Lubuska posłanka i radny twierdzą, że brak leków dotyka szczególnie małych miejscowości
Katarzyna Osos, lubuska posłanka oraz miejski radny Marcin Pabierowski (oboje związani z PO) zauważają, że problem braku leków dotyczy zwłaszcza mieszkańców małych miasteczek, gdzie często działa jedna apteka, a także osób starszych, które muszą prosić o pomoc bliskich, by kupić lek w aptece oddalonej o kilka czy kilkanaście kilometrów.

Jak zaznacza Osos, wcześniej trzeba jeszcze dowiedzieć się, gdzie dany lek jest dostępny, a dodzwonienie się na uruchomioną przez ministra zdrowia infolinię - według posłanki - graniczy z cudem. Zaznacza, że o problemie dostępności leków mówią farmaceuci, lekarze i pacjenci i zdarza się, że danego leku nie ma aż w jednej trzeciej polskich aptek. Tymczasem - jak zauważa posłanka - minister zdrowia nie dostrzega skali problemu.
Razem z Marcinem Pabierowskim, miejskim radnym PO, apelują do Łukasza Szumowskiego, by przyznał otwarcie, że Polska jest w poważnym kryzysie lekowym - i podjął stosowne działania.
- Mieszkańcy proszą nas o interwencję. Leków brakuje wszędzie, także w Zielonej Górze - podkreśla w Gazecie Wyborczej Pabierowski. Wytyka rządowi, że "ma pieniądze na bezsensowne modernizowanie starych przedwojennych czołgów T-72, a brakuje mu ich na zapewnienie podstawowych potrzeb zdrowotnych".
Osos ocenia, że być może wcześniej trzeba było przeprowadzić skup interwencyjny albo wesprzeć rodzimych producentów leków.
Więcej: wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)