Prof. Nitsch-Osuch: spodziewać się jeszcze większej liczby zachorowań na grypę
- Grypy nie wolno ani bagatelizować, ani traktować jej jak zwykłą chorobę przeziębieniową, dlatego że w przeciwieństwie do przeziębienia po grypie możliwe są powikłania - ostrzega prof. Aneta Nitsch-Osuch, pediatra i epidemiolog.

- - Obserwujemy wzrost liczby zachorowań na grypę i hospitalizacji. Można się spodziewać, że liczba ta będzie jeszcze większa – powiedziała kierownik Zakładu Medycyny Społecznej i Zdrowia Publicznego WUM prof. Aneta Nitsch-Osuch, pediatra i epidemiolog
- Profesor przypomniała jednocześnie, że grypa jest chorobą wirusową obarczoną wysokim ryzykiem powikłań, ale także zgonu
- Ekspertka wskazała, że u dzieci i u dorosłych częstym powikłaniem grypy jest zapalenie płuc
- Wyjaśniła, że większości powikłań i zachorowań można uniknąć dzięki szczepieniom przeciwko grypie. Nadal tylko 5-7 proc. populacji wykonuje szczepienia przeciw grypie
Groźna grypa wciąż atakuje
Z zestawienia Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego wynika, że od 1 do 22 grudnia zanotowano w Polsce ponad 750 tys. przypadków grypy i jej podejrzeń. Wystawiono z tego powodu ponad 4,5 tys. skierowań do szpitala - wynika z meldunków epidemiologicznych.
Poproszona o komentarz w tej sprawie prof. Nitsch-Osuch potwierdziła, że obserwujemy wzrost liczby zachorowań na grypę.
- Wyraża się to m.in. nie tylko zwiększoną o ponad 30 proc. liczbą zachorowań, ale także zwiększoną liczbą hospitalizacji, których jest blisko 100 proc. więcej w porównaniu do poprzedniego sezonu. Liczba hospitalizacji z powodu grypy wskazuje, że jest to groźna choroba - powiedziała.
Profesor podkreśliła, że grypa jest chorobą wirusową obarczoną wysokim ryzykiem powikłań, ale także zgonu. Szczególnie groźna jest dla dwóch skrajnych grup wiekowych - dzieci od 2 do 5 lat, a także dla osób powyżej 65 lat.
- Grypy nie wolno ani bagatelizować, ani traktować jej jak zwykłą chorobę przeziębieniową, dlatego że w przeciwieństwie do przeziębienia po grypie możliwe są powikłania. Wstępują u ok. 6 proc. w tzw. populacji generalnej. Są znacznie częstsze we wspomnianych grupach ryzyka, czyli u dzieci, u osób starszych, a także u pacjentów z chorobami przewlekłymi, przede wszystkim chorobami układu krążenia, układu oddechowego i ze schorzeniami metabolicznymi - wyjaśniła.
Zaznaczyła, że u dzieci ryzyko powikłań jest wysokie. Najczęstszym powikłaniem jest zapalenie ucha środkowego. Występuje u ok. 20-30 proc. pacjentów pediatrycznych. - Jeżeli dojdzie do takiego powikłania, to jest już to choroba wymagająca antybiotykoterapii - dodała.
Prof. Nitsch-Osuch zwróciła uwagę, że częstym powikłaniem grypy u dzieci są również drgawki gorączkowe.
- Występują one nawet u co trzeciego dziecka z grypą, a w naszych polskich warunkach wystąpienie takich powikłań często wiąże się z koniecznością hospitalizacji - mówiła.
U dorosłych - jak powiedziała - najczęstszym powikłaniem grypy jest zapalenie zatok obocznych nosa, spowodowane nadkażeniem bakteryjnym, np., pneumokokowym. - Wymaga ono długotrwałego leczenia antybiotykiem - wyjaśniła.
Jakie powikłania mogą wystąpić?
Zaznaczyła też, że u dzieci i u dorosłych częstym powikłaniem grypy jest zapalenie płuc. Przyznała, że zdecydowanej większości tych powikłań i zachorowań można uniknąć dzięki szczepieniom przeciwko grypie.
- Niestety, nadal tylko 5-7 proc. populacji w Polsce wykonuje szczepienia przeciwko grypie. A naprawdę dzięki szczepieniom moglibyśmy uniknąć nadmiernego obciążenia oddziałów pediatrycznych czy internistycznych, praktyk lekarzy rodzinnych, absencji chorobowej, a także wspomnianych wcześniej powikłań pogrypowych - mówiła profesor.
Przypomniała także, że typowy sezon na grypę jeszcze się nie zaczął. - Występuje on od stycznia do końca marca, więc można się spodziewać jeszcze większej liczby zachorowań na grypę, chociażby dlatego, że dojdzie jeszcze element wyjazdów związanych z rozpoczynającymi się feriami zimowymi - poinformowała.
Powiedziała, że przebieg tej grypy sezonowej nie różni się od tego, który obserwowaliśmy w poprzednich latach.
- Objawy grypy, COVID-19 i wirusa RSV są bardzo podobne i trudno postawić diagnozę tylko na podstawie objawów klinicznych. Szybkie rozpoznanie choroby, za pomocą, chociażby szybkich testów antygenowych, które dostępne są w aptekach i u lekarzy rodzinnych, daje możliwość skuteczniejszego rozpoznania wyleczenia - powiedziała.
Dodała, że lekarze dysponują lekiem "działającym przyczynowo wobec wirusów grypy, który wykazuje swoją największą skuteczność wtedy, kiedy podany jest do 48 godzin od pojawienia się objawów chorobowych".
Wyjaśniła, że w większości przypadków grypa ma charakter samoograniczający się i objawy - nawet jeżeli są dość nasilone w odczuciu pacjenta - utrzymują się 4-5 dni i wymagają leczenia objawowego, czyli pozostania w domu, spoczynkowego trybu życia, nawadniania organizmu i stosowania leków przeciwzapalnych i przeciwbólowych.
- Możemy mieć też do czynienia z przebiegiem progresywnym grypy, kiedy objawy, początkowo łagodne, nasilają się. Należą do nich bardzo intensywny kaszel, pojawienie się duszności, odczuwalne zaburzenia rytmu serca, przyspieszenie akcji serca, pogorszenie tolerancji wysiłku. U małych dzieci alarmującym objawem jest pogorszenie apetytu, zasinienie powłok skórnych, apatia, nadmierna drażliwość. To są objawy, które powinny nas skłonić do wizyty u lekarza - powiedziała.
Zaznaczyła, że "grypa ma charakter samoograniczający się". Podkreśliła jednak, że jeśli po okresie początkowej poprawy objawy ponownie się pojawiają, czyli np. znów występuje gorączka lub kaszel się bardzo nasila i pojawia się ropna wydzielina, to możemy zakładać, że doszło do powikłania grypy, "czyli nadkażenia bakteryjnego objawiającego się jako zapalenie oskrzeli lub jako zapalenie płuc"
- Wtedy także konieczna jest wizyta u lekarza i antybiotykoterapia - podsumowała.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)