
Ekipy z regionalnych centrów krwiodawstwa przez cztery dni stacjonowały na wzgórzu królującym nad namiotowym miasteczkiem i sceną Przystanku Woodstock w Kostrzynie nad Odrą. Codziennie, w upale i kurzu wdrapywało się tam po kilkaset osób, które chciały oddać krew.
Po drodze mijali wielki namiot Akademii Sztuk Przepięknych, w którym gościli m.in. Lech Wałęsa, Stanisław Tym, Piotr Najsztub. Potem jeszcze kilka godzin w kolejce, w pełnym słońcu. Warto było! Od czwartku (30 lipca) do niedzieli (2 sierpnia), podczas jubileuszowej, 15. edycji imprezy, krew oddało 2376 "woodstkowiczów", czyli o tysiąc więcej niż w ubiegłym roku.
To najlepszy krwiodawczy wynik w historii Przystanku. Świadkiem tego rekordowego wyczynu (choć nie o bicie rekordu chodziło) była dziennikarka portalu rynekzdrowia.pl.
Już w ciągu dwóch pierwszych cztery regionalne centra krwiodawstwa (z Katowic, Zielonej Góry, Warszawy i Poznania) pobrały krew od ponad tysiąca osób, co – jak się okazało – było zwiastunem rekordowego wyniku.
Od godziny 9.00 pracę na Przystanku rozpoczynało 106 pracowników służby krwi – pielęgniarki, lekarze, kierowcy, wreszcie ludzie od promocji i marketingu. Największa ekipa przyjechała z Poznania (39 osób obsługiwało 19 stanowisk poboru krwi). Katowice wysłały na Woodstock 23 osoby (4 stanowiska), Podobnie Warszawa: 4 stanowiska i blisko 20 osób personelu. Zielona Góra przygotowała dla krwiodawców 10 stanowisk z 19 pracownikami.
„Krwiopijca” z 42-letnim doświadczeniem
Dla wszystkich ekip wyjazd na Woodstock to wielkie logistyczne wyzwanie. Byli tu już po raz czwarty, a każdy rok przynosi nowe problemy, ale i nowe rozwiązania. Zaczynali od 700 dawców. W drugim roku było ich już 1200, w kolejnym – 1400. Wreszcie w tym roku prawie 2,4 tysiąca (pobór trwał o jeden dzień dłużej niż w poprzednich latach).
Zbigniew Urbaniak, szef zielonogórskiego krwiodawstwa przyznaje, że kiedy pierwszy raz usłyszał o idei poboru krwi na Woodstock, był co najmniej zaniepokojony.
– Jestem „krwiopijcą” z 42-letnim doświadczeniem. Robiliśmy akcje w różnych nietypowych miejscach, ale w pierwszym momencie trudno mi było wyobrazić sobie pobór wśród takiej masy ludzi, o których dodatkowo mówiono, że chodzą pijani, biorą narkotyki, są zmęczeni i niedożywieni – wspomina Zbigniew Urbaniak w rozmowie z rynkiemzdrowia.pl.
- « POPRZEDNIA
- 1
- 2
- 3
- NASTĘPNA »
CZYTAJ TAKŻE
- 16:00 CIS informuje, kiedy do Sejmu wejdą terapeuci
- 15:50 Podpisano porozumienie z niepełnosprawnymi, ale nie z protestującymi w Sejmie
- 15:33 Rzecznik TK: zmiany w składzie orzekającym w sprawie dot. aborcji
- 15:12 UE: nowotwory są główną przyczyną zgonów związanych z wykonywaną pracą
- 14:51 Łódzkie: rośnie liczba wystawianych e-zwolnień
- 14:30 W. Brytania: lekarze odłączyli Alfiego Evansa od aparatury
- 14:17 MZ w sprawie zmian w konkursach na świadczenia zdrowotne
- 14:01 Będą kontrole zwolnień chorobowych wśród Polaków zatrudnionych w Holandii
- 1 Lekarze emeryci obawiają się, że będą musieli odejść z zawodu. Wszystko przez e-zdrowie
- 2 Wisła: lekarze rodzinni ostro krytykują ruchy antyszczepionkowe
- 3 Łukasz Szumowski jako minister, polityk i prywatnie
- 4 Wdrażanie nowych terapii do praktyki: koza jest, ale brakuje na sznurek
- 5 W sądzie trzeba udowodnić, że szpital nie popełnił błędu
- 6 Premier o funduszu dla osób niepełnosprawnych i służbie zdrowia
- 7 "Stop Chazanowi": w środę i czwartek protesty przed UJK i urzędem wojewódzkim w Kielcach
- 8 Łódź: szpital dawał pacjentowi 500 zł, sąd przyznał mu 300 tys. zł
Newsletter
Rynekzdrowia.pl: polub nas na Facebooku
Rynekzdrowia.pl: dołącz do nas na Google+
Obserwuj Rynek Zdrowia na Twitterze
Follow @rynekzdrowiaRSS - wiadomości na czytnikach i w aplikacjach mobilnych