Eksperci o stosowaniu marihuany w medycynie: niezbędne są dalsze badania
Ryzyko i korzyści związane ze stosowaniem w medycynie preparatów na bazie marihuany - np. w leczeniu padaczki lekoopornej - poznamy dopiero po przeprowadzeniu szczegółowych badań. Jesteśmy na początku drogi - uważają eksperci z Polskiej Akademii Nauk.

Farmakolog prof. Jolanta Zawilska z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi zaznaczyła, że związki na bazie marihuany są już stosowane w leczeniu nudności i wymiotów w przebiegu terapii nowotworów (dolegliwości te to skutek działania leków hamujących rozwój nowotworów), a także w leczeniu spastyczności mięśni i bólów neuropatycznych w stwardnieniu rozsianym.
Dodała, że "są twarde dowody", iż związki te działają właśnie w tych konkretnych przypadkach. Badacze nie wykluczają jednak, że preparaty na bazie marihuany przydadzą się w leczeniu innych chorób, np. epilepsji. Aby to naukowo potwierdzić, potrzebne będą szczegółowe badania.
Eksperci z Wydziału V Nauk Medycznych PAN zwracali uwagę, że w skład marihuany wchodzi kilkadziesiąt składników aktywnych biologicznie - tzw. kannabinoidów. Najsilniejsze działanie psychotropowe spośród tych substancji wykazuje THC, ale w skład marihuany wchodzą też inne substancje, m.in. kannabidiol (CBD). Różne odmiany konopi indyjskich mogą mieć różne proporcje różnych kannabinoidów.
Naukowcy wskazywali na działanie kannabidiolu w leczeniu padaczki. Wiceprezes PAN, farmakolog prof. Stanisław Czuczwar zauważył, że kannabidiol praktycznie nie działa uzależniająco i nie ma efektów psychotycznych.
- Przyprawianie kannabidiolowi "gęby" marihuany nie ma sensu - ocenił. Czuczwar powołał się na badania dotyczące stosowania preparatu na bazie kannabidiolu jako dodatku do leków przeciwpadaczkowych u dzieci i młodzieży z padaczką lekooporną: - 44 proc. badanych pacjentów zareagowało przynajmniej zmniejszeniem liczby napadów o 50 proc. - zaznaczył.
Jego zdaniem jest to bardzo dobry wynik. Wskazał jednak, że badania, które na razie przeprowadzono, wykonywano na kilkudziesięciu pacjentach, a testy trwały zaledwie kilka miesięcy. Tymczasem w przypadku leków na padaczkę bardzo istotne są efekty długofalowe. A pod tym kątem badań jeszcze nie prowadzono.
Prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii PAN w Krakowie zwrócił uwagę, że ze względu na fobie społeczne, obiektywne, zakrojone na dużą skalę badania nad leczniczym działaniem marihuany bardzo trudno przeprowadzić. - Nie znajdę w większości krajów komisji etycznej, która zgodziłaby się na to, aby 3 tys. osób przyjmowało regularnie przez 2-3 miesiące leki (na bazie marihuany - przyp. PAP) - stwierdził badacz.
Zauważył przy tym, że "nie mamy ani jednego udokumentowanego przypadku śmierci z powodu nadużycia marihuany".
Psychiatra dr Anna Klimkiewicz podkreśliła jednak, że marihuana nie jest substancją dla każdego. - Mam pacjentów, którzy chorują na psychozy, i w przypadku których każdy kontakt z marihuaną kończy się nawrotem - dodała. Przyznała jednak, że ma świadomość, iż dużo większej liczbie jej pacjentów zaszkodził alkohol, a nie marihuana.
Naukowcy podkreślali, że użytkownicy nie są w stanie sprawdzić, jaki środek kupują na czarnym rynku - do suszu z konopi dodawane są niekiedy inne środki, np. dające efekt rozluźnienia, odpłynięcia albo sprzyjające szybszemu uzależnieniu.
Dr Andrzej Silczuk z zespołu Profilaktyki i Leczenia Uzależnień Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie zaapelował do rodziców dzieci chorych na padaczkę, aby nie kupowali marihuany dla dzieci na własną rękę, ponieważ każda postać marihuany sprzedawanej na rynku może być "uszlachetniona", co oznacza zwiększenie ryzyka powikłań.
O stosowaniu marihuany w medycynie rozmawiano w Warszawie podczas niedawnej konferencji Wydziału V Nauk Medycznych Polskiej Akademii Nauk.

ZOBACZ KOMENTARZE (0)