×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

60 proc. badań klinicznych w Polsce i UE zawiera nieprawdziwe dane

Autor: PAP/Rynek Zdrowia15 maja 2012 17:04

Aż 60 proc. badań klinicznych prowadzonych w Polsce i Europie zawiera nieprawdziwe dane. Chodzi najczęściej o informacje, których nie było w dokumentacji medycznej opisującej stan chorych - mówi dr hab. Marek Wroński z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

60 proc. badań klinicznych w Polsce i UE zawiera nieprawdziwe dane
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022
Rzecznik rzetelności naukowej WUM na konferencji w Warszawie poświęconej zasadom oceny technologii medycznych mówił o nierzetelności badań wykazujących na ile różne metody terapii są przydatne i efektywne kosztowo. Jego zdaniem, takie sytuacje zdarzają się coraz częściej.

Z przedstawionych przez niego danych wynika, że 2 proc. ankietowanych uczonych przynajmniej raz sfałszowało wyniki prowadzonych przez siebie badań, 14 wiedziało, że robią to inni specjaliści, a 34 proc. przyznało się do innych praktyk niezgodnych z zasadami rzetelności badań. - Dopuszczają się tego nawet uznani profesorowie na wysokich stanowiskach - podkreślił dr Wroński.

Jego zdaniem trzeba o tym mówić, ponieważ coraz częściej dochodzi do olbrzymich fałszerstw, które nie zawsze udaje się ujawnić. W zaproponowanych do druku pracach recenzenci często nie są w stanie ich wykryć, toteż mija wiele czasu, zanim badania w innych ośrodkach podważą skuteczność propagowanej od dawna technologii medycznej.

Według dr Wrońskiego, skala oszustw jest bardzo duża. Najczęściej w badaniach klinicznych podawane są dane dotyczące chorych, których nie było w karcie ich choroby. Inne uchybienia polegają na przekształcaniu lub selektywnym wybieraniu jedynie danych pasujących do tezy prowadzonych badań.

Publikowane są nawet badania całkowicie sfałszowane. Rzecznik rzetelności naukowej WUM podał jako przykład dr Wernera Bezwodę z RPA, który w połowie lat 90. XX w. przekonywał do leczenia raka piersi u kobiet z przerzutami przy pomocy przeszczepu komórek macierzystych.

- Kuracja kosztowała od 200 do 250 tys. dolarów, ale zaczęto ją masowo stosować, choć na jej temat ukazała się zaledwie jedna publikacja naukowa. Jedynym jej autorem był dr Bezwoda. Był tak przekonujący, że w drugiej połowie lat 90. minionego wieku w okresie zaledwie pięciu lat na całym świecie przeprowadzono 30 tys. takich zabiegów, z tego 16 tys. w USA. Na wspomniane terapie przeznaczono w sumie aż 100 mld dolarów - wyjaśniał dr Wroński.

W 1999 r. ukazały się pierwsze doniesienia podważające jej skuteczność, ale dr Bezwoda publikował kolejne badania wykazujące, że przeszczepy komórek dają świetne wyniki. Dopiero, gdy do jego kliniki w RPA wysłano amerykańskich specjalistów odkryto, że południowoafrykański onkolog fabrykował wyniki badań.

Twierdził on, że przebadał 154 kobiety, tymczasem było ich zaledwie 58, w dodatku dane o przebiegu ich choroby i zastosowanym leczeniu były niepełne. Nie było nawet grupy kontrolnej, by porównać efekty terapii. A spośród pacjentek, u których zastosowano przeszczepy komórek macierzystych, wbrew temu o czym zapewniał, nadal żyło jedynie siedem. W 2001 r. American Society of Clinical Oncology wydało oświadczenie, że wartość badań jest zerowa i należy zaniechać stosowania tej metody leczenia.

Także pod koniec kwietnia 2012 r. ujawniono, że prof. Edward Shang z uniwersytetu w Lipsku sfałszował badania dotyczące operacyjnego leczenia otyłości. Przekonywał on do jednej z metod podając, że skutecznie zoperował nią 60 chorych. Okazało się, że było ich 20, a uzyskane wyniki nie dają podstaw do propagowania tej techniki.

 

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum
    PARTNER SERWISU
    partner serwisu

    Najnowsze