Telemedycyna: leczenie na odległość oszczędza czas
Telemedycyna powoli wkracza do polskich przychodni i szpitali. Dzięki niej pacjent szybciej dochodzi do siebie, a lekarz ma więcej czasu, by zająć się najciężej chorymi.

Dr Łukasz Kołtowski z I Katedry i Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego jako przykład zastosowania telemedycyny podleje monitorowanie zaburzeń rytmu serca.
Klasyczne badanie metodą Holtera pozwala wykryć zaledwie 5-7 proc. zmian rytmu serca w ciągu jednego pomiaru. To oznacza, że pacjent musi kilka razy przyjść do lekarza i mieć wtedy założony „holter”, by można było ustalić, co z jego sercem jest nie tak. Taka sytuacja może trwać miesiącami, zanim uda się nam postawić diagnozę.
Tymczasem naukowcy zajmujący się telemedycyną opracowali niewielkie urządzenie, podobne do karty kredytowej, za pomocą którego szybko można ustalić, czy serce pracuje prawidłowo. Taką kardiologiczną kartę pacjent nosi cały czas przy sobie. Gdy źle się poczuje, powinien chwycić ją dwoma palcami lewej i prawej ręki i przytknąć do telefonu komórkowego z włączoną aplikacją, a na ekranie komórki pojawi się charakterystyczna krzywa kardiogramu. Pół minuty później w szpitalnym komputerze wyświetlony zostanie wynik badania. Na jego podstawie lekarz może ocenić, czy serce pacjenta pracuje prawidłowo.
Dzięki temu urządzeniu udało się rozpoznać zaburzenia rytmu serca u kilkudziesięciu pacjentów jednej z warszawskich klinik.
Czytaj: www.newsweek.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)