×
Subskrybuj newsletter
rynekzdrowia.pl
Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.
Podaj poprawny adres e-mail
  • Musisz zaznaczyć to pole

Oddziały anestezjologii i intensywnej terapii: postęp technologiczny ratuje życie

Autor: Jacek Janik/Rynek Zdrowia30 sierpnia 2014 07:51

Z jednej strony pacjenci w najcięższych stanach, z drugiej - najnowocześniejsze osiągnięcia techniki i medycyny. Oddziały anestezjologii i intensywnej terapii. Postęp w tej dziedzinie dotyczy m.in. systemów monitorujących, które pomagają lekarzom w błyskawicznym podejmowaniu decyzji na wagę życia.

Oddziały anestezjologii i intensywnej terapii: postęp technologiczny ratuje życie
Fot. Adobe Stock. Data Dodania: 16 grudnia 2022

Podobnie jak sale operacyjne, oddziały intensywnej terapii w polskich szpitalach zmieniają się niezwykle dynamiczne, m.in. dzięki środkom finansowym pozyskiwanym z Unii Europejskiej. Szpitale, realizując różne projekty modernizacyjne, rozbudowując się i dostosowując do standardów unijnych, sięgają po najnowocześniejszy sprzęt.

Jak podkreśla dr Józef Bójko, konsultant wojewódzki w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii w woj. opolskim, ordynator oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Wojewódzkiego w Opolu, zmieniają się też trendy w rozwoju technologii wykorzystywanej na tych oddziałach.

Coraz mniej inwazyjnie
Dzisiaj aparatura - zarówno diagnostyczna, jak i ta monitorująca pacjenta - rozwija się w kierunku coraz mniejszej ich inwazyjności.

- Niedawno jeszcze kierunek rozwoju tych urządzeń i wyposażenia był nastawiony przede wszystkim na inwazyjne techniki. Dzisiaj codziennie rano, wchodząc na oddział, zastanawiamy się, co u pacjenta zastosowano inwazyjnego i czy jest to koniecznie. Same urządzenia są też coraz doskonalsze i zminiaturyzowane oraz - co najważniejsze - coraz mniej inwazyjne - tłumaczy dr Bójko.

Przykładem może być to, co się dzieje m.in. w szeroko rozumianej hemodynamice - dokładnego monitorowania układu krążenia, wydolności mięśnia sercowego, oporów naczyniowych. - W tym zakresie, od cewników Swana-Ganza weszliśmy w etap coraz mniejszej inwazji z porównywalnymi możliwościami w zakresie oceny tego układu - wskazuje specjalista.

- Bardzo dobrym przykładem są także techniki usg, które stały się standardem wyposażenia, a przy ich nieinwazyjności pozwalają na wykonanie wielu czynności pod skuteczną kontrolą, co zdecydowanie obniża możliwość popełnienia błędu przez lekarza czy wystąpienia działań niepożądanych - zaznacza.

- Pamiętam, kiedy pierwsze aparaty usg wkroczyły do polskich szpitali, radiolodzy trzymali je pod kluczem, nie było do nich dostępu - wspomina konsultant.

- W tej chwili w moim oddziale są dwa aparaty; jeden na bloku operacyjnym pomaga koleżankom i kolegom w zakresie identyfikacji nerwów, splotów nerwowych, różnego typu naczyń - aby konieczne czynności wykonać pod kontrolą wzroku. Drugi, o każdej porze dnia i nocy, dostępny jest dla lekarzy, którzy mogą monitorować pacjentów - wylicza.

- Kiedyś na przykład odmę opłucnową musieliśmy diagnozować głównie na podstawie badania klinicznego i zdjęcia rtg, co dzisiaj uzyskujemy niemal błyskawicznie, przykładając głowicę usg do pacjenta - zaznacza dr Józef Bójko.

Monitorowanie saturacji
Na coraz mniejszą inwazyjność wyposażenia oddziałów intensywnej terapii, np. w monitorowaniu układu krążenia, zwraca także uwagę prof. Andrzej Piotrowski, konsultant wojewódzki w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii w woj. łódzkim, kierownik Oddziału Intensywnej Terapii i Anestezjologii Dziecięcej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 im. Marii Konopnickiej UM w Łodzi.

- Współczesne trendy rozwoju wyposażenia intensywnej terapii obejmują m.in. nieinwazyjne monitorowanie układu krążenia. Dotyczy to rzutu serca i wody naczyniowej w płucach. Jest kilka monitorów, coraz lepszych, wykorzystujących skomplikowane zjawiska fizyczne - mówi prof. Piotrowski.

- Mamy taki monitor od około roku, który można wykorzystywać bez potrzeby dokonywania kaniulacji. Są też tzw. monitory małoinwazyjne, dzięki którym przy tylko jednym wkłuciu możemy mierzyć rzut serca - tłumaczy profesor.

Jego zdaniem bardzo ważnym kierunkiem w rozwoju wyposażenia oddziałów intensywnej terapii noworodków są także coraz doskonalsze urządzenia umożliwiające monitorowanie mózgu.

- Powstają nieinwazyjne monitory saturacji mózgowej. Dzięki temu w czasie intensywnej terapii oraz znieczulenia można monitorować taką saturację niezależnie od saturacji w kończynach. Musimy wiedzieć, czy mózg jest dobrze dotleniony. A jego dotlenienie to przecież nie tylko poziom PaO2 i ECO2, ale także wiedza o tym, jaki jest przepływ krwi przez mózg - dodaje nasz rozmówca.

Elektronika nie zastąpi lekarza
Dzisiaj często urządzenia elektroniczne, tak jak kiedyś stetoskop, stają się nieodłącznym atrybutem lekarza. Jak podkreśla dr Józef Bojko, może nawet się wydawać, że lada moment lekarze nie będą potrzebni... Oczywiście taka ocena jest bardzo złudna.

- Niedawno sprawdzaliśmy hemodynamikę pacjenta i z pomiarów wynikało, że trzeba dołożyć mu leki, które zwiększą opór naczyniowy. Gdyby ktoś do tego podszedł czysto technicznie, to zapewne zaordynowałby lek zwężający naczynia i wtedy poprawiłoby się funkcjonowanie układu krążenia - mówi dr Bójko.

- Trzeba było jednak pamiętać, że pacjent ma niedokrwienie kończyn dolnych. Gdyby zastosować takie leki, na jakie wskazywały parametry, można by wylać dziecko z kąpielą - podkreśla. - Elektronika, nowoczesne technologie bardzo nam pomagają. Choćby były jednak najdoskonalsze i najbardziej zaawansowane, zawsze potrzebny jest lekarz, jego doświadczenie i intuicja.

Cały artykuł - już wkrótce w serwisie Zdrowy Szpital oraz w najbliższym, wrześniowym wydaniu miesięcznika Rynek Zdrowia (nr 9/2014).

Dowiedz się więcej na temat:
Podaj imię Wpisz komentarz
Dodając komentarz, oświadczasz, że akceptujesz regulamin forum

    Najnowsze