Leków zaczyna brakować również w szpitalnych aptekach
Problemy z dostępem do leków są także w szpitalach. - Hurtownie muszą stawać na głowie, aby dostarczyć nam leki. Nie powinno tak być - mówi w rozmowie z RMF FM Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie.

Tymczasem w Sejmie wiceminister zdrowia odpowiedzialny za politykę lekową zapewnił, że nie ma zagrożenia dla ciągłości terapii. „Tylko medialnie można odnieść wrażenie, że nie ma leków. Nie ma problemu strukturalnego”. Przyznał jednak, że od uruchomienia rządowej infolinii z pytaniami o dostępność leków zadzwoniło 20 tysięcy osób.
Szpital Bielański w Warszawie to jedna z największych lecznic na Mazowszu. Rocznie trafia tam kilkadziesiąt tysięcy pacjentów. Jak przyznaje dyr. Dorota Gałczyńska-Zych, ogólnopolski problem z dostępem do leków jest widoczny także w aptece szpitalnej. Brakuje na przykład euthyroxu dla chorych na tarczycę. Zaznacza, że euthyrox nie jest lekiem ratującym życie, ale już immunoglobulina jest bardzo poważnym problemem, bo ją się podaje chociażby w konflikcie serologicznym.
Dodaje, że do przetargu na dostawę leków dla szpitala nie przystąpiła żadna hurtownia, ponieważ są okresowe braki w dostępie do immunoglobulin, więc hurtownie nie chcą podpisać umowy.
Czytaj: rmf24.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)