- Z tej pozycji łatwiej mi jest też docenić, jak wiele zmieniło się w państwach tego regionu, jak się rozwinęły. Ostatnie 30 lat to nie maraton, a sprint w doganianiu świata - ekonomicznie i gospodarczo - opowiada
- 9 marca 2023 roku w ramach Kongresu Wyzwań Zdrowotnych odbędzie się debata "To oni zarządzają firmami farmaceutycznymi w Polsce. Jak widzą nasz rynek"
Trzy ważne dla farmaceutów zmiany przyjęte przez Senat
"Zaoferowano mi możliwość wyjazdu do Polski. To był 2013 rok"
Luiza Jakubiak, Rynek Zdrowia: Jest Pan Słowakiem zarządzającym w Polsce firmą farmaceutyczną, mającą niemieckie korzenie. Jak doszedł pan do tego miejsca?
Michal Čuha dyrektor generalny Boehringer Ingelheim w Polsce: Moja przygoda z sektorem farmaceutycznym i firmą zaczęła się 24 lata temu w Słowacji. Nadal jestem wierny tej jednej firmie. Zmieniały się tylko funkcje i kraje.
Studiowałem dwa fakultety na uniwersytecie w Bratysławie: biologię i sport. Wbrew pozorom mają wiele wspólnego, np. zajęcia z anatomii czy fizjologii. Na studiach miałem też zajęcia z marketingu. Jeszcze podczas nauki miałem możliwość pracy w różnych zagranicznych firmach, które wtedy zaczęły pojawiać się na rynku słowackim, podobnie jak na polskim.
Po studiach stwierdziłem, że warto wykorzystać zdobytą wiedzę, łącząc ją z biznesem, marketingiem i sprzedażą. Wybór padł na pracę w firmie farmaceutycznej.
Znalazłem ogłoszenie, wtedy jeszcze w papierowej gazecie, które zachęcało do aplikowania do firmy Boehringer Ingelheim na stanowisko przedstawiciela medycznego. I tak to się zaczęło. Pierwsze doświadczenia w tej branży zdobywałem więc jako przedstawiciel medyczny.
Kiedy pojawiła się pierwsza okazja do pracy w innym państwie?
Po czterech i pół roku. Jeszcze pracując w Słowacji miałem możliwość przejścia ze stanowiska przedstawiciela medycznego do działu marketingu. To był moment, kiedy rozbudowywał się jeden z ważniejszych obszarów działania naszej firmy, czyli pneumonologia. Otrzymałem propozycję kontynuowania kariery w dziale marketingu w obszarze pneumonologii w Wiedniu. Tam spędziłem 6 następnych lat.
Kolejna propozycja to było stanowisko dyrektora sprzedaży w Pradze. Po trzech latach spędzonych nad Wełtawą zaoferowano mi możliwość wyjazdu do Polski. To był 2013 rok. Mieliśmy wtedy biuro na ulicy Wołoskiej.
W 2016 roku dostałem propozycję pracy w Rosji jako dyrektor marketingu w dziale Human Pharma. Po 4 latach w Moskwie znów wróciłem do Warszawy. Tym razem, z racji wcześniejszego doświadczenia pracy w Polsce, na pozycję dyrektora generalnego.
Ostatnie 30 lat to nie maraton, a sprint w doganianiu świata
Jak wspomina Pan ten powrót?
Cieszyłem się, że wracam na teren Unii Europejskiej. Wyjazd do Rosji wiązał się z koniecznością uzyskania wizy i kontrolami na granicy, co przypominało trochę „dawne” czasy.
Ale wtedy zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Pracę w Warszawie zacząłem od 1 marca 2020 roku, dwa tygodnie później musiałem zamknąć biuro, ponieważ nastała pandemia. Przed długi czas współpracowaliśmy zdalnie.
Dlatego teraz bardzo cieszę się z powrotu „normalności” i możliwości kontaktu „na żywo”.
Było coś, co Pana szczególnie zaskoczyło, podczas pracy w tych różnych państwach?
Chyba największy szok kulturowy przeżyłem jadąc do Wiednia, gdzie jest nasza centrala regionalna. Mimo że Słowacja i Austria to kraje sąsiadujące ze sobą, za czasów „komuny” to były dwa różne światy. Choć z perspektywy lat widzę jak szybko niwelujemy te różnice, jednak nadal można je zauważyć.
Może nie widać ich podczas kilkudniowych międzynarodowych kongresów czy spotkań, ujawniają się dopiero kiedy wchodzi się w interakcje z lokalnymi mieszkańcami. Czasem są to różne oczekiwania pracowników, styl pracy, chęć podejmowania inicjatyw na innych poziomach.
Takie wyjazdy wpływają na życie całej rodziny. Kiedy przeprowadzaliśmy się do Czech, nasze dzieci stały przed wyborem szkoły. Zdecydowaliśmy się wówczas na szkołę międzynarodową w Pradze. Oznaczało to, że międzynarodowy styl życia dotknął nie tylko nas rodziców, ale i dzieci. Mój przyjazd do Rosji stanowił z kolei doskonałą okazję do przypomnienia sobie języka rosyjskiego, który kiedyś był nauczany w szkole.
Myśli Pan, że bycie Słowakiem, wychowanym po wschodniej stronie żelaznej kurtyny, pomaga w pracy w państwach naszego regionu?
Na pewno przydała mi się znajomość kultury środkowo-wschodniej Europy. Myślę, że łatwiej mi jest się dopasować, szybciej adaptuję się do lokalnych warunków. Wierzę, że kiedy przyjechałem do Polski po raz drugi, byłem lepiej przygotowany niż za pierwszym razem.
Z tej pozycji łatwiej mi jest też docenić, jak wiele zmieniło się w państwach tego regionu, jak się rozwinęły. Ostatnie 30 lat to nie maraton, a sprint w doganianiu świata - ekonomicznie i gospodarczo. Cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć.
W ramach tegorocznego Kongresu Wyzwań Zdrowotnych odbędzie się debata "To oni zarządzają firmami farmaceutycznymi w Polsce. Jak widzą nasz rynek". Zagraniczni menadżerowie firm farmaceutycznych opowiedzą, czym w ich ocenie wyróżnia się polski system ochrony zdrowia – jego plusy i minusy (9 marca 2023 r., godz. 15.00-16.00).
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)