Naukowcy alarmują: zawartość metali ciężkich w warzywach z Górnego Śląska znacznie przekracza normy
Specjaliści z Zakładu Zdrowia Środowiskowego Wydziału Zdrowia Publicznego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu badają warzywa uprawiane na polach lub w ogródkach działkowych na zanieczyszczonych terenach Górnego Śląska.

Według nich, choć wiele zakładów trujących środowisko na Śląsku zostało zlikwidowanych lub zmodernizowanych, to gleba jest wciąż bardzo zanieczyszczona.
- Upłyną setki lat, zanim ulegnie ona oczyszczeniu - zaznacza dr Grzegorz Dziubanek z Zakładu Zdrowia Środowiskowego (ZZŚ).
Inż. Renata Baranowska z ZZŚ informuje, że generalnie przekroczone są normy zawartości różnych szkodliwych czynników, np. w przypadku badanego ogródka działkowego w Rudzie Śląskiej zawartość ołowiu wynosiła 500 mg na kilogram suchej masy, podczas gdy wartości dopuszczalne to 100 mg.
Jak zauważyli naukowcy, kupując warzywa w sklepie nie mamy pewności, że są zdrowsze, niż te ze wspomnianej działki, radzą zatem, by robić zakupy w różnych miejscach.
- Raz trafimy na bardziej zanieczyszczone, innym razem - na mniej, ale możemy w ten sposób minimalizować zagrożenie - przekonuje Baranowska. Dodaje, że od problemu nie uciekniemy zastępując np. ziemniaki ryżem, który także zawiera wiele metali ciężkich.
Bezpieczna nie jest nawet żywność z upraw ekologicznych.
- To duży biznes, nie wszyscy są jednak do końca uczciwi, a certyfikaty potwierdzające, że dany produkt pochodzi z upraw ekologicznych, niekoniecznie obejmują wszystkie możliwe rodzaje zanieczyszczeń - podsumowuje inż. Baranowska.
ZOBACZ KOMENTARZE (0)