Łódź: w "Koperniku" narzekają na awarie wind. Rekord czekania: 45 minut
Personel i pacjenci Wojewódzkiego Wielospecjalistycznego Centrum Onkologii i Traumatologii im. M. Kopernika w Łodzi skarżą się na bardzo częste awarie wind. Mowa o dwóch głównych dźwigach, które w siedmiokondygnacyjnym szpitalnym budynku usytuowane są u zbiegu jego małego i dużego skrzydła.

Awarie zdarzają się w głównym szlaku komunikacyjnym - na parterze jest SOR i pracownie badań obrazowych, na pierwszym piętrze sale operacyjne. Dźwigami m.in. dostają się na górę pacjenci z izby przyjęć, a na dół chorzy ze szpitala na usg czy rtg., ale też odwiedzający, pielęgniarki i lekarze. To też jedyne windy, którymi można przewozić leżących chorych.
"Mój rekord czekania to 45 minut. (...) Wiecie, ile razy wściekali się na mnie lekarze, że nie dowiozłem pacjenta punktualnie na operację?" - mówi cytowany przez Gazetę Wyborczą jeden z sanitariuszy "Kopernika".
Chirurg z tego samego szpitala przyznaje, że przez kłopoty komunikacyjne na sali operacyjnej bywa nerwowo. Dodaje, że lekarze informują już godzinę przed operacją, by przywieziono pacjenta.
Julia Ścigała z działu promocji szpitala przyznaje, że w ostatnim czasie jedna z dwóch czynnych wind uległa awarii. Informuje, że szpital zawarł umowę na wymianę dwóch dźwigów i już 30 grudnia ten niedziałający zostanie zamieniony na nowy.
Podkreśla, że w szpitalu są jeszcze cztery sprawne windy. Personel tłumaczy jednak, że to "dwie prehistoryczne windy z windziarzem, którego najczęściej nie ma, na dodatek oddalone od głównych części budynku, a dwie kolejne są małe i usytuowane tak, że (...) nie ma mowy, aby korzystali z nich odwiedzający".
Więcej: wyborcza.pl
ZOBACZ KOMENTARZE (0)