Ratownicy marnują czas z powodu nowego systemu informatycznego
Nowy system informatyczny miał usprawnić pracę pogotowia, a tylko ją utrudnia. Tablety się tłuką, drukarki zacinają. Zdarza się, że pacjenci, którzy przychodzą na oddział ratunkowy na własnych nogach, są szybciej zaopatrywani niż ci przywożeni przez pogotowie.

System Wspomagania Dowodzenia Państwowego Ratownictwa Medycznego (SWD PRM) stanowi część Systemu Informatycznego Powiadamiania Ratunkowego (SIPR). Kosztował aż 465 mln zł, w większości pozyskanych w UE. Wprowadzono go po to, by systemy powiadamiania w pogotowiu, straży pożarnej i policji były zintegrowane.
Niestety, tablety się psują, tłuką i szwankuje w nich internet, bo nie wszędzie jest zasięg. Samo oprogramowanie też jest pełne błędów. Innym problemem jest to, że na tablecie są w wersji elektronicznej wszystkie dokumenty, m.in. karta zlecenia wyjazdu i karta medycznych czynności ratunkowych. Tę drugą trzeba na końcu wydrukować. Karetki wyposażono więc w drukarki. Mają się łączyć z tabletem przez Bluetooth, ale łącza szwankują.
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia „SWD posiada wszystkie funkcjonalności zapewniające obsługę kluczowych procesów biznesowych niezbędnych dla ratownictwa medycznego w zakresie przyjmowania zgłoszeń alarmowych i dysponowania zespołami ratownictwa medycznego”.
Swoje o wiele sprawniejsze od SWD systemy z tabletami miały też pogotowia w Zagłębiu i innych częściach kraju, m.in. w Małopolsce sfinansowano je z funduszy unijnych. Zamiast SWD zintegrować z tymi systemami, które już działają, te pieniądze w praktyce zmarnowano.
Więcej: www.wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)