×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Lek jest refundowany, ale szpital nie może go podać. NFZ: pracujemy nad tym

Autor: Luiza Jakubiak • Źródło: Rynek Zdrowia07 marca 2023 18:30

Zdarza się, że lek wchodzi na listę leków refundowanych, ale do momentu, kiedy może zostać podany pacjentowi, mija nawet kilka miesięcy. Pół roku vacatio legis na wejście w życie świadczenia gwarantowanego rozwiąże problem dostępności?

Lek jest refundowany, ale szpital nie może go podać. NFZ: pracujemy nad tym
Lek jest refundowany, ale nie jest dostępny Fot. AdobeStock
  • W przypadku leków refundowanych w ramach programów lekowych pojawiają się problemy z ich dostępnością
  • Jest to związane z czasem, jaki potrzebują szpitale na zakontraktowanie świadczenia z Narodowym Funduszem Zdrowia i zakup leku od momentu wejścia w życie danej refundacji
  • W tym roku przyjęliśmy założenie, że będziemy chcieli maksymalnie skrócić czas, od kiedy jest możliwość przeprowadzenia postępowania konkursowego do zawarcia umowy, czyli rzeczywistego dostępu do terapii - deklaruje Iwona Kasprzak,  dyrektor Departamentu Gospodarki Lekami NFZ

Proces jest długi. Nie da się go skrócić?

- W niektórych przypadkach, szczególnie w programach lekowych, od chwili pojawienia się decyzji administracyjnej, a w ślad za nią obwieszczenia refundacyjnego do momentu, w którym lek jest ordynowany pacjentowi, mija długi czas - stwierdził Jacek Graliński, przewodniczący Komitetu Farmaceutycznego Amerykańskiej Izby Handlowej.

Jak dodał ekspert, zdaje sobie sprawę z pewnych wymogów procesu, konieczności wydania zarządzenia, przygotowania słowników, SMPT, rozpoczęcia kontraktowania, podpisania umowy i całego procesu związanego z zakupem leków przez szpital.

- Ten problem dostrzega już NFZ, bo w planie na 2023 rok jest wpisane oczekiwane skrócenie tego czasu do 90 dni. To bardzo dobry kierunek. Pytanie czy jednak nie da się tego procesu skrócić jeszcze bardziej, niemal do zera? By od chwili, gdy decyzja administracyjna stanie się faktem, pacjent zyskiwał dostęp do świadczenia gwarantowanego? - pytał.

Kwestia problemów z dostępnością do leków w programach lekowych była tematem posiedzenia senackiej Komisji Zdrowia (7 marca 2023r.).

Obecny na posiedzeniu przedstawiciel Federacji Przedsiębiorców Polskich również podawał przykłady takich opóźnień.

- Podjęcie przez ministra decyzji nie powoduje, że lek jest dostępny dla pacjenta. Musi się zadziać szereg różnych rzeczy. Mamy przykłady, że lek był wpisany na listę refundacyjną od listopada ubiegłego roku, a NFZ tak przeprowadził konkursy, że będzie dostępny dopiero od maja. Jeden z leków jest na liście od stycznia, ale dopiero w połowie lutego zostało wydane zarządzenie prezesa NFZ. Te procedury są szczególnie wydłużone w przypadku nowych leków. Mamy pojedyncze sytuacje, że pierwszy pacjent czekał ponad 9 miesięcy na otrzymanie terapii - podkreślał.

Takie sytuacje powodują też migracje pacjentów, którzy w różnych ośrodkach szukają możliwości rozpoczęcia terapii, czasem z dala od miejsca zamieszkania. Są bowiem regiony, które potrafią szybciej uporać się z procedurami. W ten sposób powstają różnice w dostępności do leczenia.

Casus mukowiscydozy

Jednym z głośniejszych przypadków takiej przewlekłości w realnej dostępności był program leczenia mukowiscydozy. Mimo że od 1 marca 2022 roku nowe leki zostały objęte refundacją, pacjenci całymi miesiącami czekali na terapię.

Dopiero w kwietniu prezes NFZ wydał zarządzenie, które otwierało ścieżkę do ogłoszenia konkursu przez oddziały regionalne NFZ i zgłaszania się placówek zainteresowanych leczeniem chorych. Potem jeszcze musiały podpisać umowę na realizację programu lekowego, przeprowadzić postępowanie przetargowe, zakupić lek. Tylko trzy szpitale, które wcześniej już realizowały program lekowy, mogły od razu rozliczać świadczenie.

Przedstawiciele strony publicznej przyznają, że znają ten problem. Pewne rzeczy są nie do przeskoczenia.

- Nie jesteśmy w stanie zmienić procedury unijnej w zakresie przetargów publicznych, która jasno określa terminy. Mowa jest bowiem o drogich lekach i nawet kiedy program jest dla jednego czy dwóch pacjentów, są to tak wysokie wartości, że wymagają przetargów unijnych - wyjaśniał wiceminister zdrowia, Maciej Miłkowski.

Jednak urzędnicy pracują nad usprawnieniem procesu. - Monitorujemy sytuację. Mamy informacje, że kontraktowanie programów lekowych w poszczególnych oddziałach wojewódzkich przebiega według różnego harmonogramu. Umowy zawierane są w różnym terminie i ten dostęp regionalnie się różni - przyznała Iwona Kasprzak, dyrektor Departamentu Gospodarki Lekami NFZ.

- W tym roku przyjęliśmy założenie, że będziemy chcieli maksymalnie skrócić czas od kiedy jest możliwość przeprowadzenia postępowania konkursowego do zawarcia umowy, czyli rzeczywistego dostępu do terapii - dodała.

Wspomniała również, że opóźnienia wynikają czasem z podejścia placówki i konkurowania ze sobą różnych świadczeń, które szpital realizuje. Pomimo spełniania kryteriów zakwalifikowania do leczenia, pacjent czeka na termin wizyty u lekarza, który mógłby go włączyć do terapii.

Dostęp do świadczeń: opóźnienia w nowych programach

Obecnie problem opóźnień w dostępie do świadczeń gwarantowanych dotyczy głównie nowych programów, których ze względów merytorycznych nie da się podciągnąć pod te, które już istnieją. Dziś bowiem wiele programów jest łączonych.

- Na pewno korzystną sytuacją jest rozbudowa dotychczasowych programów o nowe cząsteczki, bo wtedy dostęp pacjentów do leczenia jest właściwie od dnia obowiązywania decyzji o objęciu refundacją. Wtedy szpital może nawet ogłosić postępowanie przetargowe w momencie publikacji listy, jeszcze przed jej wejściem w życiem i kwalifikować pacjentów do terapii – wyjaśniła szefowa DGL.

Po drugie, nowe programy dotyczą na ogół chorób rzadkich i ultrarzadkich. Opóźnienia czy nierówność w dostępie mogą wynikać z ich specyfiki.

Jak przypomniał Maciej Miłkowski, nie we wszystkich oddziałach NFZ jest chęć zakontraktowania leczenia, bo jego elementem jest nie tylko wydanie leku, ale i zdiagnozowanie pacjenta. Takimi możliwościami nie dysponuje każdy szpital. Na ogół chorzy pozostają pod opieką nielicznych specjalistycznych ośrodków referencyjnych zajmujących się tą grupą pacjentów.

Vacatio legis?

- Kiedyś proponowaliśmy rozwiązanie, by w nowych jednostkach chorobowych ogłaszać decyzję o objęciu refundacją, ale z datą wejścia w życie pół roku później, by szpitale i NFZ miały czas na zakontraktowanie świadczenia - przyznał wiceminister Miłkowski.

- To jest proste rozwiązanie. Pół roku vacatio legis na wejście w życie świadczenia gwarantowanego. To adresuje głosy o równy dostęp do leku w całej Polsce i daje czas na spokojne zakontraktowanie świadczenia - dodał.

Ponieważ jednak pierwsza decyzja refundacyjna jest wydawana na 2 lata, taka propozycja realnie skraca jej obowiązywanie o pół roku.

Z drugiej strony niektóre ośrodki nie były tym zainteresowane, ponieważ były w stanie szybciej niż w pół roku zakontraktować świadczenie.

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze