Prof. Agrawal: algorytm szacuje ryzyko choroby na podstawie badań krwi
System daje pacjentowi informację na temat możliwych przyczyn występujących u niego odchyleń w wynikach badań oraz rekomendację na temat dalszego postępowania - o technologii LabTest Checker opowiada nam dr hab. n. med. Siddarth Agrawal, lekarz we wrocławskim Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym oraz CEO Labplus.

- Labplus jest polską spółką rozwijająca oprogramowanie „LabTest Checker”, automatyzujące interpretację wyników badań laboratoryjnych
- Polacy pytają wyszukiwarkę Google o analizę wyników badań średnio 7 mln razy w ciągu miesiąca. Często trafiają na nierzetelne lub nieprecyzyjne materiały
- System wspomagany Sztuczną Inteligencją przygotowuje dla pacjenta sprofilowaną ankietę medyczną i może zarekomendować wizytę u lekarza POZ lub konkretnego specjalisty
- Działanie algorytmu SI używanego w medycynie musi być w pełni wytłumaczalne dla osób sprawujących na nim pieczę. To warunek, aby taka technologia mogła zostać zarejestrowana jako wyrób medyczny
- Spełnianie restrykcyjnych wymogów prawnych jest atutem w oczach pozaeuropejskich kontrahentów
Porady ChatGTP bardziej "empatyczne" niż te od lekarzy
System przeprowadza sprofilowany wywiad i daje pacjentowi wskazówki, co dalej
Jakub Styczyński, Rynek Zdrowia: Czy "LabTest Checker" ma uchronić pacjentów przed czytaniem w internecie nieprecyzyjnych materiałów, że podwyższony poziom leukocytów może oznaczać albo grypę, albo nowotwór?
Dr hab. n. med. Siddarth Agrawal: W dużym uproszczeniu, taki przyświeca nam cel. Pacjenci chcą szybkiej odpowiedzi, co niestety często rodzi błędne i zbyt pochopne interpretacje.
Szacuje się, że samą tylko wyszukiwarkę Google Polacy pytają o analizę wyników badań aż 7 mln razy w ciągu jednego miesiąca. Wynika to z faktu, że miliony takich wyników jest dziś przesyłanych bezpośrednio pacjentom, a nie - jak niegdyś - otrzymywanych dopiero podczas wizyty lekarskiej.
Wyszukiwanie interpretacji określonych parametrów bez ujęcia pełnego obrazu stanu zdrowia pacjenta może wprowadzać w błąd. Podwyższona lub obniżona liczba krwinek, przy całej reszcie poprawnych wskaźników nie musi zwiastować poważnej choroby.
I właśnie dlatego chcemy, aby pacjent był możliwie najlepiej poinformowany, zanim jeszcze uda się do lekarza. Przy czym nasze rozwiązanie jest innowacyjne w skali świata, bo my nie tylko interpretujemy wyniki badań, ale też bierzemy pod uwagę historię medyczną pacjenta.
Jak LabTest Checker wygląda z jego perspektywy?
Współpracujemy chociażby z Diagnostyką, czyli największym laboratorium w tej części Europy. Pacjent, odbierając wyniki badań przez internet, może dodatkowo przeprowadzić ich analizę przy użyciu naszego narzędzia.
Gdy pacjent zdecyduje się skorzystać z oferty, klika przycisk „Interpretuj”. Nasz system wspomagany algorytmami Sztucznej Inteligencji analizuje wówczas jego wyniki badań i przygotowuje sprofilowaną dla niego ankietę medyczną.
Co dalej?
Po zakończeniu tego wywiadu, pacjent natychmiast otrzymuje konkretną informację na temat możliwych przyczyn występujących u niego odchyleń w wynikach badań oraz rekomendację na temat dalszego postępowania. Czyli, przykładowo, czy powinien udać się do lekarza POZ, a może szukać od razu pomocy u specjalisty.
To bardzo ważne, bo np. dzięki prawidłowemu oszacowaniu ryzyka wystąpienia chorób hematologicznych na etapie wczesnych badań krwi, możemy identyfikować pacjentów we wcześniejszych stadiach choroby, co ma kluczowe znaczenie rokownicze.
A czy system potrafi wykryć nagły stan zagrożenia życia?
Tak, potrafi on ocenić ryzyko nagłego zdarzenia medycznego i zasugerować konieczność pilnego zgłoszenia się na Szpitalny Oddział Ratunkowy.
Jak często się to zdarza?
Do tej pory mieliśmy ponad 300 takich przypadków. Przykładowo zdarzali się pacjenci z poważną anemią oraz objawami świadczącymi o krwawieniu z układu pokarmowego.
Każda taka awaryjna sytuacja była później weryfikowana przez naszych ekspertów i każdorazowo potwierdziliśmy, że przekierowanie przez system pacjentów na SOR było zasadne.
Brzmi dobrze, ale jak przyjdę na SOR i powiem, że skierowała mnie tu aplikacja wykorzystująca Sztuczną Inteligencję, to mnie personel medyczny zmierzy wzrokiem.
Pan czy pani w rejestracji mogą się śmiać. Dla nas najważniejsze jest to, żeby pacjent otrzymał możliwie najlepszą pomoc w jak najkrótszym czasie. Gdy mówimy o potencjalnym zagrożeniu życia lub zdrowia, to każda minuta może być na wagę złota.
A to, czy pacjent trafi na SOR dzięki rekomendacji lekarza, sanitariusza, pielęgniarki, czy naszego systemu, ma drugorzędne znaczenie. Chory ma być po prostu odpowiednio poinformowany, aby podjął właściwe postępowanie medyczne. Nikt nie powinien polemizować z interpretacją zgodną ze standardami postępowania i najnowszą wiedzą medyczną.
Jakiego rodzaju badania interpretuje wasz system?
Zakres jest bardzo szeroki: od morfologii, lipidogramu, glukozy, elektrolitów, prób wątrobowych, poprzez markery zapalne i wiele innych. Stale dołączamy coraz to nowe, nawet te rzadziej wykonywane badania.
Z czego składa się ankieta medyczna?
Pytania dotyczą zarówno chorób, przyjmowanych leków i suplementów diety, objawów czy czynników ryzyka oraz obciążeń zdrowotnych. Pytania te mają charakter kontekstowy.
Czyli nie mamy sztywnej listy pytań dla pacjenta, lecz są one zależne od odchyleń w wynikach badań, a także odpowiedzi udzielanych w toku ankiety medycznej.
Weszły nowe zasady urlopów. ZUS płaci więcej
Sztuczna Inteligencja działa dobrze tylko dzięki ciężkiej pracy lekarzy i informatyków
Wasz system jest wspomagany Sztuczną Inteligencją. To bardzo modne wśród młodych firm, by o tym wspominać. W wielu przypadkach firmy mają jakieś algorytmy komputerowe, ale nazywanie ich SI, to gruba przesada.
Istnieje wiele rodzajów algorytmów SI. Decyzję o stosowanych algorytmach podjęliśmy nie w oparciu o aktualną modę, tylko tak, aby jak najlepiej rozwiązać stojące przed nami wyzwania.
Chcieliśmy zapewnić bezpieczeństwo pacjentowi, umożliwić uzasadnienie, w jaki sposób i dlaczego system podał daną odpowiedź. A także ułatwić dostosowanie zakresu wywiadu medycznego do wyników pacjenta i jego dotychczasowych odpowiedzi na pytania.
Jak zapyta się modny ostatnio ChatGPT o różne schorzenia, to on wymyśla niestworzone rzeczy. Wasz system nie ma wprowadzać pacjentów w błąd. Tylko jak temu zapobiec?
Nasze algorytmy są dla nas w pełni transparentne, a wyniki ich działania są – mówiąc w skrócie – wytłumaczalne. Czyli wiemy, dlaczego system wyciągnął określone wnioski w dany sposób. To zresztą jeden z warunków, który musiał być spełniony, abyśmy mogli uzyskać rejestrację naszego rozwiązania w kategorii wyrobu medycznego.
Nasz system przeszedł pozytywnie badania kliniczne z udziałem pacjentów, przeprowadzone przez Śląski Uniwersytet Medyczny. Od prawie pół roku system jest w użytku i skorzystało z niego ponad 30 tys. osób. A im więcej danych, tym więcej możemy nauczyć nasze algorytmy. Nasi specjaliści cały czas czuwają nad skutecznością uczenia się i dbają o bezpieczeństwo systemu.
Jaki macie model biznesowy? Współpracujecie z popularnym laboratorium Diagnostyka, ale to chyba nie koniec ambicji?
Na samym polskim rynku nawiązaliśmy współpracę łącznie z sześcioma firmami laboratoryjnymi oraz dostawcami oprogramowania dla firm diagnostycznych. Koszt naszej usługi dla pacjenta wynosi obecnie jednorazowo 29,90 zł.
Oferujemy też zwrot pieniędzy osobom, które nie są zadowolone z rekomendacji przedstawianych przez nasz system. Chcemy mieć bowiem pewność, że pacjent jest usatysfakcjonowany, a usługa stanowi dla niego wartość dodaną. I tak jest, bo docierają do nas bardzo pozytywne opinie. Mamy jednostkowych użytkowników, którzy korzystają z programu zwrotu pieniędzy.
Jeżeli chodzi o ambicje, to zaczęliśmy od podboju rynku polskiego, bo stąd wywodzi się cały nasz zespół. Ale prowadzimy analizę różnych rynków, biorąc pod uwagę: ich wielkość, udział wydatków pacjentów na leczenie prywatne oraz dostępność usług diagnostycznych.
Jakie rynki was najbardziej interesują?
W naszych najbliższych planach jest zdobycie silnej pozycji na rynku hiszpańskim i włoskim, a poza Europą - w Indiach. To bowiem największy rynek z udziałem prywatnych usług diagnostycznych. Uznawana jest tam też europejska certyfikacja rozwiązania Labplus. Nasze ambicje są duże, bo nasza usługa jest pionierska.
Może. Ale jak słyszę o rozwiązaniach wykorzystujących SI, to zawsze sobie myślę, że duże firmy technologiczne mogą w każdej chwili zmieść z rynku tak niewielkie podmioty jak Labplus.
Oczywiście każda firma posiadająca dużą ilość kapitału, może sobie pozwolić na budowę takich innowacyjnych rozwiązań. Ale pojawiają się pytania o opłacalność i ryzyko takiej inwestycji. Poza tym, pieniądze to nie wszystko - potrzeba też czasu.
Budowa naszej technologii wymagała 200 tys. godzin prac badawczo-rozwojowych, podczas których lekarze, naukowcy i programiści musieli rozwiązać wiele skomplikowanych problemów badawczych.
Przeprowadzaliśmy też mnóstwo wywiadów testowych z pacjentami, aby nasze rozwiązanie odpowiadało na realne potrzeby chorych, a nie tylko podsyłało ogólnikowe informacje jak wyszukiwarka internetowa.
Czyli dużej firmie mogłoby się nie opłacać tworzyć rozwiązania od nowa. Taniej byłoby po prostu kupić wasze.
(Śmiech).
Polska jest dobrym miejscem dla medtechów. Ale ma też wady
Powiedział pan, że zaczynacie rozwój od Polski, bo stąd jest cały zespół. Ale czy nasz kraj jest dobrym miejscem na rozwój tego typu innowacji? Bo podejście do przetwarzania danych medycznych trudno nazwać liberalnym, adaptacja technologii w placówkach ochrony zdrowia jest słaba, a dodatkowo dochodzą restrykcyjne regulacje unijne.
Moim zdaniem Polska to dobre miejsce na rozwój medtechów, bo jest tu bardzo wielu zdolnych i dobrze wykształconych ludzi. Na przykładzie mojego zespołu widzę, że Polacy są też chętni do nauki i zdobywania nowych kompetencji.
Ponadto obserwuję rosnące potrzeby w sektorze zdrowia, a zatem adaptacja innowacji technologicznych coraz bardziej przyspiesza. System ochrony zdrowia nie jest też tak hermetyczny jak w niektórych krajach, więc medtechy różnych kategorii mogą znaleźć dla siebie odpowiednie miejsce.
Pandemia COVID-19 zmieniła wiele, jeżeli chodzi o przychylność do technologii w medycynie, zarówno wśród pacjentów, jak i menedżerów placówek ochrony zdrowia. Ci drudzy przed wybuchem pandemii zupełnie nie byli zainteresowani rozwiązaniami cyfrowymi. Dziś wiedzą, że to nieunikniony element przyszłości usług medycznych i są zdecydowanie bardziej otwarci na korzystanie z nowych rozwiązań.
Wymienił pan wiele zalet Polski, ale na pewno są też wady.
Są. Faktycznie ciążą nam niektóre regulacje oraz uwiera długi czas oczekiwania na wydanie niektórych decyzji administracyjnych. Sankcje za naruszenie ochrony danych osobowych motywują zaś do tego, aby poświęcić temu obszarowi wiele uwagi.
Czy obecnie jest dobry czas dla medtechów?
Skłonność wśród inwestorów, ale i grantodawców do finansowania start-upów na wczesnym etapie rozwoju dyktowana jest dziś wieloma czynnikami, również zewnętrznymi.
Pierwsi zapewne są ostrożniejsi z powodu zawirowań makroekonomicznych, drudzy mogą nie być pewni, czy Polska otrzyma unijne środki z Krajowego Planu Odbudowy. Ale jestem przekonany, że dobre projekty i silne zespoły są w stanie pozyskać potrzebne im fundusze.
Kiedy Unia Europejska projektowała RODO, czy teraz opracowuje Akt o Sztucznej Inteligencji, to sama przyznaje, że ma restrykcyjne podejście. Ale też chwali się, że dzięki temu certyfikowane w UE innowacje będą wyróżniać się jakością. Czy start-upy podobnie patrzą na tę kwestię?
Na pewno nasi partnerzy biznesowi w Indiach czy innych krajach azjatyckich przychylnie patrzą na fakt, że spełniamy unijne wymogi prawne. Są świadomi, że europejskie regulacje są bardzo wymagające i skazują firmy na poniesienie wysokich kosztów wdrożeniowych.
Partnerzy widzą to jako atut, bo mają dzięki temu pewność, że zapewnimy większe bezpieczeństwo pacjentom oraz placówkom medycznym. Staramy się też być odpowiedzialni - jesteśmy ubezpieczeni na wypadek wystąpienia jakichkolwiek nieprawidłowości w działaniu usługi.
Mówił pan o trudności w pozyskiwaniu grantów z pieniędzy publicznych. Ale Labplusowi sporo się tych środków udało uzyskać. Przykładowo blisko 5 mln zł od Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Czy to dużo? Na jakie działanie wystarczają tego typu granty?
Kwota pozyskana przez nas od NCBR w gruncie rzeczy nie jest wysoka. Bo opracowanie naszej innowacji wymagało m.in. rekrutacji pacjentów, pozyskiwania danych medycznych oraz realizacji badań klinicznych.
Nasza spółka od samego początku musiała być zatem wspierana przez aniołów biznesu czy fundusze inwestycyjne, które dostrzegły potencjał technologii. Ale granty pozwoliły nam na wyjście z trudnej fazy prac badawczych, w którym to momencie ryzyko utraty płynności, było największe.
Jak wygląda zdobywanie bardziej odległych rynków jak Indie? Tam nadal popularna jest medycyna tradycyjna. Czy warto ujmować ten fakt w swojej działalności?
Nasza usługa skupia się na wiedzy medycyny alopatycznej. I zawsze odsyła pacjentów do lekarzy działających w standardowym systemie opieki zdrowotnej. Ci medycy, którzy stwierdzą ku temu przesłanki, mogą wdrożyć leczenie zgodne ze swoją wiedzą i doświadczeniem.
Osobiście dostrzegam jednak pewne zalety medycyny tradycyjnej, jako metody terapeutycznej mającej tysiące lat doświadczenia i poszukującej przyczyn chronicznych problemów zdrowotnych. Nie powinniśmy jej całkowicie odrzucać, bo może ona nas inspirować do nowych odkryć.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)